Federer za czasów "Masters" wygrywał w Hamburgu aż 4-krotnie, raz nawet bijąc w finale samego Rafę Nadala. Od kilku lat to jednak impreza bardziej dla "Ferrerów" niż "Federerów" i tak jak napisał Diabeł - występ na Szwajcarze wymusiły ostatnie "wyczyny" niż miłość do turnieju. Nie wiem tylko czy to nie chybiony pomysł, w końcu to mączka, a obsada taka, że facet może naprawdę za wiele nie pograć. Dziwię się natomiast, że na taki krok nie zdecydował się właśnie Nadal, ale pomyślałem, że może on faktycznie potrzebuje odpoczynku. Zrobiłem jednak takie oczy
jak się dowiedziałem, że planuje on start w Bazylei.