punkty pisze:Czy lepiej jest rozwijać sie poprzez sparingi jeden za drugim?
Czy może skupić sie nie tylko na springach, ale takze na zwykłych treningach, z koszyka, krosy, koperty?
To zależy co jest priorytetem, głównym celem. .
Jak już wielokrotnie pisałem - technika u amatora, który gra turniejowo to sprawa wtórna. Ale oczywiście dla niektórych to właśnie technika jest priorytetem, chcą grać ładnie. Inni chcą grać mocno, ostro. Jeszcze inni chcą wygrywać. Ja należę do tego ostatniego gatunku i o tym przypadku najłatwiej mi pisać.
Technika jest przydatna, daje większy repertuar zagrań. Dlatego należy ją ćwiczyć, ale nie tylko, a powiedziałbym, że nawet nie powinna być w późniejszym okresie priorytetem. Jeśli chce się wygrywać, to trzeba szybko zacząć grać na punkty. Znam wiele osób, które nauczyły się ładnie grać dzięki lekcjom z trenerem, potrafiły prowadzić z nim ostre wymiany, ale w sytuacjach meczowych nie były w stanie sobie poradzić z kimś technicznie kalekim (czytaj ze mną). Piłka od trenera ma moc, odpowiednią długość - łatwo ją odegrać korzystając z jej siły. Natomiast w grze na punkty można dostać szczura, balona, dziwnego slice'a, jakiś skrót po ramie. Jak sobie ktoś z tym nie radzi, to ma problem i to naprawdę spory.
Inna kwestia, to błędne założenie, że technika to długofalowa inwestycja, która zaprocentuje na pewno. To inwestycja ryzykowna, bo w grze na punkty decyduje głowa. Bez niej nie pomoże nawet brylantowa technika (zwłaszcza, gdy rozpatrujemy sytuację taką jak tu - amator, zaczynający grać w wieku 20 lat). Bo ta technika nie będzie już taka jak u zawodnika, a co za tym idzie - szybkość piłki też nie. Trzeba będzie grać na więcej niż jedno uderzenie, a jak wyżej pisałem - będą one pewnie zagrywane z mniej przyjemnych piłek niż nagrywa trener.
Zaraz ktoś napisze, że ktoś z technicznym zapleczem ma większy potencjał, bo jak już się ogra, nauczy grać na punkty, to takiego przebijacza czy baloniarza przegoni. Nie zawsze, a z doświadczenia wiem, że rzadko tak bywa. Baloniarze to zazwyczaj gracze turniejowi, grają na punkty, to ich nakręca, taki styl w towarzyskim pykaniu się nie sprawdza. Za to tacy nawalacze, nawet dobrzy technicznie często po zderzeniu ze ścianą w postaci baloniarza wracają do trenera lub do towarzyskiego pykania. Ale nie po to, żeby potrenować i spróbować ponownie, ale zniechęceni. Sam kilku takich "odesłałem".
Podsumowując:
Jak najczęściej grać na punkty.
Rozwijać technikę, ale nie jako sztuka dla sztuki. Nawet z trenerem można grać na punkty, nawet z kosza można liczyć prawidłowe zagrania i poprawiać swoje osiągnięcia.
Na sparingach można ćwiczyć jakieś elementy, wynik nie musi być sprawą kluczową, ale przydają się też mecze, gdzie gramy tylko o stawkę i to wynik jest priorytetem.
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"