Po czym poznać, że nasze obuwie tenisowe się zużyło (przed tym zanim się jeszcze nie rozpadło )? Czy można mówić w tym wypadku o obuwiu zbytnio rozchodzonym - schodzonym(?), "kapciowatości"? Zakładam, że świadczy o tym również słabsza trakcja, amortyzacja no i naturalnie zdarta podeszwa?
"Niestety Szwajcar mógłby zatrudnić samego Boga i i tak z Nadalem na ziemi by nie wygrał. [...] Wiem, że ciężko się z tym pogodzić, że Federer nie wygra nigdy RG ." Pistol Pete
Zdarta podeszwa to raz - wizualnie.
Uślizgi to dwa, to czujesz. Bieżnik niby OK, jeszcze jest ale guma już wyślizgana.
No i jeszcze sztywność. To jest kwestia odczucia, po prostu masz wrażenie właśnie tej "kapciowatości", takiego luzu, but zwyczajnie nie trzyma stopy na bokach mimo mocnego zasznurowania. Wtedy też warto buty wywalić a przynajmniej przeznaczyć do jakiejś luźnej gierki czy do wynoszenia śmieci lub kopania dołków w ogrodzie/działce itd.
O skręcenie śródstopia wtedy nie jest trudno. Raz miałem taki przypadek (wywaliłem z tego powodu buty) bo z reguły to szybciej podeszwa leci.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja
Moje Vapory 5 używane były na kortach twardych przez sezon zimowy. Podeszwa obecnie nadaje się do gry na dywanie/hali. Więc teraz pytanie czy pomyśleć o czymś nowym na tę nawierzchnię? Wilsony Trance Rally używałem przez dwa sezony wiosenne na mączce. "Kapciowatość", o której tu piszemy objawia się mniej i bardziej podczas gry. Trakcja również na trochę gorszym poziomie. Też pomyśleć nad zmianą?
"Niestety Szwajcar mógłby zatrudnić samego Boga i i tak z Nadalem na ziemi by nie wygrał. [...] Wiem, że ciężko się z tym pogodzić, że Federer nie wygra nigdy RG ." Pistol Pete