Pograłem.
Jak dobrze, że jest coś takiego jak stopniowanie przymiotników.
O Head Hawk napisałem, że jest dla mnie idealny. No cóż, Lynx jest … idealniejszy.
A teraz czas na przebłysk mojej inteligencji.
Jest jak stary dobry szwajcarski zegarek z werkiem własnej manufaktury, tylko trzeba ... nakręcać.
Z Lynxem jest dokładnie tak samo. Optymalna dynamika, kontrola, stabilność i czucie, tylko trzeba (się) nakręcić …
W porównaniu do Head Hawk daje widocznie więcej czucia i komfortu, oraz delikatnie więcej kontroli. Dynamika raczej porównywalna. Natomiast tak jak i Hawk nie jest to naciąg dla naśladowców stylu grzebodupa „Vamos-a”.
To naciąg do agresywnej, względnie płaskiej, gry.
Nie to, że nie da się kręcić piłki, tu nie ma żadnej tragedii. Zwyczajnie żeby piłka miała większą rotację przedramię i nadgarstek muszą swoje zrobić, to nie jest jakiś „samowkręt”.
Jeżeli ktoś stoi z tyłu i chce grać ze sporą rotacją to niech wybiera jakiegoś hex-a.
I na koniec wisienka na tym torcie.
– Lynx jest w mojej ocenie lepszy od Hawk i do tego … tańszy!
Pozostaje kwestia trwałości, to się zobaczy …