Mam spory niesmak po meczu Djokovic - Musetti. Nie czepiam się, że młody wymiękł fizycznie. Nie on pierwszy i nie ostatni. Młodzi gracze zderzają się z koniecznością gry większej ilości spotkań (bo wygrywają), mecze są dłuższe, intensywniejsze i okazuje się nagle, że przygotowanie jakie wnoszą na kort to znacznie za mało. Można z nimi zagrać na czas.
Natomiast to co mnie zniesmaczyło to krecz przy 0-4 w piątym secie. To była ŻENADA!
Rozumiem, że jak mamy 2-0 w setach i prąd się kończy, to można zejść. Nie ma faktycznie sensu snuć się po korcie przez kolejne trzy szybkie sety, ale jednak trzy. To kiepskie widowisko. Ale jak przeciwnikowi brakują raptem dwa gemy i nie zwijają nas spazmy skurczy, to można z szacunku dla przeciwnika postać na korcie jeszcze te dwa gemy. Pokazać charakter.
Włoch pokazał, że jest jeszcze zwykłym szczeniakiem bez jaj. Powiem dosadnie - miękka fujara, nic więcej