Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Wilson RF97 Autograph

Recenzja powstała dzięki uprzejmości Tennis Warehouse Europe oraz firmy Wilson, którzy dostarczyli sprzęt do przetestowania.

Niniejsza recenzja dotyczy modelu Wilson RF97 Autograph. Rakieta wciągnięta była naciągiem Luxilon 4G o średnicy 1.41mm z siłą 24kG (2 węzły).

Data wydania: 2014 rok
Prekursor: brak
Sukcesor: brak

Obrazek

Parametry:
Powierzchnia główki: 97 cali² / 625,81 cm²
Długość: 685mm**
Waga: ±340g (12,0)* / ±361g (12,73oz)**
Balans: ± 305mm (12HL)* / ±313mm (9,3HL)**
Profil ramy: 21,5mm*
Przeplot strun: 16x19
Sztywność: ≈68RA***
Swingweight: ≈335 kg·cm²***
____________________________________
* Docelowe parametry bez naciągu sugerowane przez producenta.
** Parametry posiadanego egzemplarza (z naciągiem).
*** Parametry za Tennis Warehouse (dla naciągniętej rakiety).

Kiedy Roger Federer postanowił zmienić rakietę poszukując nowej jakości w swojej grze fani dyscypliny oszaleli. Zdjęcia z treningów, spekulacje, artykuły w prasie... jednym słowem medialno-społeczny szał. Sceptycy, w tym niżej podpisany, obeznani z procederem ukrywania faktycznych modeli używanych przez zawodników pod grafikami nowo oferowanych produktów byli sceptyczni, nie byłby to pierwszy raz kiedy konsumenci otrzymaliby produkt nie mający nic wspólnego z rakietą ulubionego zawodnika. A jednak, w artykule dla New York Timesa Wilson zarzeka się iż rakieta kryjąca się pod nazwą RF97 Autograph to faktyczny sprzęt Szwajcara... co więcej wszystkie dotychczasowe materiały wizualne zdają się potwierdzać te słowa.

W założeniu RF97 ma być uwspółcześnionym podejściem do jednej z najlepiej rozpoznawalnych linii rakiet w tenisie - Pro Staffów. Model ma łączyć w sobie klasyczne czucie oferując jednocześnie większą dynamikę oraz sweetspot czyniąc go łatwiejszym w użytkowaniu od starych 90-tek, o PS85-tce nie wspominając. Jednym słowem celem Wilsona było stworzenie Pro Staffa dostosowanego do wymagań współczesnej gry.

Niecierpliwych zapraszam bezpośrednio do podsumowania, ciekawskim polecam jednak zapoznanie się z moimi odczuciami z gry tymże modelem...

Czucie, komfort, stabilność
Kiedy rakieta waży 340g "na czysto" można oczekiwać iż będzie solidna jak skała, najmniejsze uczucie niestabilności przy takiej wadze można by spokojnie uznać za porażkę... ale RF97 taką zdecydowanie nie jest. Gdyby w tenisie istniał standard stabilności byłby nim bez wątpienia ten model. Z głębi kortu, returnując, czy to grając woleja rakieta pozostaje "niewzruszona" kontaktem z zagraniami przeciwnika. Można powiedzieć iż jest to stabilność totalna czyniąc z tego aspektu niejako znak towarowy tego modelu.

Nie ukrywam, że kiedy odczytałem średnicę naciągu obawiałem się o swoją rękę. Żadnej grającej aktywnie osobie nie muszę mówić iż poliester 1,41mm to nie przelewki, tym większe było moje zaskoczenie, kiedy nie tylko w trakcie gry ale i po jej zakończeniu nie odczuwałem najmniejszych problemów z ręką. Bardzo istotne jest tutaj podkreślenie jak duży sweetspot oferuje ten model co częściowo może tłumaczyć brak nieprzyjemnych doznań w trakcie gry mimo tak niefortunnie dobranego naciągu.

Zmierzona sztywność na poziomie 68RA wydaje się nieco zawyżona i nie jest tak odczuwalna w rzeczywistości. Nie jest to oczywiście rakieta miękka, czucie jest wyraziste i charakterystyczne dla Pro Staffów z wplecionym kevlarem, choć nie jest to ten sam poziom "czystości" co w boxowej konstrukcji nawet przez chwilę nie mamy wątpliwości spod jakiego znaku wywodzi się ten model. Mimo iż czucie oceniam wysoko poszukującym Pro Staffa 85/90 tylko z większą główką polecam zakup PS 95-tki i dociążenie jej ołowiem. RF97 w kontekście czucia określiłbym bardziej jako zainspirowaną starymi Pro Staffami niż ich faktycznym następcą.


Dynamika, kontrola, dostęp do rotacji
Jednym z celów jaki przyświecał inżynierom Wilsona było dostosowanie 97-mki do wymagań współczesnej gry i uczciwie przyznaję iż wyszło im to całkiem dobrze. Centryczne trafienia przekładają się na ponad przeciętną dynamikę w tej klasie, tutaj ponownie podkreślę iż pole czystego trafienia jaki oferuje rakieta jest wyjątkowo pokaźne, przy zachowaniu pełnej kontroli. Trafienia poza sweetspotem nie porażają głębokością ale nie wiążą się z nimi jakiekolwiek drgania.

Dostęp do rotacji stoi również na dobrym poziomie pod warunkiem iż uderzeniom towarzyszy odpowiednia szybkość główki rakiety co przy zadanych warunkach (struny 1,41mm) oraz charakterystyce modelu (masywność i manewrowalność rakiety, o czym niżej) nie jest wcale łatwe do osiągnięcia. Dość powiedzieć, że w przypadku "Autografa" zdecydowanie łatwiej przychodzą zagrania "wypłaszczone" bądź z rotacją wsteczną... och, tak. Slajsy to ten typ rotacji, który był niezwykle naturalny dla tej rakiety, a cechy, które w przypadku topspinu były ograniczeniami nie przekładały się nań w jakikolwiek negatywny sposób.


Manewrowalność
Jest to chyba jedyna słabość tego modelu, można ją wręcz przyrównać do mitycznej pięty Achillesa. Rakieta ma wszystko ale przez tą jedną, jedyną niedoskonałość staje się wyjątkowo wymagająca. Aby osiągnąć satysfakcjonujący topspin trzeba naprawdę się napracować. Przy serwisie "ciężkość" główki rakiety również nie pomaga, a serwis z odpowiednim kickem staje się dla użytkownika prawdziwym testem sprawności, nie tylko technicznej ale i fizycznej gdyż wraz z kolejnymi minutami na korcie coraz trudniej spełnić wymagania jakie stawia przed użytkownikiem RF97.

Ta "masywność" sprawia iż "Autografowi" bliżej do maczugowatego [K]PS'a 88 niż tnących przez powietrze niczym miecz PS85 czy PS90. Dlatego podstawowym wymogiem dla ewentualnych graczy chcących zmierzyć się z najnowszym Pro Staffem jest przede wszystkim płynność zagrań aby ciężar idący za uderzeń był atutem, a nie ograniczeniem.

Podsumowanie
RF 97 Autograph to ciekawa próba uwspółcześnienia rakiet będących swoistą klasyką gatunku stanowiących kwintesencję starego technicznego ofensywnego tenisa w którym dominowały wypady do siatki w celu zakończenia wymiany precyzyjnym wolejem. O ile puryści mogą czuć niesmak z powodu odejścia od przekroju boxowego ramy oraz jej wyraźnego pogrubienia to wydaje się iż inżynierowie Wilsona dość zgrabnie wywiązali się z powierzonego im zadania tworząc model, który m.in. dzięki sprawdzonej kombinacji grafitu z kevlarem pozostał przy czuciu wystarczająco zbliżonym do jego protoplastów jednocześnie oferując lepsze przystosowanie do warunków jakie narzucają współczesne tenisowe realia.

Niech jednak nie zwiodą was te superlatywy, RF97 pozostaje opcją wymagającą. Jako rakieta do codziennego użytku nadaje się ona tylko dla wyjątkowo wąskiego grona odbiorców, których cechują nie tylko zaawansowane umiejętności techniczne ale i rozsądne przygotowanie fizyczne. Mając cały czas w pamięci iż ponadprzeciętność tego modelu idzie w parze z równorzędnymi wymaganiami rakieta może też zagościć w torbie wielu graczy jako ciekawa odskocznia od codzienności... w granicach rozsądku ma się rozumieć.
Awatar użytkownika
logigamer
Senior
Senior
Posty: 2515
Rejestracja: 2 lut 2011, 22:59
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wilson RF97 Autograph

:::gd:::

Czekamy na 315g. :)
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Wilson RF97 Autograph

Nie za lekka była? ED, ile ołowiu dodałeś? Przyznaj się, mów prawdę, i tak wszystko wiemy! :D
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Vivid pisze:Nie za lekka była? ED, ile ołowiu dodałeś? Przyznaj się, mów prawdę, i tak wszystko wiemy! :D
Ja nie z dojo hitmana Vidziu. :wink:
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Wilson RF97 Autograph

Ale czasem dryfujesz, dryfujesz ... :twisted:

Nic, szpadel ciekawy, warto sprawdzić na korcie.
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Polecam z czystym sumieniem PS97. Najlepsza rama Wilsona od lat. :::gd:::
Recenzję właśnie piszę... ;)
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Wilson RF97 Autograph

Za mną 4h godziny gry RF97A, więc pozwalam sobie dodać kilka słów komentarza.

PS97 Autograph to kawał topora, rama dość mocno odmienna od dotychczasowych rakiet sygnowanych przez Rogera, a to przez inne rozłożenie masy niż to, jakie znamy z 90-tek. Jak na mój gust, to Wilson zrobił w tej ramie wyraźną polaryzację masy - dużo więcej "treści" trafiło na główkę, ale zarazem także w rączce pojawiła się wyższa waga, zwłaszcza tuż poniżej widełek (czyli powyżej uchwytu).

W efekcie, przy zamachu mamy do czynienia z wysoką wartością swingweight, co przekłada się na trudność w rozpędzeniu główki rakiety (zwłaszcza przy jednoręcznym backhandzie). Duża waga statyczna całej ramy (mój egzemplarz z overgripem i tłumikiem waży 371 g, choć w pewnym stopniu odpowiada za to także grubaśny Luxilon 4G 1,41 mm) oraz wyraźne przesunięcie wagi na drugim końcu ramy (dociążona rączka) sprawiają z kolei, że nadgarstek dostaje w kość przy topspinach (gram semi-western), ale także przy graniu zza siebie, na spóźnieniu, przykurczu i innych takich hebelkach. I mówi Wam to gość, który od wielu lat gra ramami o wadze od 350 do 380 gram - bez silnego nadgarstka, dobrej techniki i ogólnie szybkiej ręki nie ma większego sensu podchodzić do RF97A. Ciężko będzie wykorzystać jej potencjał, a łatwo złapać kontuzję. Ta rakieta w niczym nie pomaga, nic za nas nie zrobi, sama nic nie gra. Jak nie umiesz, to nie zagrasz. A złośliwa rama - stosowną dawką bólu czy przeciążenia - przypomni, że nie jest ramą dla zdecydowanej większości z nas, amatorów. W tym sensie rzeczywiście - jak pisał wyżej ED - blisko jej do kPS 88, która nie zaskarbiła sobie miłości mas, właśnie ze względu na zbyt małą przyjazność dla przeciętnego amatora.

Dotychczas odbijałem RF97A z wciągniętym "bezlitośnie sztywnym" drutem, więc zakładam, że z czymś miększym w ramie powinno być nieco lepiej (już wciągnąłem miękki co-poly, więc jak zagram, to coś dopiszę), ale nie ma się co oszukiwać - to jest trudna rama i taka pozostanie, choćby w nią wyłącznie naturala wciągać. Niech Was zatem nie zwiedzie powiększona główka - na tej podstawie nie możecie z automatu zakładać, że będzie łatwiej niż z 90-tką.

Zalety? Przede wszystkim fantastyczna stabilność. Rama się nie obraca, nie drga, dysponuje bardzo dużym sweetspotem (bóle nadgarstka czy ramienia nie pochodzą z drgań przenoszonych z ramy, tylko z ciężaru ramy i jego rozłożenia). W efekcie rakieta daje poczucie wyjątkowej kontroli nad piłką. Co ważne, jednocześnie rama jest dynamiczna, nie tłumi piłki aż tak wyraźnie, jak robiły to poprzednie iteracje ram Pro Staff. Jak dla mnie feeling jaki oferuje ta rama jest bliższy mojej ulubionej 90-tce, czyli kFactor, aniżeli bardziej współczesnym wersjom z basaltem i amplifeelem. Ale "czucie" to już ekstremalnie subiektywna kategoria, więc jeśli Wy będziecie mieli inne spostrzeżenia w tym temacie, to proszę mi się tu nie obrażać :) .

Najlepiej gra mi się tą rakietą slajsy, najtrudniej 1HBH oraz mocne topspiny z forehandu. Pod koniec drugiego seta z lekka odechciewa mi się także serwowania rotfl .

Jeśli szukacie zalet RF97A, ale chcecie zachować rozsądek :) , to polecam przetestowanie lżejszej wersji - Wilson Pro Staff 97. Podobnie jak El Diablo, także ja bardzo wysoko oceniam ten model i uważam że to najlepszy wyrób Wilsona od ładnych paru lat (przynajmniej jeśli chodzi o ramy dostępne w oficjalnej sprzedaży).

Aha - jeszcze słowo o malowaniu (cztery kolory - ładny głęboki czerwony, ciemny grafit z opalizującymi drobinkami, srebrny i biały - jak dla mnie trochę tego za dużo) i brandingu, gdzie Wilson naprawdę popłynął. Otóż na jednej rakiecie zmieścili 5 razy słowa "Roger Federer" plus 4 razy znaczek "RF97", do tego autograf Rogera oraz sformułowanie "Roger's specifications of choice"... chyba nie tylko dla mnie jest to lekka przesada... :/ .
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
ESP
Weteran
Weteran
Posty: 1622
Rejestracja: 13 sie 2007, 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wilson RF97 Autograph

No to czas na mnie. :)
Dzięki uprzejmości Artlighta miałem okazję pograć kilka godzin RF97A świeżo naciągniętym PolyFibre TCS.

Wszystkie moje spostrzeżenia nazwę "18+". Dlaczego? O tym pod koniec krótkiej recenzji. :)

Po pierwsze: wygląd:
- ładna ale za dużo Rogera Federera. Podoba mi się symetryczność i kształt widełek. Drażni tandetny biały napis Pro Staff.

Po drugie: pierwsze wrażenia:
- fatalne, rakieta w ręku wyraźnie męczy, przy krótkich zamachach bez piłki wyraźnie czuć mocną polaryzację masy. W ogóle nie czuć balansu 12HL. Raczej odczucia jak przy trzymaniu Speeda 325g.

Po trzecie: pierwsze 30 minut na korcie:
- koszmar. Mimo że dysponuję niezła techniką i mocną, szybką ręką z pełnym zamachem męczyłem się niemiłosiernie. Dwa razy chciałem ją odłożyć do torby i wrócić do grania PS90 ale Pio się uparł abym jednak pograł (chyba widział więcej niż ja). Nie byłem w stanie trafić centrycznie piłki, bolał mnie nadgarstek i bark. Parę razy zaliczyłem ramę a raz nawet nie trafiłem w prostą piłkę z 1HBH. W ogóle nie byłem w stanie wygenerować rotacji postępującej. Jedyne co siedziało to slajs. Ale w pewnym momencie zmieniłem nastawienie i nastąpił cud...

Po czwarte: oswajanie potwora:
- po wyluzowaniu ręki, rozluźnieniu nadgarstka i ogólnej zmiany tempa uderzeń na wolniejsze, mniej szarpane, rakieta pokazała swój pazur. Nagle zacząłem trafiać centrycznie, piłki nawet niezbyt szybko uderzone leciały na stronę Pio z prędkością o jakich wcześniej mogłem pomarzyć. Nagle pojawiły się ogromne pokłady rotacji topspinowej. Tak jakby ktoś przełączył jakiś pstryczek w mojej głowie. Nagle zrozumiałem rakietę.

Po piąte: jak grać Panie Premierze?
- Nowy PS97A to rakieta jakiej nigdy nie miałem w ręku. To totalnie inne podejście do budowy rakiet. Dzięki sporej polaryzacji masy zabije przyjemność z gry każdemu kto gra sztywnym nadgarstkiem, kończy uderzenia łamiąc łokieć czy popełnia inne błędy techniczne. Ale w sumie taki był Pro Staff 6.1 Tour. Więc na czym polega ta inność? Właśnie na fakcie, że tu jest nigdzie nie spotykany rozkład masy (wszystko na godzinie 12 i w rączce), gruba rama dająca sporo mocy oraz wysoka sztywność. Tę rakietę trzeba powoli, wręcz majestatycznie rozpędzać, nie wolno korygować ruchu łokciem czy nadgarstkiem. Jak się to zrobi to boli. Bardzo. I to dosłownie.
Trzeba ją rozpędzić i pozwolić jej lecieć, zatrzymując ją dopiero na plecach po pokonaniu pełnego obrotu wokół ciała. Czemu tak? Bo inaczej się tą rakietą nie da grać. Ale jak się tak gra to przeciwnik po dwóch, trzech uderzeniach jest w tak głębokiej defensywie, że tylko z grzeczności trzeba iść do siatki i skrócić jego męki. Stanowczo nie jest to rama do grania baloników czy dłuższych wymian.
Kiedyś była taka jedna rakieta, która wymagała właśnie takiej gry. To był Head Radical Twin Tube (tzw. zebra). Tutaj mamy więc jej cięższego i bardziej agresywnego kuzyna.

Po szóste: odczucia
- Uderzenia z głębi. Trzeba grać na pełnym zamachu cały czas. Trzeba mocno pracować nogami. Trzeba cały czas grać agresywnie. Inaczej nie ma sensu grać tą rakietą. Nie wolno blokować jakiejkolwiek partii ręki ani sztucznie korygować raz puszczonej w ruch rakiety bo będzie bolało. Jak się tego przestrzega to nagle się okazuje, że nie taki potwór straszny i można zagrywać winnery używając 60% siły. Dostęp do rotacji jest świetny (ale topspin nie uzyskuje się tylko z ruchu nadgarstka ale skrętu całej ręki + dobrego wyjścia z nóg). Rakieta jest piekielnie stabilna więc nawet niecentryczne trafienia nie powodują jej przekręcania. Czucie jest świetne, bardzo klasyczne (przypomina stare Pro Staffy czy Dunlopy 200).
- Woleje. Jak ktoś umie dobrze grac technicznie to ta rakieta będzie wiernym kompanem. Jak nie umie to ta rakieta nie pomoże a wręcz utrudni granie z powietrza. Stabilna, ostra jak nóż ze sporym zapasem kontroli i dużym sweetspotem. Dokucza słaba manewrowość więc raczej nie do debla.
- Serwis to kolejne miejsce gdzie nie wolno wstrzymywać ręki. Trzeba mieć długi, pewny ruch generowany z nóg i skrętu tułowia a nie z nadrabiania łokciem czy nadgarstkiem. A da się wyserwować wszystko. Płaski, kick, na ciało czy jakikolwiek inny są czystą przyjemnością do grania. A jak się już opanuje i zrozumie jak trzeba grać to nawet tak świetnie czytający mój serwis i dobrze returnujący Artlight nie załapie się na grę. ;)
- Return to chyba największe zaskoczenie. Mimo kiepskiej manewrowalności ta rakieta kocha returnować. Szczególnie slajsem.

Po siódme: dla kogo?
- Jak wcześniej napisałem ta rakieta powinna mieć znaczek 18+. Jak na filmach dla dorosłych. Bo to rakieta dla dorosłych.
Wychowanków starej szkoły tenisa którzy uczyli się grać w latach 90. 18+ lat z trenerem to chyba rozsądne minimum aby docenić zalety tej ramy jednocześnie maksymalnie niwelując jej wady. To nie jest rakieta dla osób nie znających swojego tenisa. To nie rakieta dla samouków. To nie rakieta dla domorosłych NTRP5.5. Jak żadna rakieta aktualnie dostępna obnaża wszelkie niedoskonałości i brak dojrzałości tenisowej użytkownika. Ale jak trafi na odpowiedniego operatora to pokazuje swoje prawdziwe ja, czyli bardzo agresywny a jednocześnie klasyczny tenis. Taki jak tenis faceta którego podpis jest na widełkach.

Po ósme: luźne przemyślenia.
- to najtrudniejsza rakieta jaką grałem w ciągu ostatnich kilkunastu lat. (chyba tylko kPS88 był trudniejszy). Moim zdaniem nie ma na ryku trudniejszej rakiety, przy niej nawet PS 6.1 Tour jest łatwiejszy. Tak wymagającej rakiety, i do tego wymagającej tak specyficznej techniki nie było na rynku od czasu Prestige 600 Classic.
- to rakieta dla osób myślących, mających zawsze pełny, długi, jednostajnie przyspieszony zamach.
- nie wolno zrywać uderzeń, domykać nadgarstkiem, przyspieszać zamach łokciem bo skończy się po 15 minutach bólem/kontuzją
- wolno, a nawet trzeba często chodzić do siatki
- do debla raczej kupić zwykłego PS97
- to nie rakieta do nauki - jak ktoś chce grać nią a nie ma stabilnego NTRP 5.0 to zrobi sobie krzywdę (mam na myśli realne kontuzje)
- jest bardzo wrażliwa na naciąg
- patrząc na zainteresowanie to niedługo sporo tych rakiet będzie na rynku wtórnym a jeszcze więcej łokci i nadgarstków będzie szukało pomocy u lekarzy specjalistów.
- czy ją kupię? Nie wiem. Na serio. Jestem w niej zakochany a jednocześnie przerażony jej wymaganiami. Granie nią to jak ślub z supermodelką. To piękny okaz ale dla niego trzeba dostosować cały swój tenis (łącznie ze zrzuceniem kilkunastu kilo).

Jeszcze raz dziękuję Artlightówi za użyczenie rakiety do testów i spędzenie kilku zimnych wieczornych godzin na korcie. No i Pio który nie pozwolił mi na odłożenie jej.
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Wilson RF97 Autograph

Fajna recka ESP! Moim zdaniem, świetnie oddałeś charakter tej ramy.

Chociaż z tymi 18+ latami gry z trenerem, to trochę pojechałeś po bandzie... :D . Myślę, że nawet wśród bardzo dobrze i bardzo długo grających "łamatorów" trudno znaleźć kogoś, kto by ponad 18 lat regularnie z trenerem odbijał...

Choć z drugiej strony taki układ to marzenie każdego trenera, prawda Pio? rotfl

Ok - co do samej ramy: na pewno jest okrutnie wrażliwa na naciąg. Po wycięciu beznadziejnie niedopasowanego do tej ramy Luxilona 4G 1,41 mm i zastąpieniu go miękkim co-poly o średnicy 1,20 mm, RF97 okazało się zdecydowanie inną rakietą. Już nie próbuje ci wyrwać ramienia i pogruchotać nadgarstka - teraz po prostu jest bardzo wymagającą ramą, nietolerującą spóźnień, przykurczów, gry samym nadgarstkiem, ratunkowych odbić zza siebie, itd. Ale zostawia ci jakiś cień nadziei, że masz szansę jej się nauczyć i dopasować się do niej (bo ona do ciebie nie zamierza...), zanim cała zabawa zakończy się ciężką kontuzją albo zniechęceniem i odstawieniem tej ramy w kąt jako zbyt trudnej.

Aha, jak pokazał kolejny eksperyment, ze zmiękczaniem naciągu też nie ma co przesadzać - jelito na pionach plus sztywniejszy polyester na poziomach to niekoniecznie idealne rozwiązanie dla tej ramy, gdy grają nią amatorzy. Ale o tym, to więcej ESP powinien napisać :D (podobnie jak o wyniku wczorajszego sparingu...la, la, la... :D ).

Slajs nadal pozostaje najlepszym uderzeniem, jakie gra ta rama!
Ostatnio zmieniony 2 paź 2014, 12:53 przez Artlight, łącznie zmieniany 1 raz.
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
ESP
Weteran
Weteran
Posty: 1622
Rejestracja: 13 sie 2007, 11:51
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wilson RF97 Autograph

Artlight,
potwierdzam. Jelito w tej ramie robi z niej katapultę. Nawet wciągnięte na 27kg.
Traci też slajs, staje się mniej agresywny.
Także warto wciągnąć jakieś fajne poli.


Ps. O wyniku sparingu nie napisze nic, tak jak nic nie pisałem o dwóch poprzednich. :::%%%:::
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Artlight pisze:Ok - co do samej ramy: na pewno jest okrutnie wrażliwa na naciąg. Po wycięciu beznadziejnie niedopasowanego do tej ramy Luxilona 4G 1,41 mm i zastąpieniu go miękkim co-poly o średnicy 1,20 mm, RF97 okazało się zdecydowanie inną rakietą. Już nie próbuje ci wyrwać ramienia i pogruchotać nadgarstka - teraz po prostu jest bardzo wymagającą ramą, nietolerującą spóźnień, przykurczów, gry samym nadgarstkiem, ratunkowych odbić zza siebie, itd. Ale zostawia ci jakiś cień nadziei, że masz szansę jej się nauczyć i dopasować się do niej (bo ona do ciebie nie zamierza...), zanim cała zabawa zakończy się ciężką kontuzją albo zniechęceniem i odstawieniem tej ramy w kąt jako zbyt trudnej.
Bo wstawienie do niej tego sznura to poroniony pomysł ludzi od literki W. Rama ma być sprzedawana z RIP Spinem 1,30mm. Lepiej ale średnica dalej za duża, no i fanem tego naciągu nie jestem.

Swoją drogą ten sznur 1,41mm ważył 22g. Tworzy to widełki dla wagi naciągów od 12g (Toa Ultimate 110 Power 1,10mm) do 22g (Lux 4G 1,41mm). Niezły rozstrzał.

Z innej beczki niesamowite jak osoba Federera i Pro Staffy wzbudzają emocje u ludzi. Brak boxa oraz niechęć do Federera przekłada się na bardzo dziwne wpisy względem tej ramy... Czego to ja już nie przeczytałem. Pure Drive bardziej komfortowy, sztywność odczuwalna na poziomie 72RA. Naprawdę trzeba zdrowo przefiltrować wypowiedzi aby znaleźć wpisy obiektywne.
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Wilson RF97 Autograph

El Diablo pisze:Rama ma być sprzedawana z RIP Spinem 1,30mm. Lepiej ale średnica dalej za duża, no i fanem tego naciągu nie jestem.
O, to dla mnie niespodzianka. Po pierwsze - Ripspin to mocno przeciętny naciąg, po drugie - 1,30 to nadal za dużo, a po trzecie - kto to widział, by wybitnie zawodniczą ramę (zwłaszcza topowy model z aktualnej iteracji kultowej serii Pro Staff) sprzedawać od razu z naciągiem...jakby to jakaś budżetówka z Decathlonu była... :::bd::
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Próba zrozumienia posunięć niektórych producentów służy chyba tylko producentom leków na ból głowy. ;)
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
hitman
Senior
Senior
Posty: 2135
Rejestracja: 10 lip 2009, 06:51
Lokalizacja: Lublin
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Grałem 20 minut. Rzeczywiście spolaryzowana. Mniej stabilna niż K Factor, ma też mniej czucia, ale of kors większy sweet spot, więc o wiele pewniej sie gra. Mała moc własna. Właściwie zero mocy własnej. Czucie mniej Wilsonowe, takiej jakieś jakby mniej znane jak dla mnie. Wg. mnie bardzo dobra dla tych, którzy grają na prostym łokciu i mają szybką akcję nadgarstka. Przede wszystkim nie dla pusherów. Raczej dla graczy typu "cel, pal, ognia, zatopiony", tj. dla tych, którzy chcą prowadzić grę. Nie wyczułem niebezpiecznego i niekontrolowanego nadmiaru mocy, więc rakieta zaprasza, by iść na całość bez obawy, że będzie sie wyrzucać w aut. Nie ma za bardzo miejsca na rozluźnienie czy niedbalstwo. Karać będzie za małe niedociągnięcia (np. brak wyjścia z nóg, skrócony zamach, brak domknięcia, złe ustawienie). Przygotowanie fizycznie to absolutna koniecznośc, by ją obsłużyć. Miałem wrażenie, że jak ktoś ma technikę i dobre przygotowanie to da się tą rakietą zrobić wszystko.

Co ciekawe, wydała mi sie bardzo podobna pod względem czucia do Head Youtek Sped Pro.

Tyle moich spostrzeżeń ze speed dating* z tą rakietą.

*szybka randka
Ostatnio zmieniony 5 paź 2014, 08:14 przez hitman, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotr Szyba.
Awatar użytkownika
Pio
Starszy Forumowicz
Starszy Forumowicz
Posty: 395
Rejestracja: 9 mar 2013, 20:23
Lokalizacja: Wawa

Re: Wilson RF97 Autograph

El Diablo pisze:Recenzja powstała dzięki uprzejmości Tennis Warehouse Europe oraz firmy Wilson, którzy dostarczyli sprzęt do przetestowania.
Jakoś zawsze zapominam a chciałem się Ciebie zapytać. Czy Ty osobiście testujesz te rakiety czy opinie które wyrażasz są przedrukami z zagranicznych opinii?
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Pio pisze:Jakoś zawsze zapominam a chciałem się Ciebie zapytać. Czy Ty osobiście testujesz te rakiety czy opinie które wyrażasz są przedrukami z zagranicznych opinii?
Tak, sam testuję. Nie popełniłem nigdy przedruku.
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Awatar użytkownika
Pio
Starszy Forumowicz
Starszy Forumowicz
Posty: 395
Rejestracja: 9 mar 2013, 20:23
Lokalizacja: Wawa

Re: Wilson RF97 Autograph

To musisz nieźle grać. Fajnie. Musimy się kiedyś spotkać na korcie. Pzdr. :)
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Błędne rozumowanie. Po prostu lubię testować różności, jak mi wpada coś w moje lepkie łapki to śmigam na kort i tyle...
Testy 97-mek były upierdliwe bo musiałem być codziennie na korcie żeby móc cokolwiek uczciwie napisać.
Dzieli nas przepaść w umiejętnościach, w gustach niekoniecznie bo z tego co słyszałem również wysoko cenisz Artlightową H19-tkę.
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.
Awatar użytkownika
Pio
Starszy Forumowicz
Starszy Forumowicz
Posty: 395
Rejestracja: 9 mar 2013, 20:23
Lokalizacja: Wawa

Re: Wilson RF97 Autograph

To tym bardziej mnie zaintrygowałeś i tym bardziej musimy się spotkać byś mi opowiedział jak do tych testów podchodzisz.
Awatar użytkownika
El Diablo
Wyłączono z użytku...
Posty: 20553
Rejestracja: 15 lut 2007, 12:57
Kontakt: Strona WWW

Re: Wilson RF97 Autograph

Jeśli będzie ku temu okazja to chętnie odbiorę przysługujący mi rowerek. :]
Nie mogę odebrać telefonu, NIGDY!
Albo jestem na urlopie, albo na zwolnieniu, albo w delegacji, albo na spotkaniu.
Nie czytam e-maili ani nie oddzwaniam.
Zupełnie jak horyzont. Jestem bardziej koncepcją niż bytem cielesnym.

Wróć do „Rakiety”