Re: Filmy
: 29 sty 2013, 16:30
Byłem z córką na "Życiu Pi". Bardzo dobry film do obejrzenia z dzieckiem w wieku "kumatym" czyli od 12 roku życia. Odróżnia się solidnie od hollywoodzkich produkcyjniaków familijnych.
Fakt, on nie wszystkim leży. Trzeba niewątpliwie wejść w konwencję, jak się to uczyni to widz staje się fanem. Mnie pasuje.Vivid pisze:Django? Tarantino? Jakoś nie przepadam za jego twórczością. Także film pewnie zobaczę, w publicznej telewizji, za kilka lat .
"Chłopiec z latawcem" świetny.widget pisze: Tak nawiasem obejrzałem sobie jeszcze "Chłopca z latawcem" (Kite Rider, 2007) i też mi się bardzo spodobał. To oczywiście inny film, inny gatunek i inny reżyser .
Dramat obyczajowy, trochę romantyczny, trochę ponury i o Afgańczykach ...
Też tak to widzę, a przynajmniej podobnie. Jeśli chodzi o Tarantino, to wielbię IB, Django, RD oraz PF, lubię Sin City i JB, w miarę lubię pierwsze KB i 4R, natomiast KB2 i DP to syf i malaria.Marcin_L pisze: Te rzeźnie (Kill Bill, Grindhouse) są faktycznie raczej słabawe.
Czy przez IB rozumiesz BW? Konsekwentniej byłoby DU zamiast Django.Gary pisze:Też tak to widzę, a przynajmniej podobnie. Jeśli chodzi o Tarantino, to wielbię IB, Django, RD oraz PF, lubię Sin City i JB, w miarę lubię pierwsze KB i 4R, natomiast KB2 i DP to syf i malaria.Marcin_L pisze: Te rzeźnie (Kill Bill, Grindhouse) są faktycznie raczej słabawe.
Masz rację, powinno być DU, nawet na kompie tak mam zapisane, znaczy brat ma, w końcu ja piratem nie jestem.hohvar pisze:Czy przez IB rozumiesz BW? Konsekwentniej byłoby DU zamiast Django.Gary pisze:Też tak to widzę, a przynajmniej podobnie. Jeśli chodzi o Tarantino, to wielbię IB, Django, RD oraz PF, lubię Sin City i JB, w miarę lubię pierwsze KB i 4R, natomiast KB2 i DP to syf i malaria.Marcin_L pisze: Te rzeźnie (Kill Bill, Grindhouse) są faktycznie raczej słabawe.
Piszcie po ludzku, czy mężczyźni zawsze muszą wszystko upraszczać ?Gary pisze:Też tak to widzę, a przynajmniej podobnie. Jeśli chodzi o Tarantino, to wielbię IB, Django, RD oraz PF, lubię Sin City i JB, w miarę lubię pierwsze KB i 4R, natomiast KB2 i DP to syf i malaria.Marcin_L pisze: Te rzeźnie (Kill Bill, Grindhouse) są faktycznie raczej słabawe.
Bardzo fajny maraton . "Mój rower" widziałam, ale spokojnie można go obejrzeć za jakiś czas w TV, nie jest to film konieczny do obejrzenia na dużym ekranie. Rzeczywiście ciekawe dialogi, z jednej strony można było się pośmiać, ale z drugiej strony jak tak się zagłębić no to dramat. Mężczyźni w naszym kraju nie potrafią rozmawiać o uczuciach . Chłopcy wychowywani są tak, że jeśli okażą słabość i uczucia to od razu są "babą", dlatego udają twardzieli, to co słabe kryją gdzieś w sobie bardzo głęboko, a później trudno to odwrócić i tak właśnie powstają relacje męsko-męskie jakie widać w filmie. Czyli ojciec chce podziękować synowi za uratowanie mu życie w czasie pożaru, a zamiast tego mówi z pretensją w głosie "No i widzisz, trzeba było wziąć tą gaśnicę z bagażnika".Vivid pisze:Wybraliśmy się na maratonik filmowy, w pakiecie: "Drogówka", "Sęp", "Mój Rower" i "Pokłosie".
"Drogówka" - świetny film, cała nasza rzeczywistość a nie jakaś przekombinowana i ugrzeczniona fabuła. Mogę spokojnie polecić.
"Sęp" - słaby, o tym już pisałem.
"Mój Rower" - fajny film, fajnie zagrany, fajne dialogi.
"Pokłosie" - dla mnie nie ma tu kontrowersji. A sam film dobrze zrobiony i zagrany.
W końcu wytrwałem (wytrwaliśmy). Jak dla mnie to przekombinowany - zbyt przewidywalny, po amerykańsku łopatologicznie moralizatorski. Szybko o nim zapomnę... a o Matrixie wszyscy pamiętają .Dolna pisze:W Atlasie Chmur chodzi o reinkarnacje. Mnie jakoś nie zanudził ten film w żadnym momencie, cały czas coś się działo,a na końcu byłam zaskoczona, że niektórzy aktorzy tam aż tyle postaci zagrali. Polecam wytrwać te 3h.
No szału nie ma z tym filmem. Za dużo do kina nie wniósł.TomPL pisze:W końcu wytrwałem (wytrwaliśmy). Jak dla mnie to przekombinowany - zbyt przewidywalny, po amerykańsku łopatologicznie moralizatorski. Szybko o nim zapomnę... a o Matrixie wszyscy pamiętają .Dolna pisze:W Atlasie Chmur chodzi o reinkarnacje. Mnie jakoś nie zanudził ten film w żadnym momencie, cały czas coś się działo,a na końcu byłam zaskoczona, że niektórzy aktorzy tam aż tyle postaci zagrali. Polecam wytrwać te 3h.
No nie zachęciłeś mnie do Lincolna...widget pisze: No szału nie ma z tym filmem. Za dużo do kina nie wniósł.
2 dni temu "przysypiałem" na "Lincolnie". Film pewnie ważny dla tych z USA, bo 13 poprawka, to jeden z kluczowych momentów i historii tego państwa, ale ja mógłbym go streścić w dwóch zadaniach. Dałbym mu tak 5/10 i to tylko dlatego, że lubię filmy historyczne.
Nie tylko Ty masz takie wrażenie, ludzki wymiar superbohatera jest dziś wręcz wymagany, 'Gary Stu' w kinie nieporządny jest już od 'Sokoła Maltańskiego', ale science fiction wytworzyło taką małą niszę w której miał on się dobrze, ale i tu na szczęście czy też nie, się on nie ostał... Mnie to odpowiada o ile nie zachłyśniemy się tym i wszystkie filmy sci-fi nie staną się Nolanowskie. Ostatnia część nowej trylogii Batmana jest dla mnie najsłabsza, trochę za czytelna i nieco cukierkowa w odniesieniu do poprzednich części, co jednak nie zmienia faktu że film jako taki, jest dobry. Dla mnie numerem jeden w świecie komiksowych ekranizacji bezapelacyjnie są Watchmeni. Dlatego bardzo ciekawy jestem współpracy ich reżysera(na koncie ma też 300) z Nolanem, której owocem ma być 'Człowiek ze stali' patrz - Superman.widget pisze:A ja wczoraj obejrzałem "Dark Knight rises - Mroczny Rycerz powstaje".
Mam wrażenie, że coraz częściej powstają filmy mające za zadanie demitologizację bohaterów.
Trochę tak jak ostatnie "Jamesy Bondy", "Batmany" mają podobnie.
Praktycznie przez 3/4 filmu Batmana tutaj albo nie ma, albo występuje sporadycznie bez kostiumu. Jest kulejący, z wpadniętym dyskiem, pozbawiony gadżetów.
Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle, ale na pewno ciekawiej się ogląda.
Jak dla mnie takie fajne, nie za skomplikowane patrzydło, ale nie aż tak trywialne jak większość komiksowych adaptacji.