Jak mawiał Bohdan Smoleń (a któż to taki?): ....jak byśmy dwa takie czołgi mieli (o Rudym102) to byśmy se sami te wojnę wygrali.....conradpll pisze:Jeśli chodzi o "Django" film dobry, ale jak dla mnie za dużo tam amerykańskich scen na ostatnią chwilę i za dużo bohaterstwa jednej osoby, tak pod koniec to się już straszna bajeczka z tego zrobiła...
Ja wspomniałam . Dla mnie ten film był również zaskoczeniem, aczkolwiek taka forma kręcenia z różnych kamer (profesjonalna/amatorska) trochę mnie męczyła, choć wiem, że to była słuszna podstawa filmu. Przed filmem czytałam wywiad z głównym aktorem, który opowiadał, że film dużo zyskuje dzięki tej amatorskiej kamerze, którą kręcił on sam. Czasem było tak, że kręcił zupełnie spontanicznie sceny, do których jego kolega się przygotowywał i były to lepsze sceny niż te, które później zagrał po usłyszeniu "akcja", rzeczywiście jest w tym filmie jakaś swoboda i naturalność.sledz136 pisze:Wcześniej wspomniał ktoś o 'Bogach ulicy'. Dla mnie to wyjątkowo miłe zaskoczenie, spodziewałem się wydmuszki, a dostałem kinder-niespodziankę, dobrze i rzetelnie zrobiony film, oczywiście hamerykańskiej patetyczności uniknąć się nie udało, ale tutaj akurat o to chodziło.
Bardzo jestem ciekawa tego filmu. Bradley Cooper rzeczywiście jest dość niedocenionym aktorem, ale przypuszczam, że ma to związek z filmami, w których gra, są to filmy rozrywkowe, w których trudno dostrzec czyjś potencjał. Ja doceniłam go jako aktora dopiero po "Jestem Bogiem", choć pamiętam jeszcze jego początki w serialu "Alias".sledz136 pisze:Naprawdę zasłużenie obsypany nominacjami i nagrodami jest film 'Poradnik pozytywnego myślenia'. Jest lekko, miło i przyjemnie. Ale głównym atutem tego filmu jest znakomita gra aktorska na każdej z warstw planu. O ile J. Lawrence, tylko potwierdza moje przypuszczenia co do ogromnego talentu, o tyle B. Cooper wyprowadza mnie z błędnego przekonania o jego braku. Jeszcze wracając do Jennifer, to na ekranie dziewczyna jest niesamowicie urzekająca, popis aktorski może nie taki jak ten w 'Do szpiku kości' ale też na najwyższym poziomie.
A trzeba było "Poradnik pozytywnego myślenia" obejrzeć . Czego się można było spodziewać po piątej części? Pomijam już fakt, że to jest film, który chyba najbardziej ucierpiał na "spolszczeniu" tytułu. Tak to jest, jak się ktoś chce wykazać inwencją twórczą i potem wszystkie części trzeba nazywać "szklaną pułapką".Vivid pisze:Wybrałem się wczoraj na Szklaną Pułapkę 5. Nie polecam. Wyraźny spadek formy choć i tak muszę podkreślić, że cała seria jest swoistym ewenementem na plus bo w mojej ocenie, jak ktoś lubi takie niezobowiązujące rozrywkowe kino, części 1-4 trzymały podobny poziom. W przypadku 5-tki widać wyraźnie obniżenie lotów. Poza tym charakteryzacja dała ciała, Willis wygląda jak dziadek, bije starością z ekranu ...
Paula, a ja najpierw przeczytałam książkę, potem obejrzałam film... no niezły, ale jak to możliwe, że w książce głównym bohaterem jest mężczyzna - prokurator Teodor Szacki, a w filmie kobieta? Tym bardziej, że Miłoszewski napisał dalsze losy prokuratora Szackiego, sam Szacki jest zresztą moim zdaniem na tyle barwną, książkową postacią, żę trochę mi szkoda, że w ekranizacji założyli mu spódnicę, duży błąd, dla mnie nie do zaakceptowania .PaulaNR pisze:Jestem świeżo po obejrzeniu filmu "Uwikłanie". Moim zdaniem jeden z lepszych polskich filmów jakie oglądałam - dobry scenariusz i niezłe wykonanie. Warto obejrzeć.
Których?igazwro pisze:Polecam "Nietykalnych"...
Wszystko tam jest niesamowite. Łącznie z historią reżysera (to wiem z wywiadów) o kręceniu filmu: 3 lata bez wsparcia finansowego, za własną kasę, z wielkim ryzykiem (bankructwo), w tajemnicy, tanią kamerą (czasem iPhone'm)... MAGIA, MAGIA ZNOWU DZIAŁA!hohvar pisze:Przychylam się do "Sugar Mana", niesłychane, że coś takiego się mogło wydarzyć . Cóż za kontrast w stosunku do mainstreamu muzycznego . Fajnie było pokazane, jak nie sama muzyka, ale kontekst społeczny, pochodzenie artysty (zwłaszcza: latynoskie brzmienie jego nazwiska) może przełożyć się na sukces lub jego brak na amerykańskim rynku muzycznym. No i te historie-legendy w RPA o śmierci muzyka, wiadomo, dobry rockman powinien jakoś spektakularnie umrzeć .
Mnie zachwyciły oba filmy, w tym, o który chodzi Tobie nie przeszkadzał mi o dziwo nawet język Części Rowerowych i Kolaborantów.TomPL pisze:Pewnie tych francuskich:Gary pisze:Których?igazwro pisze:Polecam "Nietykalnych"...