Sebex pisze:Czy amator w miarę rozwinięty sportowo, koordynacyjne itd. może dojść do poziomu tenisowego średniej klasy zawodnika lub byłego zawodnika który teraz najczęściej przytula rakietę jako trener a nie sam trenuje? (...) Kogo mam na myśli słaby/średni? Np ktoś kto do wieku 16 lat szedł równo z innymi ale potem już niczego wielkiego nie osiągnął. Słabego porównując do czołówki już nawet nie ATP ale chociażby czołowych juniorów krajowych czy europejskich.
I teraz pytanie czy taka osoba może to marzenie spełnić i dojść do takiego poziomu?
Drogi Sebexie
, Twoje pytanie jest "wielopoziomowe" i na każdym z tych poziomów rodzi spore trudności z odpowiedzią.
Po pierwsze - o kimś kto, jak piszesz: "do wieku 16 lat szedł równo" (zakładam, że równo z czołówką polską), trudno mi myśleć w kategoriach "słaby, średni" były zawodnik. Ale oczywiście rozumiem o co Ci chodzi i się nie czepiam drobiazgów
.
Po drugie - chyba dla wszystkich czytających Twój wyjściowy wpis w tym wątku oczywiste jest, że zastanawiasz się nad tym problemem w swoim kontekście i żadne "oczywiście nie chodzi mi o mnie, bo ja nie jestem koordynacyjnie rozwinięty" tego nie zmienią
- ale to naturalne, że każdy z nas kiedyś zastanawiał się, ile dzieli nasz tenis od takiego czy innego poziomu gry (zwłaszcza gdy zaczynamy grać, a ktoś nam mówi, że nieźle odbijamy albo że mamy "talent", ale tak naprawdę gdy nie było jeszcze okazji skonfrontować swojego tenisa z bardzo dobrymi amatorami, a co dopiero z byłymi zawodnikami).
Po trzecie - wydaje mi się, że tak między wierszami interesuje Cię jak Twój (czy może szerzej nasz - amatorski) tenis ma się nie tylko do byłych niezłych kadetów (16 lat), którzy dziś grają sztundy (dają lekcje), ale pewnie też do byłych zawodników z czołówki polskiej (no, bo mam nadzieję, że jednak nie masz wątpliwości jak się on ma do tenisa aktualnych polskich najlepszych seniorów, nie mówiąc o światowej czołówce...
).
Mając na uwadze powyższe - poniżej moja odpowiedź
.
1. Tak, jak pisał ktoś powyżej - jeśli mówimy o kimś kto do 16 roku życia trenował zawodniczo (czyli około 10 lat) i był w krajowej czołówce, a potem został trenerem (i pewnie czasem grywa jeszcze sparingi z innymi byłymi zawodnikami lub sam trenuje młodych zawodników), to zdecydowana większość amatorów nie ma szans załapać się z kimś takim na grę, zakładając że nasz były gracz nie jest jeszcze emerytem i że zechce mu się zagrać z nami na poważnie. Pod "załapać się na grę" rozumiem grać jak równy z równym, zmusić naszego przeciwnika do zaangażowania się na 100% i być dla niego zagrożeniem nie w pojedynczych punktach, ale przez całe 2 sety.
2. Powyżej napisałem "zdecydowana większość amatorów". To oznacza, że dla bardzo dobrych amatorów byli zawodnicy (tak opisani, jak zrobiłem to powyżej) są zdecydowanie w zasięgu. Mam tu na myśli takich amatorów jak JCz, a w dalszej kolejności Gary czy Obi. Każdy z nich zawsze będzie miał gorszą technikę (na korcie zawsze rozpoznasz kogoś, kto trenował zawodniczo kilka lat, choćby skończył "karierę" w wieku 16 lat), ale umiejętności własne, zaangażowanie w grę, pomysł, waleczność i takie tam
pomogą w wygrywaniu takich spotkań. I to nawet regularnie. Tak w ogóle, szczególnie cenna byłaby tutaj wypowiedź JCz, którego znam wyłącznie z widzenia, ale który jest (a już zwłaszcza "był" przed problemami ze zdrowiem, które Jacek dość szczegółowo opisywał na Forum) prawdopodobnie najlepszym znanym mi przykładem amatora, który doszedł niezwykle wysoko w rozgrywkach (GPW) zdominowanych przez byłych topowych kadetów, juniorów, a czasem nawet seniorów.
3. Sprawa oczywiście się komplikuje, gdy:
a) podnosimy wiek, w którym nasz przykładowy zawodnik skończył karierę (czy mogę grać jak były topowy polski junior albo wręcz senior?);
b) zakładamy, że mamy do czynienia z czynnym zawodnikiem z czołówki polskiej (gdzie się kończą moje możliwości załapania się na grę - gdy przeciwnik wymiata w juniorach? kadetach? a może raczej już na młodzikach, czy nie daj Boże - skrzatach?);
c) nie jesteśmy jednak zawodnikami-amatorami poziomu JCz, IATW, Garego czy (no niech mu będzie...) Obiego?
Moim zdaniem:
Ad a) no, tu krzywa "nieprawdopodobności" rośnie w zabójczym tempie. Każdy rok dłużej zawodniczej kariery (uwaga: nadal zakładamy, że nasz były zawodnik kończąc karierę był w polskim topie) okrutnie podnosi nam amatorom poprzeczkę. Patrząc na ścisłą czołówkę GPW (lub patrząc, gdzie dziś grają najlepsi - Mera Challenge) to już jest poziom, gdzie bez przeszłości zawodniczej na poziomie juniora lub seniora, ciężko liczyć na nawiązanie wyrównanej walki, o ile nasz przeciwnik rzeczywiście zagra na 100% swoich aktualnych (nie historycznych!) umiejętności.
Podam Ci jeszcze ekstremalnie skrajny przykład - chłopak, który nieco ponad 10 lat temu był Mistrzem Polski seniorów w deblu i jednocześnie Wicemistrzem Polski seniorów w singlu (dla uproszczenia nazywam go dalej "Mistrz"). Mój kumpel (moim zdaniem - poziom Obiego lub tylko ciut wyżej jeśli chodzi o siłę gry, jednak lepszy technicznie) ma przyjemność uczyć się od Mistrza i mówił mi, że jeśli Mistrz zechce mu pokazać co potrafi (a ciężko go namówić, bo jako bardzo rozsądny trener wie, że naparzanie w mojego kumpla na jego aktualnym poziomie jest zupełnie bez sensu z punktu widzenia procesu szkoleniowego), to mój kolega jest na korcie bezradny jak 5-letnie dziecko.
Żeby uzmysłowić Ci jaka to przepaść, to wrócę do aktualnej czołówki GPW/Mera. Mam nadzieję, że powyżej udało mi przekazać w miarę klarownie moją opinię, która brzmi: chłopaki grają niebotyczny dla większości z nas amatorów tenis, a najlepsi z nas tylko z niektórymi z nich potrafią nawiązać walkę, o ścisłej czołówce mogąc tylko pomarzyć. Są świetni, prawda?
No to teraz dopiero zonk - otóż ten Mistrz w cyklu GPW zbyt wiele nie grywa. Ale jak gra, to wygrywa. Wszystko. Ma bilans 38-0. Wszystko w meczach najwyższych kategorii - PRO/Open, czy jak tam się zwały w danym momencie...
Czy nasz Mistrz jest najlepszy w Warszawie? Nie wiem, nie znam środowiska aż tak dobrze. Ale na pewno jest zarąbiście dobry. Oczywiście, kogoś z czytających może korcić, by wątek rozwinąć dalej - jak dobry był lub nawet jest nasz Mistrz na tle aktualnej czołówki polskiej, o światowej nie mówiąc? I na to można próbować odpowiedzieć, ale ten nieznośnie długi wpis, zrobiłby się wówczas już cholernie niestrawny.
Ad b) Czy amator może regularnie grać na poziomie aktualnego polskiego:
TOP seniorów - taa....jasne
TOP juniorów - zapomnij, ale zawsze możesz zapytać np. IATW, który czasem odbija z Michałem Dembkiem, czołowym polskim juniorem, który niedawno przeszedł w wiek seniorski;
TOP kadetów - no, tu się już robi ciekawie...dla bardzo dobrych amatorów, cała reszta z nas - zapomnij;
TOP młodzików - o, tu ma się szansę załapać na grę już więcej...naprawdę dobrych amatorów, większość - zapomnij;
Podam przykład: mój chrześniak właśnie został młodzikiem i na pierwszej liście rankingowej jest w okolicach 20-tego miejsca (ale to efekt wejścia dopiero na listę, za chwilę powinien być w TOP10) - chłopak trenuje od czwartego roku życia i dziś uderza regularniej i mocniej niż Obi (przepraszam, że w kółko powołuję się na Obiego - ale wiem, że Sebex z nim grał na TF-ie i że - całkiem zasłużenie - tenis Obiego zrobił na nim duże wrażenie, do tego stopnia, że Sebex wyznaczył sobie pokonanie Obiego jako kolejny krok w swoim tenisowym rozwoju), radzi sobie z tempem piłki zagrywanej przez dorosłych sparingpartnerów, biega jak szatan do wszystkiego, gra na półszpagatach jak Djoko i to na betonie. Jedyne gdzie "zwykły" amator może go ugryźć to serwis własny (zwłaszcza jeśli ładujesz z pierwszego po 130-140 km/h albo potrafisz zagrać szybki slajs w linię boczną lub z drugiego grasz kicka, który gówniarza przeskoczy
) i return (bo jego serwis jeszcze odstaje od reszty uderzeń) oraz psychika i inteligencja w grze, bo to jednak mentalnie dziecko jeszcze jest. Oczywiście, da się z nim wygrać, ale będziesz miał poczucie, że dzieciak gra już z Tobą jak równy z równym. Z resztą, ci z Was, którzy mieli okazję zobaczyć grę syna keicama na TF-ie (a to także młodzik), pewnie potwierdzą, że nie mieli poczucia, że to dziecko gra, tylko raczej ktoś kto jest mniej więcej na zbliżonym poziomie. A więc - bójmy się już trzynastolatków...
.
O graniu z byłymi zawodnikami może też napisać ESP - miał przyjemność odbijać np. z byłą rumuńską juniorką, która grała wówczas jak równa z równą z Simoną Halep. Konrad gra na poziomie zdecydowanie powyżej średniej czytających to Forum, a jak sam mi opowiadał - nie miał najmniejszych szans załapać się na grę z panną. To tak dla tych z Was, którzy myślą, że pokonaliby - dla przykładu - Martę Domachowską. Fajnie mieć marzenia...
.
Ad c) Tu się nie będę rozpisywał - nawiązywałem do tego po drodze. W skrócie - jak nie jesteś JCz, IATW, Garym, Obim, czy np. TomPL (ze względu na wysoką inteligencję w grze - tak słyszałem
), to sam wiesz co...Dobra wiadomość: do poziomu tych panów masz szansę dojść, jeśli będziesz rozwijał swój tenis
...choć akurat do "ścigania" poziomu Garego zachęcam tylko jeśli chodzi o siłę gry, bo w kwestii techniki odbić to już raczej niekoniecznie
.
I na absolutny koniec: W tenisie jest zawsze nieprawdopodobnie wiele poziomów ponad naszym aktualnym. Ja ostatnio wygrałem mecz rowerkiem, przegrywając w każdym secie po cztery piłki. Znam gościa, który bez problemu taki sam rower sprzeda mi. On sam może tak samo przegrać z kolejnym znanym mi zawodnikiem. A jeszcze nie dotarliśmy do szczytu GPW, o szczycie Polski nie mówiąc. A po drodze jest jeszcze masa poziomów pośrednich (pamiętając, że mój przykład szedł po "rowerkach"). A gdzie poziom najlepszych amatorów świata? A co z zawodniczym tenisem? Szkoda pisać
.
Na co dzień nie ma sensu się nad tym zastanawiać. W tenisie amatorskim chodzi o to, żeby stale się rozwijać, wchodzić na kolejne szczeble własnych możliwości. Jak u Małysza - skok po skoku. Bez zastanawiania się jak daleko mi jeszcze do szczytu. Tak sądzę
.
Sorry, że tak się rozgadałem...