arttenis pisze: ↑24 sty 2021, 20:33
Vivid pisze: ↑24 sty 2021, 17:54
Czyli jak nie idzie to zejść na niższy poziom, wtedy powinno zatrybić
Po to żeby poćwiczyć trochę grę ofensywną, a nie tylko przebijać i liczyć na błędy przeciwniczki.
Nie chodzi mi o zupełne leszcze (leszczanki?), tylko gdy w I/II rundzie są leszcze.
Taki mój chytry plan
, niech z pszczółki zrobi się osa
. Niech przestanie "miażdżyć" 61 61 defensywnie, a wygrywa 64 64 grą mieszaną, z leszczami.
Oczywiście bez 10k, bo z poziomu 10k nie ma punktów WTA.
Taka wypowiedź od razu rodzi pytanie - grasz w tenisa na przynajmniej średnim amatorskim poziomie? I drugie - jeżeli grasz, to czy tylko w jakimś hermetycznym środowisku 3-4 innych graczy i Ty?
Gdybyś coś grał, do tego z przeciwnikami na różnym poziomie, i do tego analizował trochę to co się na korcie działo, to pewnie tak byś tego nie stawiał
Znasz może taki powiedzenie, właściwie pewną sportową prawdę - gra się na tyle na ile rywal pozwala.
Możesz wyjść i pograć trochę ze znacznie słabszymi, zbudować sobie ofensywną grę. Tylko raz, tracisz ogranie z grą na wyższym poziomie, dwa - jak wracasz na ten wyższy poziom rywali to ... no właśnie
Nagle piłka leci szybciej, dokładniej, z większą rotacją, wymiany są dłuższe bo przynajmniej rywal jakoś nie chce zepsuć. Zaczniesz, o ile zdołasz (sic!), to atakować to wszystkie płoty i siatka Twoja
W efekcie wrócisz, bo nie będzie wyjścia, do defensywy.
Dam Ci tu przykład tenisowy, Janowicza. Jurek po jednej z kontuzji przygotowywał się w Łodzi do RG. Sparingpartnerzy to krajowi młodzi gracze. Wyglądało to tak, że jak Janowicz grał na pewnym tempie to piłka chodziła. Jak tylko przyspieszał to od razu winda w górę i krótka defensywna piłka. Jurek wchodził w kort, pała do rogu i pozamiatane. Nie no super ...
Tylko potem wyszedł w pierwszej rundzie RG na Taro Daniela,, przywalił raz, drugi, trzeci i ... piłka wróciła tak samo szybka i dokładna.
Mecz przegrał, ale nie o to tu chodzi. Chodzi o jego mowę ciała. On był wyraźnie zdziwiony i zagubiony tym co się dzieje. Nie bardzo miał pomysł co zrobić. Przez ostatnie tygodnie jak grał to co grał to dostawał wykładki i kończył. A tu nagle zero wykładek i jeszcze wręcz rywal nie tylko nie ustępuje, ale nawet dociska.
Jurek miał ewidentnie problem z jakością gry z jaką się zderzył.
Czy to było coś nowego dla niego? Nie, przecież wcześniej grał ze światową czołówką, a tam raczej nie ma Taro Daniela
Miał więc doświadczenie z grą na wyższym poziomie.
Ale to nie ma znaczenia. Ważne jest to, z czym obcujemy w ostatnim czasie. To jest nasz punkt odniesienia.
Dlatego jak zejdziemy nie niższy poziom by coś zbudować to jest to robota głupiego bo potem cała nasza gra musi wracać na ten pierwotny wyższy poziom. W takiej sytuacji naturalnie bazujemy nie na "nowościach" w naszej grze, a na sprawdzonych schematach. Potrzebujemy w końcu pewności gry.
Oczywiście zgodzę się, że taka Maja może rozwijać grę ofensywniejszą, choć nie musi, ale ma to sens tylko na jej obecnym poziomie. Wyklepywanie np. 15-letnich juniorek na sparingach ma większy sens tylko sporadycznie (coś utrwalamy), bądź gdy zawodnika dopada jakiś dołek emocjonalny, odbudowuje pewność siebie i gry.