Limity można zaostrzyć czy złagodzić, OK, ale nie zmienia to faktu, że trzeba zmienić świadomość społeczną. Ci "z dnia wczorajszego" to też nie pechowcy a popełniający wykroczenie/przestępstwo. Należy wymazać ze świadomości społecznej przyrównanie złapany za picie = pech. Także należy najpierw zabrać się za media. Koniec z gadaniem o pechu. Do tego jasno i twardo napiętnować takie uczynki.
Wiadomo, że balans na granicy tolerancji nie robi wrażenia, za to jak ma 2-3-4 promile itd. to już coś, i najlepiej żeby jeszcze wykosił w jakiś inny samochód i kogoś zabił (byle nie w radiowóz z wideorejestratorem, bo za dobre uczynki naród pochwali a nie zgani ...
).
Do tego można jeszcze podnieść kary. Były jakieś propozycje - zakaz na 3 lata za pierwszy raz, potem ewentualne dożywotni, kary finansowe - za pierwszy raz 15.000zł, recydywa 20.000zł.
To wszystko fajnie, ale należy pamiętać, że jak komuś zabiorą prawo jazdy to bez też pojedzie. Jest też całkiem wielu, którzy zapłacą te 20.000zł i też będą jeździć (a długo nie zapłacą bo się będą umiejętnie migać ...).
Ciężej jest przeżyć i żyć z piętnem społecznym. Dlatego dopiero zmiana podejścia ogółu i twarda postawa wobec pijaków na drodze może realnie zmienić sytuację w szerszym zakresie.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja