Echa Gali 100-lecia Polskiego Związku Tenisowego

115

Za nami Gala 100-lecia Polskiego Związku Tenisowego, która odbyła się 11 września 2021 roku w warszawskim hotelu Regent, podczas której nie tylko wspominano najważniejsze wydarzenia polskiego tenisa, ale też wręczono okolicznościowe nagrody oraz odznaczenia państwowe (czytaj więcej).

Wśród wielu gości na Gali pojawiły się takie gwiazdy polskiego tenisa jak Agnieszka Radwańska, Wojciech Fibak, Tadeusz Nowicki, czy Łukasz Kubot. Poza tenisistami w wydarzeniu wzięło udział wielu działaczy i byłych działaczy Polskiego Związku Tenisowego, Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu – Piotr Gliński, a także Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego – Andrzej Kraśnicki. Galę poprowadzili Barbara Kurdej – Szatan oraz Tomasz Gęsikowski.

W trakcie Gali ogłoszono również wyniki głosowania na Złotą Dziesiątkę 100-lecia Polskiego Związku Tenisowego. W głosowaniu internautów najwięcej głosów zebrała Agnieszka Radwańska, a poza nią wyróżnieni zostali Łukasz Kubot, Iga Świątek, Hubert Hurkacz, Wojciech Fibak, Jadwiga Jędrzejowska, Magda Linette, Mariusz Fyrstenberg, Jerzy Janowicz oraz Marcin Matkowski.

Czuję się bardzo dobrze. Przede wszystkim dziękuję za wszystkie głosy, za tych co kibicowali i głosowali. Zawsze powtarzam, że ciężko jest porównać tenisistów, którzy grali dekadę czy 5 dekad temu. Oczywiście, jest mi niezmiernie miło, ale wszystko się zaczęło od osób, które też były na tej gali, a np. nie byliśmy w stanie oglądać w telewizji z powodu braku transmisji. Ja się bardzo cieszę i oby takich inicjatyw było jak najwięcej, gdzie my, tenisiści różnych pokoleń, możemy się spotkać – powiedziała „Isia”.

Finalistka Wimbledonu oraz była wiceliderka światowych list zauważyła jednak, że kobiecy tenis przeszedł metamorfozę, odkąd ona zakończyła karierę.

Na pewno teraz w kobiecym tenisie panuje bezkrólewie. Nie ma tego czuba, który był za moich czasów. To było kilka, a czasami kilkanaście nazwisk, które w ogóle nie opuszczały czołówki. Teraz jest to bardzo zmienne i chwiejne, dlatego też możemy być świadkami wielu niespodzianek praktycznie na każdym turnieju. Czy to jest plus czy minus? Wydaje mi się, że jednak trochę minus, że ten tenis nie opiera się na kilku zawodniczkach, tak jak mamy to w męskim tenisie, który jest prowadzony przez czołówkę. Wydaje mi się, że osobami, które u pań faktycznie trzymają poziom, to Osaka i Barty. Oczywiście, też się zmagają z wszelakimi problemami i zobaczymy, czy za rok będą tam, gdzie teraz są, także jest wiele niewiadomych, ale też na pewno jest wiele nazwisk, których nie ma jeszcze w czołówce, a za chwilę się w niej znajdą. To zdecydowanie różni dzisiejszy tenis od tego sprzed chociażby dziesięciu lat jak Williams, Szarapowa, Azarenka, Woźniacka, Kerber, Ivanovic i Zwonariowa były nie do ruszenia – oceniła krakowianka.

Chcąc podpuścić najlepszą polską tenisistkę w historii, zapytaliśmy się, czy odnalazłaby się w dzisiejszym tenisie.

– Myślę, że jakoś bym się odnalazła w dzisiejszym tenisie, gdybym odjęła sobie kilka lat i była we wcześniejszej formie, ale szczerze mówiąc ja się cieszę, że ja miałam okazję grać z legendami tenisa, o których każdy będzie pamiętać. Być w drugim tygodniu Szlema, to była pewność, że już się będzie grać  z wielkimi nazwiskami. Czasami, jak turnieje były dobrze obsadzone, to i w pierwszych lub drugich rundach, jak np. Eastbourne czy Stuttgart, od razu grało się z silnymi nazwiskami. Ja trafiłam na bardzo mocną epokę kobiecego tenisa, ale to było fajne, że potrafiłam się z nimi utrzymać w czołówce i grałam z nimi przez wiele lat – odparła Radwańska.

Agnieszce nie w głowie jednak powrót do zawodowego grania.

– Jest ten luz w głowie, że nie muszę się martwić o bolące nogi po takiej imprezie, że nie będę w stanie zagrać następnego dnia treningu, że mogę wrócić do domu, o której chcę. Oczywiście, dziecko w domu, ale wiadomo, jak już się wychodzi, to pomoc jest. Nie muszę się martwić, że jutro będę zmęczona i że mam jeszcze kupę obowiązków, a głowa od razu robi się kwadratowa od ilości spraw. Mentalnie jest teraz dużo lżej, odkąd tenis nie jest na pierwszym miejscu i wszystko było układane pod tenisem, nawet obuwie na wyjście. Po dwóch godzinach gali na pewno byłabym już w płaskich butach, które miałabym w drugiej torebce, a teraz mogę się przemęczyć całą noc z bólem, nie mówiąc nawet o odciskach. Punkt widzenia jest już inny i można machnąć rękę na kwestie, które kiedyś były bardzo istotne – dodała.

Na luz nie może sobie jeszcze pozwolić dalej występujący na arenach całego świata Łukasz Kubot, który również był został doceniony przez kibiców.

– Na pewno jest to ogromne wyróżnienie. Nie mam słów, przechodziły mnie dreszcze. Nagrody, które wyróżniają, które powodują, że jestem podekscytowany i mam gęsią skórkę. W tym roku mija 20 lat od momentu, w którym pierwszy raz założyłem koszulkę reprezentacyjną i dobrze pamiętam tamten mecz, jak i każdy następny w reprezentacji i to jest dla mnie kolejne wyróżnienie i cieszę się, że będąc podczas tej gali, pośród wielkich osobistości mogłem powymieniać się wspomnieniami i przebywać w towarzystwie takich legend jak Wojciech Fibak, czy Tadeusz Nowicki, od których uczyliśmy się wchodzić do tenisa najpierw w kraju, a potem za arenie międzynarodowej, także jest to dla mnie ogromne wyróżnienie, ale i duma – powiedział 39-latek z Bolesławca.

Od wielu lat Kubot jest wzorem do naśladowania dla wielu młodych tenisistów. Poza kortem również świeci przykładem zawodowca, a takie odznaczenia to tylko dodatkowa motywacja do dalszej pracy.

– To wszystko związało się przez ostatnie kilkanaście lat kariery i podejścia do etyki pracy, którą prowadziłem podczas swojej kariery. Uważam, że to podejście, te wszystkie swoje cele, które chciałem zrealizować, zostały zrealizowane. Uważam, że emocje, które może nie tylko dzięki występom w grze deblowej, ale też i singlowej, dały się we znaki. Cieszę się, że znalazłem się w takim gronie wybitnych tenisistów. Czy daje mi to motywację do dalszej pracy? Na pewno, ale czasami jest tak, że peselu się nie oszuka i trzeba będzie powiedzieć ?nie? – powiedział jeden z najlepszych deblistów świata.

Ten wieczór był jednak wyjątkowy, bo nie trzeba było mieć ze sobą rakiety, żeby błyszczeć. Tym razem blasku dodawać miał strój.

– Jest to nowa, specyficzna atmosfera gali. Nie mogło zabraknąć muchy, bo taka uroczystość zdarza się raz w życiu. Takie wyróżnienie to jest dla mnie coś nowego, ale liczyłem się z tym i dla mnie sam fakt, że znalazłem się w gronie między osobowościami z naszego kraju ogromnie mnie cieszy – podsumował.

Poza tenisistami grającymi w ostatnich latach, na Gali stawiły się również gwiazdy z wcześniejszych dekad. Wśród nich nie mogło zabraknąć Wojciecha Fibaka.

Wspaniale się czuję, że jestem w gronie wielu wspaniałych takich jak Agnieszka Radwańska, Marta Domachowska, Magda Linette, czy Łukasz Kubot, Wojciech Kowalski, Magda Grzybowska, Kasia Nowak. Można byłoby długo też wymieniać. Również dawni prezesi Polskiego Związku Tenisowego, kapitanowie reprezentacji. Mógłbym wymieniać bez końca, ile ciekawych rozmów miało miejsce na gali, jaka niezliczona ilość sponsorów tego wydarzenia. Jestem pod wrażeniem jak Prezes Skrzypczyński się w tym odnajduje, że to wszystko pamięta. Kiedyś związek mi przeszkadzał za czasów Polski Ludowej, ale dzisiaj jest on bardzo ważnym partnerem dla wszystkich tenisistów i tenisistek – powiedział dumny z wyróżnienia zdobywca Australian Open w deblu.

Od wielu lat Wojciech Fibak chętnie odpowiada na pytania dziennikarzy i ocenia bieżącą sytuację w „białym sporcie”, a przez lata kariery często opowiadał o Polsce i był prawdziwym ambasadorem naszego kraju.

W świecie grałem 15 lat i to wszędzie, od Australii przez Buenos Aires, Toronto czy Japonię. Grałem z najlepszymi na świecie, byłem w światowej czołówce, udzielałem setek wywiadów o Polsce. Zawsze starałem się być ambasadorem naszego kraju za granicą. Moja mam zebrała to w albumy: kilkanaście grubych tomów z wycinkami artykułów i zdjęć. Także ta gala jest wyjątkowa i łapie za serce. Czas pełen emocji i nostalgii. Cieszę się, że PZT zorganizował tę galę, że mamy prężnie działającego prezesa, że Iga i Hubert grają tak wspaniale, że nasz tenis wygląda okazale dzięki nim, ale także dzięki Magdzie Linette, Łukaszowi Kubotowi czy Kamilowi Majchrzakowi. Oby dalej wygrywali i oby polski tenis dalej się rozwijał – opowiedział 69-latek.

Wśród gwiazd wcześniejszych dekad na Gali obecny był Tadeusz Nowicki – legenda polskiego tenisa końcówki lat 60′ i lat 70′.

Nie uważam się za gwiazdę. Po prostu wykonywałem swoje zadanie jako tenisista. Najbardziej cieszę się z tego, że mogłem zobaczyć tylu wspaniałych i młodych zawodników. Oprócz tego, zawsze wspominam wszystkim, że jako młody chłopak miałem okazję spotkać nasze stare gwiazdy, bo trzeba znać też historię. Jak miałem 14 lat byłem na obozie w Białymstoku i poznałem pana Hebdę, wspaniałego człowieka. Potem w MKT Łódź, gdzie się wychowałem, trenował mnie pan Skonecki. Najlepszy moim zdaniem tenisista do powojennych lat. Wielu mówi, że tenis zaczął się od Fibaka, a to nieprawda, bo byli inny dobrzy zawodnicy. Potem spotkało mnie największe przeżycie, czyli spotkanie z panią Jędrzejowską. Na mistrzostwach Polski zawsze siedziała w roku kortu centralnego ze swoim psem i swoim przyjacielem – powiedział warszawianin.

Wielokrotny reprezentant Polski w Pucharze Davisa wskazał na różnice, jakie nastąpiły przez prawie pół wieku.

– Różnica jest, bo jak np. w Legii kiedyś rządziły 3 dyscypliny: piłka nożna, koszykówka i siatkówka, więc my na hali musieliśmy trenować jedynie od 6 do 8 rano, bo nie było innych możliwości treningu. Przeszliśmy ciężkie czasy, lepsze czasy, ale zawsze graliśmy  czy dla klubu czy dla reprezentacji Davis Cupu bardzo chętnie, bez żadnych apanaży, bo dostawaliśmy jedynie dwa naciągi (…) Na kanwie polskiego podwórka, wszystkie imprezy typu mistrzostw Polski odbywały się bez komercji. Graliśmy dla klubu i broniliśmy jego barw – dodał.

Sam jednak stwierdził, iż lepsze warunki nie świadczą o tym, iż teraz zawodowe uprawianie dyscypliny jest łatwiejsze.

– Teraz to się mocno zmieniło i trzeba powiedzieć, że zmieniło się całe przygotowanie. Trenowanie to jest teraz bardzo ciężka praca. Widzi się tylko górę, że Djokovic, Federer czy Nadal zarabiają takie straszne pieniądze, ale żeby do tego dojść, to trzeba ogromu pracy. Jak nie a turnieju, to oni muszą po 6-7 godzin codziennie trenować i to nie jest tak, że on jest taki sam z siebie dobry. To jest bardzo ciężka robota – kontynuował.

Od wielu, wielu lat Tadeusz Nowicki uznawany jest za jednego z najlepszych tenisistów Polski w całej historii. Patrząc na jego bogate doświadczenie i dalsze zainteresowanie tenisem, poprosiliśmy go o radę dla młodych zawodników.

Sam talent nie wystarczy. Trzeba katorżniczej pracy, wierzyć w siebie i próbować i próbować do skutku – skwitował.


z Warszawy Marcin Stańczuk