Może wieczorem rozpiszę się szerzej, a teraz w skrócie. Z zastrzeżeniem, że są to przemyślenia osoby, która najbardziej lubi grę na punkty oraz rywalizację i pod tym kątem wszystko analizuje - żeby wygrywać.
1. Gdy mi nie idzie, gdy czuję, że to nie mój dzień, zaczynam od grania na środek, nawet już w meczu, bezpiecznie, nie za mocno, byle nie robić błędów. Wtedy wymiany są dłuższe, bo to rywal musi skończyć i ja wchodzę w rytm. Jak już w takim graniu mam pewność, nie robię żadnych błędów, to zaczynam grać na boki. Gdy i to wychodzi - zwiększam siłę, szukam trudniejszych kierunków. U mnie działa, sprawia, że punkty nie uciekają za szybko, a ja jestem w stanie rozegrać się do akceptowalnego poziomu gry.
2. W trudnych mentalnie meczach skupiam się tylko na najbliższych punktach. Mnie pomaga odliczanie piłek potrzebnych do wygrania seta lub meczu.