Dorabianie ideologii do swojej głupoty w wykonaniu Twojego przeciwnika...
Jeżeli jest nawet 1mm przerwy między śladem piłki, a linią to jest aut i nie ma żadnego przykładania. Poza tym, piłka się odkształca podczas odbicia. Logika podpowiada mi też, że piłka zostawia minimalnie większy ślad, niż pole styku z ziemią, ponieważ dodatkowo dochodzi minimalny rozrzut mączki wokół. Punktu nie powinieneś oddać, bo w sytuacjach spornych, ocena piłki po Twojej stronie należy do Ciebie.
Nie ma czegoś takiego, jak podwójne odbicie, jeśli zachowana jest ciągłość ruchu. Czyli jeśli piłka zostałaby Ci na ramie, a Ty zrobiłbyś dodatkowy ruch, żeby przebić/przerzucić ją na drugą stronę to byłby punkt dla przeciwnika. W amatorskim tenisie często zdarza się, że nie odbijamy centrycznie i piłka trafiając w struny blisko ramy, ciągnięta jest dalej i odbija się o ramy z dziwną rotacją. Może to faktycznie wyglądać jak dwa odbicia, ale ruch jest jeden i nie ma mowy o błędzie. To po prostu niecentryczne, niedokładnie odbicie.
Regulamin PZT mówi:
24. Zawodnik przegrywa punkt
Punkt jest przegrany, jeżeli:
f. zawodnik rozmyślnie, przy pomocy rakiety, przeniesie lub złapie piłkę, będącą w grze lub rozmyślnie dotknie ją rakietą więcej, niż jeden raz
Jeżeli przeciwnik przerwał wymianę z powodu swojego widzimisię; wywołał aut, którego dowiedziesz, że nie było lub wywołał Ci jakikolwiek błąd, którego nie zrobiłeś - punkt dla Ciebie.
Ostatnio miałem ciekawą sytuację na turnieju deblowym w Łomży. Wkurzył mnie jeden z gości, bo podczas mojego meczu półfinałowego zaczął głośno obwieszczać wszem i wobec, że nieprawidłowo serwuję - ustawiałem się do serwisu między linią singlową boczną a linią deblową boczną. Nie wystarczyło, że po meczu odpaliłem szybko regulamin i pokazałem punkt, gdzie jest jasno napisane, że do serwisu należy się ustawić za linią końcową, między wyimaginowanym przedłużeniem linii środkowej a wyimaginowanym przedłużeniem linii bocznej. Jeden z "bardziej" inteligentnych zawodników stwierdził też, że przecież linia boczna to ta wewnętrzna. Jak zapytałem, jak więc nazywa się linia zewnętrzna to zbaraniał i powiedział, że przecież deblowa.
Wszyscy eksperci po swoich research'ach podczas mojego meczu zgodnie podkreślali, że nie mam racji i nie mam prawa tak serwować. Jeden z nich stwierdził też, że znalazł gdzieś jakieś poprawki w regulaminie (oczywiście niczego takiego nie ma) do gry podwójnej, ale jakoś nie mógł ich przy mnie drugi raz odnaleźć i zacytować.
Ostatecznie, przeciwników finałowych (ten pan, który zaczął całe dywagacje), nie przekonał nawet fakt, jak jeden z obecnych na turnieju zawodników zadzwonił do swojego kolegi z kolegium sędziów PZT i ten potwierdził moją rację. Jakie miał argumenty?
"Bo od nas z Białegostoku to była para, która pojechała na mistrzostwa polski w mix'cie i im powiedzieli, że tak nie można". Drugi - jeszcze lepszy: "Bo Kubot jakby tak stanął jak ty to by nie dał żadnych szans na return - taki kąt by sobie otworzył. Widziałeś kiedyś, żeby ktoś gdzieś tak serwował?" Moje argumenty, że nie widziałem, bo na poziomie profesjonalnym byłoby to głupie i ograniczające - oczywiście nie działały.