Zapewniam Cię, że pijesz Big-Active.wyczesany pisze:Liściasta Bio-Activ, zalewam kilka minut po zagotowaniu na 3-4 minuty.
Zapewniam Cię, że pijesz Big-Active.wyczesany pisze:Liściasta Bio-Activ, zalewam kilka minut po zagotowaniu na 3-4 minuty.
Możliwe, dawno opakowania nie widziałem.El Diablo pisze:Zapewniam Cię, że pijesz Big-Active.wyczesany pisze:Liściasta Bio-Activ, zalewam kilka minut po zagotowaniu na 3-4 minuty.
ED, skąd wiedziałeś. W tym momencie, czerwona, liściasta, Big Active , o smaku cytrynowym. Idę parzyć kolejną.El Diablo pisze:Zapewniam Cię, że pijesz Big-Active.wyczesany pisze:Liściasta Bio-Activ, zalewam kilka minut po zagotowaniu na 3-4 minuty.
To może ja jakąś starą mam?El Diablo pisze:A sama historia tej marki jest dość krótka...
Herbapol kupił firmę Bio-Active i przez jakiś czas ciągnął produkcję pod tym szyldem by w pewnym momencie zgrabnie przerobić "o" na "g" w logo i produkować herbatę już pod swoim szyldem "Big-Active".
To byś musiał pić straszną lurę żeby po tylu latach mieć opakowania ze starym logo.wyczesany pisze:To może ja jakąś starą mam?El Diablo pisze:A sama historia tej marki jest dość krótka...
Herbapol kupił firmę Bio-Active i przez jakiś czas ciągnął produkcję pod tym szyldem by w pewnym momencie zgrabnie przerobić "o" na "g" w logo i produkować herbatę już pod swoim szyldem "Big-Active".
Kanister ze sobą wozisz? Szacun. Jeśli chodzi o zieloną, też trzymam się Big Active. Zazwyczaj wersja z pigwą.El Diablo pisze:dziennie zdarza mi się przekroczyć 5 litrów
Ja właśnie przegapiłam ten moment i przez jakiś czas się zastanawiałam, czy czegoś nie pomerdałam, bo wydawało mi się, że tam o wcześniej było.A sama historia tej marki jest dość krótka...
Herbapol kupił firmę Bio-Active i przez jakiś czas ciągnął produkcję pod tym szyldem by w pewnym momencie zgrabnie przerobić "o" na "g" w logo i produkować herbatę już pod swoim szyldem "Big-Active".
Dążę do mojego ideału...mapi pisze:Kanister ze sobą wozisz? Szacun.El Diablo pisze:...dziennie zdarza mi się przekroczyć 5 litrów...
Właśnie mapi, zapomniałem dopisać, że lepiej zorientowani w temacie whisky będą panowie hokej, Marcin_L, Art i pewnie kilku innych, bo ja to plebs i zazwyczaj muł z colą piję.hokej pisze:Mapi - nie da się polecić whisky. To jest taka różnorodność w ramach jednej nawet destylarni, że wydasz majątek zanim znajdziesz tę jedyną.
Była kiedyś we Wrocławiu knajpa (naprzeciwko Mariny) do której trafiłem przez przypadek ze znajomym lekko zafiksowanym na punkcie szkockiego trunku. Jak zobaczył ofertę - oszalał, lekko licząc 60 rodzajów złocistego płynu. Degustowaliśmy długo i zawzięcie i od tego czasu wiem co lubię.
Generalizując - unikaj popularnych blendów (Jasiu, Ballantines itd.) to jest masówka na poziomie mułu (analogia to naszych piw typu Lech czy Tyskie). Spróbuj paru wyrazistych("ostrych") i łagodnych, zobacz co Ci odpowiada i eksperymentuj w tym kierunku. Na najlepszych stronach znajdziesz mocno przefilozofowane opisy płynu, ale dające jakieś pojecie czego się spodziewać w środku.
Kolega widzę hardkorowiec.Kerm pisze:Co do poprzedniego pytania Wyczesa - tak, słodzę herbatę. Każdą. Bo inaczej mi nie smakuje. Kawy nigdy nie słodzę. Ale tak jak pisałem powoli odstawiam cukier.
Stuposiany, gmina Lutowiska, 10km od Ustrzyk Górnych.wyczesany pisze:Kolega widzę hardkorowiec.Kerm pisze:Co do poprzedniego pytania Wyczesa - tak, słodzę herbatę. Każdą. Bo inaczej mi nie smakuje. Kawy nigdy nie słodzę. Ale tak jak pisałem powoli odstawiam cukier.
Choć tak naprawdę to słodycze to obecnie mój jedyny nałóg. Wciągnięcie w jeden dzień >1 litr lodów to dla mnie pestka. W zeszłym roku wyczailiśmy z dziewczyną w Makro lody 2.5 l (kokos, czekolada i sorbet cytrynowy). Kupowaliśmy w piątek wieczorem, w sobotę po południu się kończył, a w niedzielę zostawało tylko wspomnienie.
PS. Gdzie w Bieszczadach byłeś? Ja rok temu nawiedziłem Ustrzyki Górne.
Gwoli ścisłości, nie prosiłam o polecenie, tylko pytałam, która Wam najbardziej przypadła do gustu. Z tych, które mieliście okazję skosztować, coby nie było wątpliwości. Nie musi to być zresztą wybór jednej jedynej. Ot, taka tam moja ciekawość względem tego trunku. Niemniej, dzięki za rady. Co prawda, bardzo rzadko sięgam po alkohol (i w niewielkich ilościach), ale jak już, jednym z preferowanych przeze mnie jest właśnie whisky.hokej pisze:Mapi - nie da się polecić whisky.
Dokładnie o to, co Wy, zarówno koneserzy, jak i amatorzy mułu, popijacie. Sama już też zdążyła trochę popróbować. Nie zniechęci się tak łatwo...o ile w ogóle.hokej pisze:Jeśli dobrze zrozumiałem mapi pytała o coś do degustacji, tu odradzam, po co się zniechęcać.
Tak jak napisałam wyżej, upodobania amatorów mułu też mnie interesują. Dziękuję za odpowiedź.Kerm pisze:Właśnie mapi, zapomniałem dopisać, że lepiej zorientowani w temacie whisky będą panowie hokej, Marcin_L, Art i pewnie kilku innych, bo ja to plebs i zazwyczaj muł z colą piję.
Niby mleko nie wpływa/nie powinno wpływać na stężenie kofeiny, ale jednak kłóci mi się mocna z latte obok siebie. Z ekspresu najlepsza, choć dobra kawiarka też nie jest zła. Niemałe znaczenie ma też materiał użyty do wykonania napoju i ręka wykonującego. Można mieć do dyspozycji ten sam sprzęt i kawę, a efekt finalny będzie zupełnie odmienny.Majorka pisze:Dobra, mocna, z ekspresu. Rano latte, potem espresso.