Coś się kończy coś się zaczyna – zbliża się sezon 2014!

48

Porter-Valley-Country-Club-Northridge-CA-tennis-960x410.jpg_rotatingGalleryFrontZa nami kolejny sezon rozgrywek tenisowych, tak w wydaniu męskim, jak i żeńskim. Wspólnie z naszymi idolami z kortów całego świata przeżywaliśmy chwile radości, smutku, żalu, zwątpienia, czy triumfu. Jednak nie martwcie się. Dopiero spostrzegliśmy, że sezon się zakończył, a już za niespełna miesiąc rozpoczyna się kolejny, który jak zwykle będzie obfitował w dziesiątki niesamowitych turniejów, setki niezwykłych zagrań i tysiące godzin spędzonych przez was na korcie, czy przed telewizorami.

 

?Tenis to całe nasze życie? – jestem pewien, że właśnie takie motto przyświeca zdecydowanej większości osób czytających na co dzień TenisNET. Tak to jest i w naszym przypadku. Tylko, że u nas sytuacja ma się troszkę inaczej. Jesteśmy tenisoholikami, u nas godzina bez białego sportu jest godziną straconą:) Mam nadzieję, że w tym nadchodzącym sezonie nie tylko najwyższą formę zbudują nasi najlepsi tenisiści. Chciałbym, żebyśmy i my, ludzie prowadzący ten portal, nie odstawali od nich poziomem. Jednak o ile chciałbym, żeby Agnieszka, czy Jerzy mieli wysoką formę sportową, o tyle co do nas liczę na to, że w roku 2014 uda nam się was niejednym newsem, czy relacją zaskoczyć. Dziękujemy, że z nami jesteście i prosimy o więcej. Możecie być pewni, że nie zdejmiemy nogi z gazu. Co to to nie. Przecież dopiero włączamy kolejny bieg!

 

A jak się zapowiada nadchodzący sezon pod względem sportowym? Nie ma co owijać w bawełnę: po prostu wyśmienicie! Zaczynamy przecież od Pucharu Hopmana, co tu dużo mówić, nieoficjalnych mistrzostwach świata par mieszanych. A tam jako najwyżej rozstawiony wystąpi polski hiper duet: Agnieszka Radwańska (Polska, 5) i Jerzy Janowicz (ATP 21). Możemy mieć pewność, że taka para świetnie sprawdzi się w australijskim Perth i gdy my będziemy wypoczywać po obfitym w pyszności Bożym Narodzeniu nasi najlepsi singliści będą zapewne właśnie osiągać najlepszy wynik w historii występów Polski w tych rozgrywkach. I to nie tylko dlatego, że wystąpimy tam po raz pierwszy w historii…

 

Później nadejdzie pierwszy turniej wielkoszlemowy sezonu ? świetne pod niemal każdym względem Australian Open. To niemal dla polskich kibiców będzie niezwykle irytujące i męczące, gdyż najbardziej interesujące nas spotkania będą rozgrywane w późnych godzinach nocnych. Jednak cóż to dla nas, prawda? My jak zwykle liczymy na przełamanie czarnej serii Radwańskiej i premierowy awans Polki do najlepszej czwórki mistrzostw Australii. Janowicz znowu dostarczy nam niezapomnianych wspomnień, podobnie jak przed rokiem gdy z niedospania pobudził nas żywiołowym ?How many times?!?. Nie można też zapominać o innych naszych reprezentantach. Z pewnością o dobre wyniki postarają się też Łukasz Kubot (ATP 72), czy Michał Przysiężny (ATP 66). Z kolei panie będą nie mniej zdeterminowane. Chociaż w Melbourne Park z powodu kontuzji nie zagra Urszula Radwańska (WTA 40), to pustkę po niej, z nawiązką, postarają się zapełnić Katarzyna Piter (WTA 119), Magda Linette (Polska, 153), czy Paula Kania (WTA 183).

 

Nasi tenisiści nie będą mieli jednak przed sobą łatwego zadania. Już przecież w lutym będą walczyć o ponowny awans do Grupy Światowej Pucharu Davisa. Ostatnio były pewne wątpliwości, czy do Moskwy uda się Janowicz, ale dziś już wiemy, że doniesienia te były przesadzone i na sto procent w stolicy Rosji Łodzianina zobaczymy. Mało tego! Będzie miał on do dyspozycji nowe rakiety i jaskrawiący się jasno cel w głowie: awans do pierwszej dziesiątki światowego rankingu ATP. A że nie są to bezpodstawne plany przekonaliśmy się już niejednokrotnie.

 

Nasza najlepsza tenisistka ? Agnieszka Radwańska. Ona natomiast, mając już za sobą lata doświadczeń i ugruntowaną pozycję w świecie tenisowym będzie starała się przełamać, to co do tej pory było nie do przeskoczenia. Wspomnianym przeze mnie już wcześniej fatum jest dla Polki brak awansu do 1/2 finału Australian Open, A jest to dla niej swoiste ?mission impossible? już od ośmiu lat!. Od czołowej postaci kobiecego tenisa powinniśmy oczekiwać znacznie więcej niż znienawidzonego, także przez nią pojęcia ?Quarterfinal?. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko niecierpliwie czekać na styczeń i kolejny krok do przodu w wykonaniu krakowianki.

 

A przecież na świecie też nie mało się dzieje. Następuje nie tylko zmiana pokoleniowa, ale także zmiana na czołowych stanowiskach w obozach najlepszych. Trenerów zmieniły Maria Szarapowa, Caroline Woźniacki, czy Richard Gasquet. Nowego szkoleniowca, Ricardo Sancheza zatrudniła też 30-letnia Słowaczka, Daniela Hantuchova. Na przeciwległym biegunie jest Szwajcar, Stanislas Wawrinka, który zdecydował się na kontynuowanie współpracy ze swoim dotychczasowym coachem, Magnusem Normanem. Inna sprawa, że dzięki niemu ma on za sobą najlepszy sezon w karierze. Na kort po 18 miesiącach powraca również Rosjanka Wiera Zwonariowa, która, jak pamiętamy, niejednokrotnie dała się we znaki Radwańskiej.

 

Jak zawsze groźni będą możni światowego tenisa, na czele z liderami obu rankingów, Rafaelem Nadalem i Sereną Williams. Wyraźnie widać jednak, że w nadchodzącym sezonie nie zamierzają spuszczać z tonu i będą chcieli w jeszcze większym stopniu zaznaczyć swoją obecność w Tourze. Ostatnio nawet Serena powiedziała, że to ona wraz ze swoją siostrą, Venus, całkowicie zmieniła tenis i dokonała jego przewartościowania, wprowadzając do białego sportu w wydaniu kobiecym takie pojęcia jak styl, siła, moda, czy czarny kolor skóry. Amerykance trzeba wierzyć na słowo, bo przecież nie bez powodu jest ona numerem jeden. Bojowo nastawiony jest także Rafa Nadal. Hiszpan po imponującej końcówce sezonu chce pokazać, że stać go na wiele więcej i na dobre pozbawić marzeń o tenisowym tronie Serba Novaka Djokovica. Pozostając wciąż w klimacie Australian Open, wujek Rafy, Toni Nadal, powiedział, że Hiszpan będzie niekwestionowanym faworytem do zdobycia Pucharu im. Normana Brooksa. Tym samym Nadal chce powtórzyć wyczyn wielkiego Roda Lavera, który dwukrotnie dokonał rzeczy niebywałej: w jednym sezonie wygrał wszystkie imprezy rangi wielkoszlemowej.

 

Można by jeszcze długo mówić o planach, rozterkach i problemach tenisistów, ale jakie znaczenie ma chęć poprawienia się ze strony Azarenki, czy ponowny powrót wielkiego Federera wobec wspaniałych godzin spędzonych na korcie, czy momentów, kiedy z napięciem obserwujemy kolejne udane zagranie najlepszych tenisistów świata? To uczucie nie ma sobie równych. I miejmy nadzieję, że zawsze po tych chwilach napięcia nastąpi moment nie tyle ulgi, co wielkiego triumfu i radości. Oby towarzyszyły nam one w nowym sezonie jak najczęściej!