Hehe. Choderku, chodzi o po prostu o to, że to bardziej Federer przegrał, niż Del Potro wygrał. Jeśli sam grasz w tenisa, to powinieneś czuć tę subtelną różnicę. Nie zmienia to faktu, że Argentyńczyk jest pełnoprawnym "królem Nowego Jorku" i nikt mu tego nie odbierze. Do przyszłego roku