Ja najczęściej na sępa gram piłkami z torby partnera. Vi mnie pochwali.
Poważnie to mój odwieczny rywal woli być pewien nowości piłek (faworyzują go), oraz marki, woli kamulcowate Wilsony US Open niż delikatne moje Tecnifibre Club. Gramy więc jego piłkami.
Każdy ma prawo do wolnej, nieskrepowanej wypowiedzi, a granice dobrego smaku - zakładamy, że - każdy potrafi sobie postawić sam. Spór jest naturalną esencją forum internetowego, a różnice poglądów jego paliwem. Ważne jest jednak, aby nadmiar paliwa nie zdusił dyskusji. - YtB
PitS pisze:Ja najczęściej na sępa gram piłkami z torby partnera. Vi mnie pochwali.
Brawo, moja krew!!!
Generalnie gra się tym co człowiek zdoła ukraść, nie jest to takie proste. Ale poziom trzeba trzymać, ważne by piłki były produkcji Radzieckiej .
A tak trochę poważniej, każdy szuka tego co mu pasuje. Jakość piłek leci i z tym coraz gorzej .
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja
Gary pisze:Ja gram tym, co organizator da na turnieju albo wyzywający mnie na mecz ligowy przyniesie. Gdybym miał samemu wybierać, to bardzo lubię Tecnifibre'y Cluby, fajnie grało mi się kiedyś Headami ATP, a także Dunlopami RG, ale te w ogóle zniknęły, bo prawa przejął Babolat. Teraz kupiłem Slazengery, zobaczymy jak wrażenia.
Dunlop RG clay. I mam dostęp, mogę pomóc .
Nie dyskutuj z głupkiem - sprowadzi Cię do swojego poziomu i zniszczy doświadczeniem.
To, że jesteśmy w d..ie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać. - Stefan Kisielewski
Z moich wrażeń - RG są lekko cięższe, bardziej stabilne w grze (przewidywalne), niższy odskok, ale oczywiście nie przyklejone do ziemi i przede wszystkim - trwałość parametrów - ścierają się równomiernie, nie ma zjawiska nabuzowanego włochacza. Dla mnie nr 1.
Nie dyskutuj z głupkiem - sprowadzi Cię do swojego poziomu i zniszczy doświadczeniem.
To, że jesteśmy w d..ie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać. - Stefan Kisielewski