Od jakiegoś czasu testuję różne naciągi, szukając tego optymalnego na obecnym etapie mojej gry, to jest dającego przede wszystkim kontrolę, utrzymanie naprężenia i niezły spin. Żeglując po necie przejrzałem dziesiątki stron traktujących o utrzymaniu naprężenia, jednak szczególnie wartościową kopalnią wiedzy w tym temacie są sprawozdania z laboratorium TennisWarehouse. Pozwoliłem sobie przetłumaczyć fragment takiego opracowania, bo wydaje mi się, że porusza on niezwykle istotny problem „pierwotnej” jak i wtórnej utraty naprężenia naciągu, co przekłada się bezpośrednio na jakość naszej gry. Oryginał jest na stronie
https://twu.tennis-warehouse.com/learni ... trings.php a artykuł jest zatytułowany How Tennis Strings „Go Dead” Part 1 (Dlaczego naciągi tenisowe robią się martwe). Z góry przepraszam za jakość tłumaczenia, nie jestem specjalistą od angielskiego. Mile widziane Wasze poprawki
UTRATA NAPRĘŻENIA.
Najszerzej dyskutowanym zagadnieniem dotyczącym pracy naciągów tenisowych jest ich utrata napięcia – wszystkie naciągi tracą napięcie od pierwszej sekundy gdy znajdą się na rakiecie – aż do 15 funtów (6,8 kg-przyp. autora) w ciągu jednej minuty. Naciągi poliestrowe tracą więcej naprężenia niż nylonowe, a nylonowe tracą więcej niż naciągi z jelita. Po pierwszych kilku minutach od wciągnięcia, napięcie się stabilizuje dość szybko. Ale potem znów tracą dużo naprężenia w ciągu kilku pierwszych uderzeń piłki – nawet do 20 funtów (9 kg) w ciągu 20 uderzeń na maszynie testowej (od siebie dodam, że maszyna imituje uderzenie w pojedynczą strunę piłki lecącej z prędkością 120-140 mil/godzinę). Potem znów naprężenie się stabilizuje. Ale wciąż, nawet po utracie 20-35 funtów (9,7-15,9 kg) jeszcze zanim zaczniemy grać mecz, sztywne naciągi poliestrowe dają sztywniejszą powierzchnię na rakiecie niż miękkie naciągi nylonowe, które tracą tylko kilka funtów napięcia. Te pierwotne utraty napięcia nie mają jednak aż takiego znaczenia. To co ma znaczenie, to to, jak zachowuje się naciąg gdy zaczynamy grać mecz i czy nam się to podoba oraz jak długo naciąg utrzymuje ten stan. To co się naprawdę liczy to innymi słowy to, jak naciąg zmienia się od chwili ułożenia na rakiecie (po „break-in”).
/Muszę w tym miejscu dodać od siebie, że zjawisko „breaking-in” naciągu jest opisywane nie tylko przez TennisWarehouse, ale też bardzo często pojawia się na Stringforum.com. Chodzi właśnie o ułożenie się naciągu na rakiecie, „dotarcie się” naciągu. Trwa to od 10 do nawet 30 minut od rozpoczęcia gry. Po tym czasie naciąg zmienia się i zaczyna grać swoim „prawdziwym obliczem”./
Badaliśmy, co się dzieje z naciągiem po 100 uderzeniach. W tym miejscu bowiem większość naciągów osiągnęła swój punkt, od którego degradacja właściwości przebiegała w sposób nie skokowy a ustabilizowany. Wykres 2 pokazuje, jak spadała wartość naprężenia w miarę wzrostu liczby uderzeń (wartość naprężenia ustawiona na maszynie była na 62 funty - 28kg).
Wykres 2 — Zmiana naprężenia po pierwszych 100 odbiciach. Wartość referencyjna dla wszystkich naciągów była ustawiona na 62 funty (28kg). Jak widać, każdy naciąg miał inne naprężenie po 100 odbiciach, czyli po okresie „ułożenia na rakiecie” (break-in).
Wykres 2 jasno pokazuje startową rozbieżność naprężeń po naciągnięciu na 62 funty i 100-krotnym odbiciu. Zakres różnicy naprężeń przy 100 odbiciach jest około 30 funtów (13kg) a przy 10 000 odbić – 40 funtów (19 kg). To jest niesamowita różnica pamiętając, że wszystkie naciągi zaczęły swój żywot przy tym samym naprężeniu. Ale czy to ma znaczenie?
Być może to nie zmiana naprężenia w wartościach bezwzględnych (kilogramach) jest ważna, ale raczej skala procentowa tych zmian? Różnica w procentach straty naprężenia nie jest dokładnie wyrażona na wykresie 2- wszystkie krzywe wyglądają prawie równolegle względem siebie. Natomiast wykres 3 pokazuje procentową zmianę przy 100 odbiciach. Każdy naciąg zaczyna przy swoim 100% naprężeniu, mimo że w wartościach bezwzględnych te naprężenia startowe mogą być różne z uwagi na odmienne pierwotne utraty napięcia opisane na wykresie 2.
Wykres 3 – procentowa zmiana naprężenia po wciągnięciu naciągu i ułożeniu na rakiecie.
Podczas gdy wykres 2 pokazuje utratę napięcia w wartościach bezwzględnych, wykres 3 obrazuje stopień utraty napięcia w ujęciu procentowym. Naciągi są pokazane w takiej samej kolejności jak na wykresie 2, ale wykres 3 ukazuje większe różnice pomiędzy naciągami w wartościach względnych – jakby 2-3 oddzielne grupy.
Naciąg z napięciem początkowym 50 funtów (23 kg) który traci 5 funtów – traci 10% napięcia, a naciąg z napięciem początkowym 10 funtów tracąc te same 5 funtów – traci 50% napięcia. Czy zatem te same 5 funtów daje radykalnie inne odczucie graczowi w zależności od napięcia początkowego? Odpowiedź zależy od tego jak sztywny jest naciąg, a więc jak dużo traci naprężenia w wyniku pierwotnej utraty w ciągu minuty od wciągnięcia oraz w czasie układania się na rakiecie ( okresu break-in). Sztywne naciągi tracą najwięcej w tym okresie i potem kolejna utrata 5 funtów w czasie gry to znaczny procentowy spadek naprężenia, a naciągi miękkie (jelito lub nylon) tracą mało do momentu break-in, a zatem ich dalsza degradacja o kolejne 5 funtów nie powoduje dużej różnicy w odczuciu tego stanu w czasie gry.
To tyle, jeśli chodzi o ciekawostki z laboratorium TW.
Osobnym tematem jest to, dlaczego stringerzy z uporem maniaka nie chcą uwzględniać pierwotnej utraty napięcia - aż do 7,8kg podczas naciągania. Nie zawsze mierzę naprężenie odbierając rakietę, ale zawsze gdy mierzę - jest niedociągnięta, o 2-3 kg. Kilkukrotnie nieśmiało interweniowałem i zawsze otrzymywałem sztampową odpowiedź, że maszyna jest idealnie skalibrowana i "przecież każdy naciąg traci kilogramy na rakiecie po wciągnięciu, więc jest OK". No więc nie jest. Bo skoro Pan, Panie Stringerze to wie, że naciąg szybko po zdjęciu z maszyny traci kilka kg a dopiero potem się stabilizuje, to czemu Drogi Panie Stringerze nie uwzględni Pan tego faktu w czasie naciągania? Czemu zawsze, gdy zamawiam rakietę np. 22/21 kg, to dostaję 20/19 albo 19/18? Czepiam się? To podam pewną analogię.
Wyobraźmy sobie, że przychodzimy do krawca, aby uszyć garnitur na miarę. Krawiec mierzy nas bardzo dokładnie, rękawy tyle, nogawki tyle, obwód pasa, itp. Potem robi dokładny szablon wg tych wymiarów i wycina też bardzo dokładnie materiał wg szablonu. A potem zaczyna go zszywać, pojawiają się zakładki, mankiety, przeszycia. Odbieramy garnitur, przymierzamy i rękawy są o 4 cm za krótkie, tak samo nogawki, marynarka się nie dopina. Panie Krawiec, ten garnitur jest źle uszyty! - Ależ nie. Kroiłem materiał dokładnie wg szablonu, może Pan sprawdzić. A że potem trzeba było zrobić zakładki, mankiety, to ubyło 4 cm, więc jest OK". NO NIE JEST! Bo mnie interesuje rezultat końcowy, a nie proces technologiczny. Skoro zamawiam rakietę 22/21 kg i za to płacę, to nie obchodzi mnie jak jest skalibrowana maszyna, czy stringer podczas naciągania się przykładał, czy też robił fikołki i grał jednocześnie lewą ręką na puzonie. Mnie interesuje tylko abym dostał rakietę 22/21 kg, a nie 20/19.
Dlaczego stringerzy zatem nie naddają kilogramów przy naciąganiu tak, aby po zdjęciu z maszyny klient dostał na rakiecie naprężenie, które zamówił i za które płaci? Dlaczego nie robią pre-strechu? Jest to dla mnie zagadka. Może komuś z forum uda się ją rozwiązać.