Całkiem sobie radził? W jednym czy dwóch latach jego świetności nie było mocnego na niego na clayu. To epoka Corii, którzy na ziemi wymieniali się wygranymi turniejami. Na innych nawierzchniach Juan również turnieje obskakiwał. Co do szlemów, faktycznie szczęścia nie miał.kiket pisze:Już czas najwyższy chyba schować rakietę. Ogólnie za swoich lat młodości całkiem sobie radził. Szkoda, że tylko jednego szlema ugrał, ale iluż to takich było co wygrali raz Szlema i tyle.
Świetny gracz. Szczególnie w latach 2002-2003 mało kto z nim wygrywał. Jeszcze potrafię odtworzyć sobie w pamięci jego mecze z Carlosem Moyą czy Alexem Corretją. Naprawdę tylko wybitny tenisista może dojść do takiego poziomu, żeby zostać numerem 1, choćby na krótko. Poza tym 1 WS i 2 finały WS to chyba nie jest takie złe osiągnięcie...daroos pisze:Całkiem sobie radził? W jednym czy dwóch latach jego świetności nie było mocnego na niego na clayu. To epoka Corii, którzy na ziemi wymieniali się wygranymi turniejami. Na innych nawierzchniach Juan również turnieje obskakiwał. Co do szlemów, faktycznie szczęścia nie miał.kiket pisze:Już czas najwyższy chyba schować rakietę. Ogólnie za swoich lat młodości całkiem sobie radził. Szkoda, że tylko jednego szlema ugrał, ale iluż to takich było co wygrali raz Szlema i tyle.
Słabość do Hiszpanów?Ania pisze:Ajjj to mój ulubiony tenisista przed Nadalem. Dla niego wiele razy robiłam sobie pobudkę w środku nocy, aby tylko popatrzeć na jego grę. Jak dziś pamiętam dwa finały RG z jego udziałem - gdy przegrał, a potem gdy w końcu wygrał. No ale prawda jest taka, że najwyższy czas pożegnać się .
Mateuszu, raczej słabość do Hiszpani, bo sami Hiszpanie to przecież nic specjalnego .mateusz pisze:Słabość do Hiszpanów?Ania pisze:Ajjj to mój ulubiony tenisista przed Nadalem. Dla niego wiele razy robiłam sobie pobudkę w środku nocy, aby tylko popatrzeć na jego grę. Jak dziś pamiętam dwa finały RG z jego udziałem - gdy przegrał, a potem gdy w końcu wygrał. No ale prawda jest taka, że najwyższy czas pożegnać się .
Może i mocnych na niego nie było, ale '' wymiatał '' tylko przez krótki okres czasu. Niemniej jego gra nigdy mi nie przypadła do gustu.daroos pisze:Całkiem sobie radził? W jednym czy dwóch latach jego świetności nie było mocnego na niego na clayu. To epoka Corii, którzy na ziemi wymieniali się wygranymi turniejami. Na innych nawierzchniach Juan również turnieje obskakiwał. Co do szlemów, faktycznie szczęścia nie miał.kiket pisze:Już czas najwyższy chyba schować rakietę. Ogólnie za swoich lat młodości całkiem sobie radził. Szkoda, że tylko jednego szlema ugrał, ale iluż to takich było co wygrali raz Szlema i tyle.
Tak to działa, ale najgorsze, że nikt się nowy nie pojawia, za niedługo przyjdzie czas kiedy jakaś męska Woźniacki wskoczy na miejsce 1 .Obiektyw pisze:Kolejny gracz ze starej ekipy opuszcza Tour. Cóż, tak to działa .
Trafnie ujęte, w kontekście tego, że jednym z bardziej wyróżniających się graczy młodego pokolenia jest np. Harrison, który poza regularnym i cierpliwym przebijaniem większych talentów jak na razie nie ujawnił.Ania pisze:Tak to działa, ale najgorsze, że nikt się nowy nie pojawia, za niedługo przyjdzie czas kiedy jakaś męska Woźniacki wskoczy na miejsce 1 .Obiektyw pisze:Kolejny gracz ze starej ekipy opuszcza Tour. Cóż, tak to działa .