Ja nigdy nie mówiłem, że Polsat nie dokonał dość nieładnej manipulacji. Ja tylko powiedziałem, że nie dokonał oszustwa. To zasadnicza różnica. Miał być Wimbledon i jest Wimbledon, a że nie wisienki na torcie tylko niejadalna podstawka to już ... właśnie ta dość ordynarna manipulacja.
Jeżeli mówimy o płaceniu, tak, można oglądać inne Szlemy na choćby ES1 i ES2. Ale można też oglądać i ten Wimbledon w sieci, tak samo kolejne. To, że ktoś korzysta z części usługi, czy na jej część ma darmową alternatywę nie ma znaczenia. Rozpatrując daną usługę odnosimy jej cenę do tego co nam oferuje. Można też odnieść oczywiście tylko do tego co nam jest potrzebne, ale nie znaczy to, że można zapomnieć co oferuje w całości. W końcu jak płacimy za jakąś platformę cyfrową czy osiedlową kablówkę to też korzystamy tylko z wybranej części tej oferty. Są kanały jakie nas nie interesują i ich nie oglądamy, lądują na końcu listy.
Dziwnym trafem nikt nie psioczy na nie i nie domaga się np. niższej opłaty, bo korzysta tylko często z powiedzmy 30% oferty.
Ale nie, to nie jest w sumie dziwne
, zwyczajnie przyzwyczailiśmy się przez lata, że za telewizję "coś" się płaci. Natomiast dopiero jak zabrali nam coś co do tej pory było za darmo to jest foch.
Taki foch jest OK, ale nie żeby zaraz drugą stronę od złodziei i oszustów wyzywać.
Tego raczej nie zrozumie do końca ten kto nie prowadził własnego biznesu. Oczywiście w wielu przypadkach podnoszenie cen czy uszczuplenie zakresu usługi przy pozostawieniu starej ceny jest podyktowane chęcią większego zysku. Ale co w tym złego? Każdy stara się dociągnąć do granicy, wycisnąć ile się da. W końcu ten co pracuje jako pracownik najemny też chce od pracodawcy wyciągnąć jak największą pensję. To co, filozofia Kalego? ...
Natomiast jest też wiele, może i więcej, przypadków, gdzie wzrost cen wynika za faktu, że rosną koszty działalności. Czasem cena rośnie, ale i tak zysk spadnie, bo przedsiębiorca wie, że kolokwialnie mówiąc "nie przejdzie" aż taka podwyżka by zachował zysk przerzucając cały wzrost kosztów własnych na klientów.
Rynek żyje, jest płynny. Najpierw jest jakiś efekt nowości, jest spory zysk. Potem wchodzi konkurencja, robi się ciasno.
Do tego rynek jest systemem naczyń połączonych. Skoczy cena benzyny, skoczą koszty transportu, jak coś musimy dowozić to i nam koszty skoczą. Nie musimy być firmą transportową by za wzrost cen paliwa beknąć.
Śmieszne jest to, że Polsat zastosował starą jak świat socjotechnikę - kij z marchewką.
Najpierw były nadawane turnieje "za darmo", w pakietach sportowych czy w kablówkach osiedlowych.
W pewnym momencie powiedziano stop, teraz zarabiamy ekstra. Klient już zobaczył jak to wygląda, teraz mu zabieramy, coś oczywiście zostawiamy, ale jednocześnie dajemy możliwość zachowania tego co ma ... za drobną opłatą.
Jedni się pieklą jak małe dzieci bo im zabawkę zabrano, a inni rozumieją reguły rynku i takie zagrywki i albo dziękują za ofertę i szukają alternatywy, albo płacą bo chcą korzystać i taki układ im pasuje, względnie nie przeszkadza.
Tak jak napisałem wcześniej, Polsat zachował się niezbyt elegancko, ale z drugiej strony co miał zrobić? Dać wszystkie mecze z 1 i 2 na płatnych kanałach, a tylko ich część na "otwartych"? To dość słaba zachęta, nie?
Podział jaki dokonali jest jednak bardziej jednoznaczny, oferta staje się wyraźnie lepsza i bardziej zachęcająca. A przecież o to chodzi usługodawcy.