Ehhh. Hubert się jednak nie zdenerwował (kto słuchał komentarza na Eurosport, ten wie o co chodzi….a kto nie słuchał, ale wie jak zazwyczaj wygląda mental „miłego do bólu” Huberta, ten może się łatwo domyślić w czym sęk…).
Mam tylko nadzieję, że tym razem Hubert podaruje sobie wpis na Insta jak to jest szczęśliwy że mógł zagrać w Paryżu, ile to się nauczył w tym roku i o ile silniejszy wróci tu za 12 miesięcy.
Zamiast tego niech wrzuci zdjęcie połamanej rakiety, podartej koszulki albo zdewastowanej szatni. Cokolwiek, co pokaże, że jest wkurzony tym, jak zagrał z przeciętnym do bólu grajkiem z tenisowej pustyni jaką jest Norwegia.