Vivid pisze: ↑25 lut 2021, 05:31
Każdy może mieć własną gradację, pewnie Djokovic woli inną
Ale to właśnie on goni za tymi szlemami jak opętany. Zamiast się ogarnąć i dać sobie spokój.
Weź ty się ogarnij i daj sobie spokój - chyba on wie lepiej czego potrzebuje?
Przepraszam, może byłem zbyt niegrzeczny. Obiecuję poprawę. Ale ja bym właśnie chciał wiedzieć co ten Novak chce. Czy on chce wygrywać jeszcze pare lat? I mieć 25 szlemów? Bez przesady. A co z Rogerem i Rafą będzie?
TomPL pisze: ↑25 lut 2021, 09:50
No to już ich problem
Wiem że ich. Ale kibice też by chcieli żeby było sprawiedliwie.
Sprawiedliwie, czyli jak?
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor
"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby
"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
TomPL pisze: ↑25 lut 2021, 09:50
No to już ich problem
Wiem że ich. Ale kibice też by chcieli żeby było sprawiedliwie.
Sprawiedliwie, czyli jak?
Sam nie wiem. Przepraszam, zamieszałem się. Chyba żeby wszyscy mieli po równo. Po 20 bo nie wiem czy Roger jeszcze wygra jakiegoś szlema. Chyba ze Wimbledon w tym roku.
Ależ w tej chwili jest "sprawiedliwie" . Osobiście przychylam się do opinii Andy'ego, w tej chwili mamy trzech GOAT'ów. Rafa jest niedościgniony na kortach ziemnych, Roger zawsze będzie uważany za najlepszego gracza na trawie, a Novak rządzi na kortach twardych.
Szlemy, tygodnie na jedynce, "duże tytuły", wszystko jest ciągle kwestią otwartą. Rafa i Roger mają więcej Szlemów, ale Rafie brakuje tygodni na jedynce i kłuje w oczy puste miejsce na puchar z WTF. Novak ma najwięcej "dużych tytułów" i w tej chwili już wiadomo, że ma rekord tygodni na jedynce. Roger no cóż, rekord Szlemów jeszcze dzieli z Rafą, tygodnie na jedynce już stracił i chociaż ma najwięcej tytułów ATP ogółem, to tych najcenniejszych ma najmniej.. A jeszcze nie doszliśmy do kwestii medali olimpijskich..
Moim zdaniem, spłycanie kwestii GOATA do ilości Szlemów mocno trąci "januszowaniem", no offence Vivid.
Fajny kot, Bonio.
“This means the world to me and I don’t see any limits, I don’t see the end around the corner so I will keep on going,” N. Djokovic (USO 2018)
"Learn to love the hate. Embrace it. Enjoy it. Everyone is entitled to their own opinion and everyone should have one about you. Haters are a good problem to have. Nobody hates the good ones. They hate the great ones." Kobe Bryant
ayshe pisze: ↑25 lut 2021, 11:00
Ależ w tej chwili jest "sprawiedliwie" . Osobiście przychylam się do opinii Andy'ego, w tej chwili mamy trzech GOAT'ów. Rafa jest niedościgniony na kortach ziemnych, Roger zawsze będzie uważany za najlepszego gracza na trawie, a Novak rządzi na kortach twardych.
Szlemy, tygodnie na jedynce, "duże tytuły", wszystko jest ciągle kwestią otwartą. Rafa i Roger mają więcej Szlemów, ale Rafie brakuje tygodni na jedynce i kłuje w oczy puste miejsce na puchar z WTF. Novak ma najwięcej "dużych tytułów" i w tej chwili już wiadomo, że ma rekord tygodni na jedynce. Roger no cóż, rekord Szlemów jeszcze dzieli z Rafą, tygodnie na jedynce już stracił i chociaż ma najwięcej tytułów ATP ogółem, to tych najcenniejszych ma najmniej.. A jeszcze nie doszliśmy do kwestii medali olimpijskich..
Moim zdaniem, spłycanie kwestii GOATA do ilości Szlemów mocno trąci "januszowaniem", no offence Vivid.
Fajny kot, Bonio.
Tylko, że z tymi WTF to trochę jedno wynika z drugiego. Moim zdaniem to nie jest przypadek, że np. Radwańska, Cibulkova czy Svitolina, które nigdy nie wygrały WS, mają wygrany WTF w przeciwieństwie do np. Osaki, która za to ma już cztery tytuły WS. Gdyby Nadal szykował formę pod WTF, to pewnie kilka razy by je wygrał, ale też zapewne miałby wówczas mniej wygranych US Open. Z reguły jest tak, że WTF wygrywa ten, komu na koniec sezonu zostało najwięcej w baku i stąd zdarzali się i będą się zdarzać zwycięzcy WTF, którzy nigdy nie wygrali WS. Dlatego zestawianie ich z WS nie ma większego sensu.
A jeśli chodzi o ranking, to już w ogóle uważam, że zarówno niektórzy zawodnicy jak i kibice/obserwatorzy przywiązują do niego zbyt dużą wagę. Istnieje on głównie po to, żeby na jego podstawie robić rozstawienia i dzięki temu rozlosować względnie sprawiedliwą drabinkę turniejową. Gdyby kierować się rankingiem, to np. najlepszą tenisistką 2010 roku należałoby uznać Woźniacką, która skończyła rok na 1. miejscu, mimo, że nie była nawet w jednym finale WS, a nie Serenę, która wygrała Australian Open i Wimbledon. Wymienić można jeszcze np. Safinę czy Pliskovą, które ani przez chwilę nie były najlepsze na świecie, a jednak ranking mówił co innego.
Dlatego właśnie, Wielkie Szlemy są zdecydowanie najważniejszym wyznacznikiem w kontekście tego typu rozważań, bo pokazują kto był najlepszy w najważniejszych turniejach, które dla wszystkich stanowiły priorytet, a nie to kto grał w danym okresie czasu najrówniej/najwięcej.
ayshe pisze: ↑25 lut 2021, 11:00
Ależ w tej chwili jest "sprawiedliwie" . Osobiście przychylam się do opinii Andy'ego, w tej chwili mamy trzech GOAT'ów. Rafa jest niedościgniony na kortach ziemnych, Roger zawsze będzie uważany za najlepszego gracza na trawie, a Novak rządzi na kortach twardych.
Szlemy, tygodnie na jedynce, "duże tytuły", wszystko jest ciągle kwestią otwartą. Rafa i Roger mają więcej Szlemów, ale Rafie brakuje tygodni na jedynce i kłuje w oczy puste miejsce na puchar z WTF. Novak ma najwięcej "dużych tytułów" i w tej chwili już wiadomo, że ma rekord tygodni na jedynce. Roger no cóż, rekord Szlemów jeszcze dzieli z Rafą, tygodnie na jedynce już stracił i chociaż ma najwięcej tytułów ATP ogółem, to tych najcenniejszych ma najmniej.. A jeszcze nie doszliśmy do kwestii medali olimpijskich..
Moim zdaniem, spłycanie kwestii GOATA do ilości Szlemów mocno trąci "januszowaniem", no offence Vivid.
Fajny kot, Bonio.
Tylko, że z tymi WTF to trochę jedno wynika z drugiego. Moim zdaniem to nie jest przypadek, że np. Radwańska, Cibulkova czy Svitolina, które nigdy nie wygrały WS, mają wygrany WTF w przeciwieństwie do np. Osaki, która za to ma już cztery tytuły WS. Gdyby Nadal szykował formę pod WTF, to pewnie kilka razy by je wygrał, ale też zapewne miałby wówczas mniej wygranych US Open. Z reguły jest tak, że WTF wygrywa ten, komu na koniec sezonu zostało najwięcej w baku i stąd zdarzali się i będą się zdarzać zwycięzcy WTF, którzy nigdy nie wygrali WS. Dlatego zestawianie ich z WS nie ma większego sensu.
A jeśli chodzi o ranking, to już w ogóle uważam, że zarówno niektórzy zawodnicy jak i kibice/obserwatorzy przywiązują do niego zbyt dużą wagę. Istnieje on głównie po to, żeby na jego podstawie robić rozstawienia i dzięki temu rozlosować względnie sprawiedliwą drabinkę turniejową. Gdyby kierować się rankingiem, to np. najlepszą tenisistką 2010 roku należałoby uznać Woźniacką, która skończyła rok na 1. miejscu, mimo, że nie była nawet w jednym finale WS, a nie Serenę, która wygrała Australian Open i Wimbledon. Wymienić można jeszcze np. Safinę czy Pliskovą, które ani przez chwilę nie były najlepsze na świecie, a jednak ranking mówił co innego.
Dlatego właśnie, Wielkie Szlemy są zdecydowanie najważniejszym wyznacznikiem w kontekście tego typu rozważań, bo pokazują kto był najlepszy w najważniejszych turniejach, które dla wszystkich stanowiły priorytet, a nie to kto grał w danym okresie czasu najrówniej/najwięcej.
Twoja teoria jest bezsensu, bo mamy również wielokrotnie wygranych, którzy wygrywając WTF mieli w danym roku 2-3 szlemy. A mimo to pełny bak? Poza tym pomiędzy USOpen a WTF jest dłuższy okres czasu niż pomiędzy RG-Wimbem-USOpen. To, że Rafa nie wygrał nigdy tej imprezy to już jest problem/decyzja. Grał dwa razy w finale, mógł jeden wygrać i nie byłoby problemu.
Osobiście też stawiam Szlemy na 1 miejscu (z powodów wyżej opisanych przez Vivida), następnie ranking, big titles, turnieje ogółem. Problem czy jeżeli ktoś będzie miał 1 szlem mniej, a za to 50 tygodnie więcej na jedynce co będzie ważniejsze? Gdzie granica i przeliczenia szlema na mastersy? Cokolwiek się wydarzy będą jeszcze długie dyskusje, które najpewniej do niczego nie doprowadzą
Odnośnie samego liczenia Big Titles na ile jest to miarodajne, a na ile zwyczajny wymysł ATP by promować tym również własne rozgrywki poza WS oraz rywalizację BIG 3? Która obecnie zmienia się w BIG 2...
ayshe pisze: ↑25 lut 2021, 11:00
Gdyby Nadal szykował formę pod WTF, to pewnie kilka razy by je wygrał, ale też zapewne miałby wówczas mniej wygranych US Open. Z reguły jest tak, że WTF wygrywa ten, komu na koniec sezonu zostało najwięcej w baku i stąd zdarzali się i będą się zdarzać zwycięzcy WTF, którzy nigdy nie wygrali WS. Dlatego zestawianie ich z WS nie ma większego sensu.
Dlatego właśnie, Wielkie Szlemy są zdecydowanie najważniejszym wyznacznikiem w kontekście tego typu rozważań, bo pokazują kto był najlepszy w najważniejszych turniejach, które dla wszystkich stanowiły priorytet, a nie to kto grał w danym okresie czasu najrówniej/najwięcej.
Twoja teoria jest bezsensu, bo mamy również wielokrotnie wygranych, którzy wygrywając WTF mieli w danym roku 2-3 szlemy. A mimo to pełny bak? Poza tym pomiędzy USOpen a WTF jest dłuższy okres czasu niż pomiędzy RG-Wimbem-USOpen. To, że Rafa nie wygrał nigdy tej imprezy to już jest problem/decyzja. Grał dwa razy w finale, mógł jeden wygrać i nie byłoby problemu.
Osobiście też stawiam Szlemy na 1 miejscu (z powodów wyżej opisanych przez Vivida)
Do tego momentu zgadzam się z optymista. Ale kolejność Szlemy>ATP Finals>turnieje ogółem>tygodnie jako nr 1. Wg mnie liczenie ATP 1000 jest bez sensu i nie fair, bo ewidentnie faworyzuje zawodników kortów ziemnych i twardych kosztem tych z trawy, bo na trawie nie ma żadnego ATP 1000.
Ostatnio zmieniony 25 lut 2021, 19:20 przez Maestro, łącznie zmieniany 4 razy.
Novak Djokovic
Nationality: Serbian
Age: 33
World ranking: 1
Career titles: 82
Grand slam titles: 18 (9 x Australian Open: 2008, 2011, 2012, 2013, 2015, 2016, 2019, 2020, 2021; 1 x French Open: 2016; 5 x Wimbledon: 2011, 2014, 2015, 2018, 2019; 3 x US Open: 2011, 2015, 2018)
Big titles: 59 (18 grand slams; 5 ATP finals; 36 ATP Masters 1000 titles)
Rafael Nadal
Nationality: Spanish
Age: 34
World ranking: 2
Career titles: 86
Grand slam titles: 20 (1 x Australian Open: 2009; 13 x French Open: 2005, 2006, 2007, 2008, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2017, 2018, 2019, 2020; 2 x Wimbledon: 2008, 2010; 4 x US Open: 2010, 2013, 2017, 2019)
Big titles: 55 (20 grand slams; 35 ATP Masters 1000 titles)
Roger Federer
Nationality: Swiss
Age: 39
World ranking: 5
Career titles: 103
Grand slam titles: 20 (6 x Australian Open: 2004, 2006, 2007, 2010, 2017, 2018; 1 x French Open: 2009; 8 x Wimbledon: 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009, 2012, 2017; 5 x US Open: 2004, 2005, 2006, 2007, 2008)
Big titles: 54 (20 grand slams; 6 ATP Finals; 28 ATP Masters 1000 titles)
Gdyby ino przyjąć współczynniki trudności za wygrane trofea - 1.5 z szlema, 1.3 za finał ATP, 1.0 za ATP1000 i 0.5 za wygrany turniej to byśmy mieli:
Bonio pisze: ↑25 lut 2021, 19:16
Znalazł żem coś takiego:
Novak Djokovic
Nationality: Serbian
Age: 33
World ranking: 1
Career titles: 82
Grand slam titles: 18 (9 x Australian Open: 2008, 2011, 2012, 2013, 2015, 2016, 2019, 2020, 2021; 1 x French Open: 2016; 5 x Wimbledon: 2011, 2014, 2015, 2018, 2019; 3 x US Open: 2011, 2015, 2018)
Big titles: 59 (18 grand slams; 5 ATP finals; 36 ATP Masters 1000 titles)
Rafael Nadal
Nationality: Spanish
Age: 34
World ranking: 2
Career titles: 86
Grand slam titles: 20 (1 x Australian Open: 2009; 13 x French Open: 2005, 2006, 2007, 2008, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2017, 2018, 2019, 2020; 2 x Wimbledon: 2008, 2010; 4 x US Open: 2010, 2013, 2017, 2019)
Big titles: 55 (20 grand slams; 35 ATP Masters 1000 titles)
Roger Federer
Nationality: Swiss
Age: 39
World ranking: 5
Career titles: 103
Grand slam titles: 20 (6 x Australian Open: 2004, 2006, 2007, 2010, 2017, 2018; 1 x French Open: 2009; 8 x Wimbledon: 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2009, 2012, 2017; 5 x US Open: 2004, 2005, 2006, 2007, 2008)
Big titles: 54 (20 grand slams; 6 ATP Finals; 28 ATP Masters 1000 titles)
Gdyby ino przyjąć współczynniki trudności za wygrane trofea - 1.5 z szlema, 1.3 za finał ATP, 1.0 za ATP1000 i 0.5 za wygrany turniej to byśmy mieli:
Takich tabel jest wiele, masz tu kolejny przykład: https://www.ultimatetennisstatistics.com/goatList
Pożyjemy, zobaczymy jak wszyscy pokończą karierę Na ten moment wygrywa Roger (głównie dzięki liczbie wygranych turniejów ogółem), choć ciekawym jest również najwyższe ELO, czyli dominacja nad resztą w pewnym momencie kariery
Novak Djokovic właśnie wyrównał rekord Federera w liczbie tygodni spędzonych na pierwszym miejscu w rankingu ATP i już niedługo będzie samodzielnym liderem. Osiągnięcie kosmiczne, wręcz absurdalne, jeszcze niedawno wydawało się to nie do uwierzenia (pamiętam, że podobnie mówiono o Federerze, kiedy na Wimbledonie w 2009 roku pobijał rekord Samprasa w ilości Szlemów… to były czasy). Skłoniło mnie to do ponownej refleksji na temat debaty o GOAT - mianowicie, czy statystyki powinny być jedynym i oczywistym wyznacznikiem w tej dyskusji. W rankingu największych tenisistów wszechczasów opublikowanym przez tennis.com kryterium było jasne - ilość wygranych Wielkich Szlemów. Nic innego nie miało znaczenia. Na tym forum można spotkać podobne głosy. Sam zresztą byłbym skłonny w to uwierzyć, gdyby nie to, że kariery Rogera, Rafy i Novaka (a wcześniej na przykład Evert i Navratilovej) nie biegną normalną trajektorią i dlatego też analiza, który z nich jest “lepszy”, czy “większy” moim zdaniem również powinny mieć inny niż powszechnie przyjęty charakter.
W moim ostatnim poście, bardzo chciałem zwrócić uwagę na kontekst poza samym tenisem - przede wszystkim na uwarunkowania, które sprawiają, że w taki, a nie inny sposób patrzymy na tenisistów i oceniamy ich karierę. Specjalnie nie mówię o “grze” - ona wydaje się w całej tej dyskusji naprawdę drugorzędna. Tytuły oraz obecny status gracza, czyli jego popularność i “medialność”. Tym kieruje się większość.
Gdybyśmy jednak spojrzeli właśnie na grę w tenisa jako coś unikalnego wobec wszystkich innych dyscyplin. Rozumianą nie jako uprawianie sportu w ogóle, gdzie wartości takie jak duch walki, determinacja, skłonność do rywalizacji, czy sfera mentalna, są uniwersalne dla wszystkich. Mówimy tutaj o warsztacie, sztuce samej gry, umiejętnościach, talencie. I oczywiście o odniesieniu tego do wygrywanych trofeów. Prościej rzecz ujmując, co gdybyśmy mieli wyłonić największą/ego tenisist(k)ę w historii dyscypliny na podstawie proporcji “panowania nad kortem i rakietą” (czyli jak największych umiejętności) i suchej statystyki (wygrane turnieje, Szlemy, jedynka na koniec roku, ilość tygodni na pierwszym miejscu etc.). Jakże inaczej przedstawiałby się wtedy taki ranking.
Nie mam żadnych wątpliwości, że w takim rozumieniu rola Novaka Djokovica uległaby znacznej redukcji. Z całym szacunkiem dla wybitnych bądź co bądź umiejętności Serba, jego gra nie jest tak kompletna jak Nadala (patrząc tylko na jego pokolenie), a już od Federera dzielą go lata świetlne. No właśnie Roger… moim zdaniem, przyjmując wyżej wymienione kryteria, nie ma dla niego żadnego precedensu w całej historii męskiego tenisa. Nie dość, że razem z Nadalem i Djokovicem dzierży chyba wszystkie rekordy (lub jest w pierwszej dwójce) jakie zna światowy tenis, to do tego jest Bogiem tej dyscypliny, jeśli chodzi o umiejętności. Tak jak pisałem kiedyś - żywa encyklopedia gry w tenisa i całej jego historii, człowiek, który sprawdziłby się w każdym pokoleniu w jakim by się urodził. Diamentowy talent. Przez całe dekady mówiono tak o Rodzie Laverze (fanów Samprasa przepraszam z miejsca, ale był to facet wybitnie ofensywny, nie znajduje się w tej samej lidze, jeśli chodzi o zakres umiejętności), ale Federer podniósł poprzeczkę do niebotycznych wręcz rozmiarów.
Gdybyśmy jednak rozszerzyli perspektywę o kobiecy tenis - tutaj, Roger absolutnie miałby z kim rywalizować. Podobną proporcję umiejętności do tytułów (a nawet lepszą!) miały moim zdaniem choćby Martina Navratilova i Steffi Graf. Można spierać się o Monicę Seles - być może najbardziej skrzywdzoną tenisistkę w całej historii dyscypliny - jej umiejętności były ogromne, ale pytanie czy nie była ona “zaledwie” prekursorką metody, którą rozwinęły siostry Williams, by rozpocząć swoją wielką dominację, tzw. “power game” i czy poza tym było w tym coś więcej. Osobiście, patrząc na jej mecze i mimo wszystko całkiem niezłe obycie przy siatce, powiedziałbym, że Seles rownież “posiadła kort” we wszystkich jego aspektach. Na pewno bardziej niż np. Serena Williams.
Jeżeli przyjąć zakres tytułów Wielkoszlemowych na 10+ w erze Open (z wyjątkiem Seles z, mam nadzieję wiadomych dla wszystkich względów; i Lavera przez nieoceniony wpływ na rozwój dyscypliny) stworzyłbym sobie na podstawie tych kryteriów trzy widełki. Oto one.
I (Bogowie) - Martina Navratilova, Steffi Graf, Roger Federer
II (Geniusze) - Rafael Nadal, Bjorn Borg, Chris Evert, Rod Laver, Monica Seles
III (Wybitni) - Novak Djokovic, Serena Williams, Margaret Court, Pete Sampras
Ciekaw jestem co sądzicie. Jeżeli chodzi o warsztat, są tutaj ludzie na pewno dużo bardziej obyci ode mnie… gdybyście sami mieli zastosować podobne reguły, czy Wasz “ranking” lub właśnie takie kategoryzowanie wyglądałoby podobnie?
"There are many ways of getting strong, sometimes talking is the best way." Andre Agassi
fortomorrow pisze: ↑1 mar 2021, 21:06
(...)Ciekaw jestem co sądzicie.
Całość wypowiedzi aż razi oczy subiektywizmem. Jedyną, blisko obiektywizmowi skalą oceny, który z tenisistów czy tenisistek są najlepszymi w historii, jest właśnie liczba wygranych turniejów wielkoszlemowych w miksie z tygodniami na fotelu lidera i ewentualnie pojedynkami bezpośrednimi między pretendentami z tej samej "epoki".
Geniuszem można również nazwać to, jak Serb odwraca negatywną energię płynącą z bydlęcej widowni na swoją korzyść i z jaką lekkością wyciąga piłki z głębokiego szpagatu w pełni kontrolując uderzenie.
"(...) I dziwne jest to, że od tylu lat człowiekiem gardzi człowiek."
fortomorrow pisze: ↑1 mar 2021, 21:06
(...)Ciekaw jestem co sądzicie.
Całość wypowiedzi aż razi oczy subiektywizmem.
Ja również odniosłem takie wrażenie. Cała treść została stworzona dla odwrócenia uwagi od zamierzenia nadrzędnego - wyniesienia Federera ponad wszystko i zrobienia z niego Boga. Totalny brak obiektywizmu powodowany zapewne fanatycznym uwielbieniem Rogera.
RatRace pisze: ↑1 mar 2021, 22:10
Wiem, że to brutalne, ale Roger nie może być Bogiem, bo jak tylko widział Nadala to walił ze strachu w kalesony. Więc co to za posrany Bóg?
Właśnie.
A ja widziałem jak mając meczbole z Novakiem na swojej ulubionej nawierzchni, przy własnym serwisie i bydlęcym aplauzie plebejskich kibiców wypuszcza tytuł wielkoszlemowy jak mały Kazio. Jeśli to ma być Bóg...
Cholera, a może jednak Djokovic? ....
Gość, który stoi w bezpośrednim cieniu Wielkiej Dwójki. Gość, który jednak ma sporo osiągnięć
To oczywiście zdecydowanie za mało, ale ...
No właśnie, jeżeli uwzględnić to, że wszystko to osiągnął demonstrując taką niepełnosprawność, taką niemoc, takie cierpienie czy wręcz upodlenie. Hm ... wypada docenić
Nikt nie zaliczył tylu zgonów na korcie co on. I najczęściej mimo tego dał radę nadludzką mocą wygrać
No gieroj na miarę naszych czasów Nawet tę formę nazywamy djokozgonami, na jego cześć
Tylko nie wiem, czy firmy pogrzebowe nie zaprotestują, bo patrząc na jego mecze już tyle razy miały chrapkę na jego pochówek, a tu zawsze lipa ...
Ale spokojnie Dla równowagi ma pewnie poparcie stowarzyszeń klaunów, nie tylko kortowych
Podsumowując, nie skreślajmy Novaka
Jak napisałem kiedyś stoflerowi - dla mnie Djokovic może i wygrać 30 Szlemów, i tak nigdy nie będzie tym pierwszym. Bycie tzw. GOAT-em to też przecież kwestia stylu i wizerunku. Kortowy klaun na tronie?
No chyba, że w San Escobar
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja