widget pisze:A ja wczoraj obejrzałem "Dark Knight rises - Mroczny Rycerz powstaje".
Mam wrażenie, że coraz częściej powstają filmy mające za zadanie demitologizację bohaterów.
Trochę tak jak ostatnie "Jamesy Bondy", "Batmany" mają podobnie.
Praktycznie przez 3/4 filmu Batmana tutaj albo nie ma, albo występuje sporadycznie bez kostiumu. Jest kulejący, z wpadniętym dyskiem, pozbawiony gadżetów.
Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle, ale na pewno ciekawiej się ogląda.
Jak dla mnie takie fajne, nie za skomplikowane patrzydło, ale nie aż tak trywialne jak większość komiksowych adaptacji.
Nie tylko Ty masz takie wrażenie, ludzki wymiar superbohatera jest dziś wręcz wymagany, 'Gary Stu' w kinie nieporządny jest już od 'Sokoła Maltańskiego', ale science fiction wytworzyło taką małą niszę w której miał on się dobrze, ale i tu na szczęście czy też nie, się on nie ostał... Mnie to odpowiada o ile nie zachłyśniemy się tym i wszystkie filmy sci-fi nie staną się Nolanowskie. Ostatnia część nowej trylogii Batmana jest dla mnie najsłabsza, trochę za czytelna i nieco cukierkowa w odniesieniu do poprzednich części, co jednak nie zmienia faktu że film jako taki, jest dobry. Dla mnie numerem jeden w świecie komiksowych ekranizacji bezapelacyjnie są Watchmeni. Dlatego bardzo ciekawy jestem współpracy ich reżysera(na koncie ma też 300) z Nolanem, której owocem ma być 'Człowiek ze stali' patrz - Superman.
Trochę zostałem w tyle z nowymi polskimi propozycjami, ale ponieważ od 'Róży' jest Smarzowskimania, poczekam trochę, aż emocje opadną i dopiero wtedy zobaczę 'Drogówkę'. Zły jestem na siebie, że cały czas nie znalazłem czasu żeby zobaczyć 'Mój Rower', ale na pewno w końcu to zrobię. Sęp odrzuca mnie twarzami Przybylskiej i Małaszyńskiego, może kiedyś gdy jakimś dziwnym nieszczęściem, wpadnie to w moje ręce, to się nad tym pochylę, ale specjalnych starań nie podejmę.
Za to parę zagranicznych propozycji jest mniej, lub bardziej godnych uwagi.
Na czele postawiłbym 'Życie Pi' świetna ekranizacja dobrej książki, jak wiadomo, mówić o Bogu zawsze jest trudno, a skoro mnie sceptykowi się podobało, to chyba poszło im niezgorsza. Co ciekawe, pierwszy raz w kinie 3D miało dla mnie sens.
Hobbit ocieka marketingiem i aplauzem, szkoda że nie jakością, o ile postaci Tolkiena są z definicji jednowymiarowe, o tyle autorzy filmu idą krok dalej i jeszcze bardziej je wypłaszczają, nie wymagam tutaj przekrojowości wziętej z serii Martina, ale jak dla mnie niezła bajka, pozostaje tylko niezłą bajką. Oczywiście świetne efekty, ale czy mogło być inaczej?
Wcześniej wspomniał ktoś o 'Bogach ulicy'. Dla mnie to wyjątkowo miłe zaskoczenie, spodziewałem się wydmuszki, a dostałem kinder-niespodziankę, dobrze i rzetelnie zrobiony film, oczywiście hamerykańskiej patetyczności uniknąć się nie udało, ale tutaj akurat o to chodziło.
Naprawdę zasłużenie obsypany nominacjami i nagrodami jest film 'Poradnik pozytywnego myślenia'. Jest lekko, miło i przyjemnie. Ale głównym atutem tego filmu jest znakomita gra aktorska na każdej z warstw planu. O ile J. Lawrence, tylko potwierdza moje przypuszczenia co do ogromnego talentu, o tyle B. Cooper wyprowadza mnie z błędnego przekonania o jego braku. Jeszcze wracając do Jennifer, to na ekranie dziewczyna jest niesamowicie urzekająca, popis aktorski może nie taki jak ten w 'Do szpiku kości' ale też na najwyższym poziomie.