Aryna Sabalenka ujawnia, że od czasu do czasu odwiedza kościół, aby zapalić świeczkę za zmarłego ojca, ale podkreśla, że nie jest typem osoby, która kiedykolwiek opublikowałaby o tym w mediach społecznościowych.
Sześć lat temu białoruska gwiazda tenisa przeżyła jedno z najbardziej traumatycznych wydarzeń w swoim życiu po tym, jak jej ojciec Siergiej nagle zachorował na zapalenie opon mózgowych i zmarł w wieku 43 lat.
Przez lata obecna nr 1 na świecie nigdy nie ukrywała, jak wiele znaczył dla niej ojciec – były białoruski hokeista.
jestem naprawdę otwarta. Ale muszę powiedzieć, że kiedy straciłam tatę, od czasu do czasu chodziłam do kościoła i stawiałam świeczkę ku jego pamięci i pamięci mojego dziadka” – powiedziała Sabalenka magazynowi Flaunt.
„To coś, czego nigdy nie pokazuje się w mediach społecznościowych. To nie ja będę filmować w kościele”
Sabalenka dotrzymała obietnicy złożonej ojcu
Zanim jej ojciec nagle zmarł, Białorusinka zawarła z nim pakt, że w wieku 25 lat zdobędzie co najmniej dwa Wielkie Szlemy.
W styczniu 2023 roku w końcu została zwyciężczynią Wielkiego Szlema po pokonaniu Eleny Rybakiny w Australian Open.
12 miesięcy później obecna nr 1 na świecie zdobyła swój drugi Major po udanej obronie tytułu w Melbourne Park.
Drugi tytuł wielkoszlemowy Sabalenki przyszedł zaledwie cztery miesiące przed jej 26. urodzinami.
„Oczywiście on (jej ojciec) jest moją największą motywacją – był dla mnie wszystkim” – powiedziała Białorusinka po pokonaniu Zheng Qinwen w finale Australian Open 2024.
„Ale teraz mam mamę, moją siostrę, która jest tutaj ze mną i czuję, że muszę o nich myśleć.
„Po prostu czuję, że on zawsze jest ze mną”
W ciągu ostatnich sześciu miesięcy Sabalenka również zdobyła swój pierwszy tytuł US Open, ale także przegrała emocjonujący finał Australian Open z Madison Keys.
Artykuł wygenerowany na podstawie wyników oraz informacji udostępnionych przez Google News