Jacek iREM pisze:
Sporo się zastanawiałem skąd ta motywacja, czy to udawane, odgrywane, czy kasa...
Po obejrzeniu wielu materiałów, tych z kortu, a szczególnie tych z miasta, zabawy, czy żartobliwych konferencji, wydaje mi się, że są dwa wątki: pierwszy o którym mówią wszyscy z uczestników, czyli po całorocznej (a dla niektórych po dziesiątkach sezonów) walce, rywalizacji w tourze - chłopaki stanęli w jednej drużynie, obok siebie, znają się jak łyse konie i w każdym turnieju -
kolega to rywal.
A tu - kolega to kumpel z drużyny. Widać bardzo im się to spodobało, przyznam że mi też, mało tego,
pierwszy raz oglądałem normalnego Djokovica, takiego nie udawanego, bez pajacowania, bez próbowania gwiazdorzenia. Tu największą gadułą był Roger i wszyscy z jego gadulstwa lali, ale z drugiej strony, uwielbienie, jakim niemal bez przerwy darzył go Kyrgios - momentami było aż dziwne. Fajna paczka chłopaków, którzy się bawili jak dzieciaki, a jednocześnie pokazując nam zajebisty tenis, z ogromnym zaangażowaniem.
Ano właśnie - ten drugi aspekt - wydaje mi się, że oni byli zaangażowani - jeden przed drugim, i jeden dla drugiego, jak drużyna to drużyna i chyba to spowodowało, że niemal każdy fruwał na korcie (no może poza wypompowanym Isnerem).
Chyba że faktycznie dałem się nabrać, w takim razie szacun za aktorstwo
Tak czy inaczej - niesamowicie sympatycznie się to ogląda i CHCĘ MIĘC TO WSZYSTKO NAGRANE.