Agent Dołu
Nowy
Nowy
Posty: 5
Rejestracja: 18 wrz 2017, 21:34

"Lepszy" czy "gorszy"?

Sezon zimowy tuż, tuż i za częścią z nas wybory z kim grać w długie i chłodne...

Może nie przywiązujemy już wielkiej wagi do poziomu naszych "stałych" - znamy się jak łyse konie, dobrze rozumiemy i jak tenis nie idzie to chociaż - albo aż, sama atmosfera i relaks dają odpowiednią frajdę. Ale to pytanie nie do nich. :D

Część z nas oczekuje czysto tenisowego efektu sparingu, czy wyrażonego w punktach, czy w osiągnięciu określonych założeń taktycznych, etc.

I tu pytanie o dobór partnerów na korcie, i Wasze parytety.

Czy można postawić tezę, że pożądany jest "lepszy" sparingpartner, który zgadza się z nami regularnie grać gdyż poprawia subiektywnie Waszą grę, a być może dzieje się tak obiektywnie - w ocenie środowiska zewnętrznego, wyników?
A może skuteczniej obniża loty przez pryzmat naszej samooceny po kolejnej przegranej, coraz większym usztywnieniu, a w konsekwencji nasza gra pikuje?
Jak się ma sytuacja z "gorszym", czego oczekujemy - szlifujemy uderzenia, odbudowujemy psychikę? Czy daje skuteczną podbudowę do gry z lepszymi? A być może stajemy się zanadto leniwi gdyż "samo się wygra"?
Być może tylko równorzędni partnerzy?

Oczywiście każdy ma swój klucz doboru, szukając swoich % zastanawiam się jaki podział dla Was jest najbardziej efektywny patrząc na cel jakim jest podnoszenie poziomu gry.
Awatar użytkownika
koza
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 169
Rejestracja: 25 lut 2012, 13:45
Lokalizacja: Kraków

Re: "Lepszy" czy "gorszy"?

Lepszy czy gorszy to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby był za każdym razem inny. ;) Warto mieć kilka czy kilkanaście osób, do których można zadzwonić i się umówić na grę. Po pewnym czasie można zauważyć z kim gra wpływa na dane cechy. Np. trudno zbudować regularność grając z kimś kto kończy lub psuje w 3 piłce - ale za to oduczamy się grania zbyt łatwych piłek, ciężko nauczyć się generować moc jak przeciwnik sam gra mocno i wystarczy dokładać rakietę - ale za to gra z nim jest szybka i budujemy motorykę.

Co do grania z lepszymi, gorszymi i równymi, to u mnie rozkłada się mniej więcej po równo, ale generalnie każdy jest w stanie wygrać z każdym, tylko niekoniecznie 50/50, a np. 70/30 czyli żeby wygrać/przegrać z delikwentem ktoś musi mieć wyraźnie lepszy/gorszy dzień.
Awatar użytkownika
Marcin_L
Senior
Senior
Posty: 4859
Rejestracja: 26 lis 2010, 08:05
Lokalizacja: Poznań

Re: "Lepszy" czy "gorszy"?

koza pisze:Lepszy czy gorszy to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby był za każdym razem inny. ;) Warto mieć kilka czy kilkanaście osób, do których można zadzwonić i się umówić na grę. Po pewnym czasie można zauważyć z kim gra wpływa na dane cechy. Np. trudno zbudować regularność grając z kimś kto kończy lub psuje w 3 piłce - ale za to oduczamy się grania zbyt łatwych piłek, ciężko nauczyć się generować moc jak przeciwnik sam gra mocno i wystarczy dokładać rakietę - ale za to gra z nim jest szybka i budujemy motorykę.

Co do grania z lepszymi, gorszymi i równymi, to u mnie rozkłada się mniej więcej po równo, ale generalnie każdy jest w stanie wygrać z każdym, tylko niekoniecznie 50/50, a np. 70/30 czyli żeby wygrać/przegrać z delikwentem ktoś musi mieć wyraźnie lepszy/gorszy dzień.
Też tak to widzę.

Z lepszymi gram, bo to mnie najbardziej rozwija (mimo przegranych), a z teoretycznie gorszymi gram, bo poprawiam sobie samopoczucie :oops: i wdrażam w łatwiejszych warunkach nowe elementy gry.
Awatar użytkownika
rafbat
Weteran
Weteran
Posty: 1331
Rejestracja: 11 sty 2014, 18:18
Lokalizacja: Sokołów Podlaski

Re: "Lepszy" czy "gorszy"?

Paradoksalnie, najmniej rozwojowe dla amatorskiego tenisa (mówię o rozwoju techniki, a nie np. nauce zachowania podczas meczu, taktyce, etc.) jest granie z równymi sobie przeciwnikami. Zauważyłem, że ludzie często się wtedy spinają i nie wykorzystują pełni potencjału ze względu na strach przed utratą punktu - nagminne wstrzymywanie ręki, itp. Rozwojowe jest granie z lepszym przeciwnikiem, ale takim, gdzie jesteśmy zmuszeni do gry na 100%, żeby podjąć jakąkolwiek walkę. Wtedy nie ma mowy o zachowawczym graniu i uczymy się jednocześnie m.in. podnoszenia dynamiki gry. Rozwojowe w mojej opinii jest również gra ze słabszymi przeciwnikami, tj. takimi, którzy dobrze trzymają piłkę, ale przy pełnym skupieniu nie są w stanie nam w żaden sposób zagrozić. Jest wtedy miejsce na agresywną grę, nieco więcej ryzyka, a co za tym idzie - rozwój, a w momentach, kiedy punkt staje się naprawdę ważny (np. 40:40 w gemie), zawsze można szukać spokojniejszych rozwiązań.

To co opisuję zauważyłem również na własnym przykładzie. Mam kolegę, z którym nigdy nie wygrałem, chociaż wielokrotnie na szybkich nawierzchniach doprowadzałem do tie-breaków, urywałem pojedyncze sety. Jak nie gram agresywnie, na 100%, nie ma żadnego efektu. Jak gram agresywnie i piłki nie wchodzą (z różnych powodów) - nie ma żadnego efektu. Dopiero 100% i pozytywna ilość trafianych agresywnych piłek daje możliwość nawiązania walki. Zazwyczaj jest tak, że przegrywam i jestem zadowolony ze swojej gry.
Drugi rodzaj zawodników to ci ewidentnie słabi - wielokrotnie mogę po prostu grać bardzo agresywnie i nie jestem za to karcony. W każdej chwili można włączyć wyższy poziom skupienia i wygrzebać się nawet ze stosunkowo ciężkiej sytuacji spowodowanej wcześniejszą grą "na hura".
Najgorsze mecze prowadziłem i prowadzę zawsze z przeciwnikami, z którymi zależy mi na zwycięstwie, a są równi mi lub minimalnie lepsi. Mój tenis zazwyczaj jest daleki od tego, co zazwyczaj gram lub co chciałbym grać. Jak wygrywam to jeszcze jestem to sobie w stanie wewnętrznie wytłumaczyć - większy dyskomfort powstaje w wyniku przegranej, bo ani nie jestem zadowolony z gry, ani z wyniku. Dlatego też od pewnego czasu, kiedy gram z takimi przeciwnikami, raczej staram się grać ofensywnie - czyli grać tenisa, który sprawia mi po prostu frajdę. Są tacy, których cieszy tylko wynik (przebijacze), ale mnie osobiście bardziej cieszy fajny tenis, dlatego też mam przeciwnika, z którym rok/dwa lata temu regularnie wygrywałem, a teraz kiedy już na siebie wpadniemy, raczej przegrywam - mimo to, cieszę się po takim meczu bardziej, niż te dwa lata temu. Nie wstydzę się swojego tenisa, mimo słabego wyniku, ale mam też świadomość, że wynik jest spowodowany wyłącznie tym, że gram w tenisa średnio raz na 2-3 tygodnie. Do tego, kolega o którym wspomniałem to przebijak, z którym gram tylko na mączce, a moja ulubiona nawierzchnia to hard/klepka/trawa. Reasumując, w momencie, w którym nie mam czasu na regularną grę w tenisa, wolę dostać oklep grając ofensywnie, niż wygrać grając balony. Spędzam na korcie jakieś 15h tygodniowo i trochę boli, że tylko pracuję z ludźmi, zamiast samemu grać. Ale cóż - trzeba przeczekać. ;)
Wilson Pro Staff 97
Wilson Revolve 1.25/Babolat Pro Hurricane Tour 1.25 - 27/26 kG
----------------------------------------
Head Graphene 360+ Extreme Pro
Wilson Revolve 1.25 26,5/26 kG
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: "Lepszy" czy "gorszy"?

Słowo klucz - różnorodność. :)
I nie dotyczy to tylko tenisa ;), ale nie mówić tego żonom/partnerkom bo wiadomo... :P
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
van basten
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 279
Rejestracja: 31 mar 2015, 09:53

Re: "Lepszy" czy "gorszy"?

A ja zdaję się na wybór właściciela kortów. Zawsze podeśle przeciwnika, z którym mam dobrą zabawę- a o to przecież chodzi.
Z drugiej strony z kimkolwiek bym nie grał zawsze gram "mój tenis". Natomiast jak trafi się gracz- baloniarz to mam trening strzelecki, ale mówię szefowi, że nie chcę już takich przeciwników.
Właściciel wie z kim lubię/chcę/potrzebuję pograć i podsyła takich przeciwników.
W zeszłym sezonie zimowym miałem do grania dwóch/trzech przeciwników z którymi toczyliśmy zacięte boje. Wydaje mi się, że odczucia były obustronne, bo kontynuowaliśmy spotkania latem.

Wróć do „Technika, taktyka, trening”