Ana Konjuh: Na świecie nikt nie gra tak dobrze w defensywie jak Radwańska!

33

Z Aną Konjuh rozmawiamy o Wimbledonie, Agnieszce Radwańskiej oraz ciężkim życiu młodego zawodowego tenisisty.

 

Gratuluję wygranej. Zwycięstwo w dwóch setach wcale nie przyszło Ci jednak tak łatwo.

Bardzo dziękuję. Dziś na pewno miałam swój dzień. Przez ostatnie kilka miesięcy nie byłam w najlepszej formie. Teraz już wszystko powoli wraca do normy. Udało mi się dziś wygrać i wydaje mi się, że zagrałam całkiem nieźle. Pokazałam się z bardzo dobrej strony. Pierwszy set był bardzo zacięty, ale dziś szczęście było po mojej stronie prawie od początku. Karin popełniła kilka błędów, straciła kilka ważnych punktów. Z meczu na mecz czuję się coraz lepiej i w następnym meczu dam z siebie wszystko.

Reprezentujesz zupełnie nowe tenisowe pokolenie. Obok Jeleny Ostapenko, Katie Swan, czy Belindy Bencic jesteś jedną z najwyżej uplasowanych nastoletnich tenisistek na Wimbledonie. Co dla Ciebie, jako byłego numeru jeden żeńskiego tenisa juniorskiego oznacza występ w seniorskim Wimbledonie?

To dla mnie bardzo ważna impreza, a na pewno ulubiony Szlem. Mam stąd bardzo przyjemne wspomnienia. Bardzo przyjemnie jest być w takim gronie na seniorskim Wimbledonie z dziewczynami z którymi miałam okazję rywalizować w czasach juniorskich. Jakimś cudem udało nam się odnaleźć w dorosłym tenisie i nawet odnosimy w nim sukresy! (śmiech). To naprawdę przyjemnie spotykać się tutaj z ludźmi, których znam już od tylu lat, którzy Cię wspierają, czy czasem wychodzą z tobą na jakąś imprezę. Wszystkie dorastamy, zdobywamy coraz większe doświadczenie. Wszystkie wiemy, jak grać w tenisa, ale na najwyższym poziomie decydują nawet niewidoczne czasami szczegóły. A wiele z dziewczyn jest w tourze już po 10-15 lat. A w moim przypadku to dopiero drugi pełny seniorski sezon, więc naprawdę mam jeszcze wiele do nadrobienia. Ale nie boję się tego i z optymizmem patrzę w przyszłość!

Jaka jest największa przewaga Wimbledonu w porównaniu z pozostałymi imprezami?

Ja pamiętam juniorski Wimbledon. Byliśmy wtedy wciąż dziećmi, więc tenis nie był wtedy dla nas najważniejszą rzeczą na świecie. Wtedy miałam wielką frajdę, trening traktowaliśmy, jak zabawę a mecze były okazją do wzajemnych uszczypliwości, czy śmiechów. Dla mnie to było wspaniałe doświadczenie. Kiedy przybyłam tutaj jako senior wiedziałam już co robić, gdzie pójść. To naprawdę bardzo mi pomogło.

Twoją kolejną rywalką będzie Agnieszka Radwańska. Kiedy ona wygrywała w 2007 roku z Marią Szarapową, ty miałaś raptem 9 lat.

Aż tyle? (śmiech). Na pewno się tym zbytnio nie przejmuję. Z drugiej strony wiem, że to będzie dla mnie wielkie przeżycie i niezwykłe doświadczenie. Ona jest świetną zawodniczką, jedną z najlepszych w tourze. Czekam z niecierpliwością na nasz mecz.

Czy dla Ciebie Radwańska była bohaterką z telewizji, czy wolałaś może Serenę Williams i inne silnie grające dziewczyny?

(śmiech) Szanuję ją, ale na pewno na niej się nie wzorowałam. Gramy różnymi stylami, różnimy się po prostu sposobem gry. Co do telewizji, to faktycznie oglądałam bardzo dużo meczów Sereny, czy Petry Kvitovej. Ale jasne, Radwańska jest świetną zawodniczką, dysponuje zupełnie innym, technicznym wachlarzem zagrań niż inne dziewczyny w tourze. Jest niesamowita w defensywie. Wiem, że jutro będę musiała dać z siebie naprawdę wszystko.

Co myślisz o jej stylu gry? Technice, poruszaniu się po korcie?

Faktycznie, po korcie porusza się nadzwyczaj dobrze. Jest bardzo szybka, dobrze przewiduje kolejne ruchy rywalek. Myślę, że jeżeli chodzi o defensywę Agnieszka jest obecnie najlepsza na świecie. Wiem, że na korcie będę musiała dać z siebie naprawdę wszystko i postaram się ją pokonać!

Wciąż jednak jesteś nastolatką. Czy ciężko jest połączyć grę na tak wysokim poziomie ze zwykłym towarzyskim życiem?

Oczywiście, nadal mam 18 lat, jeszcze wiele muszę się nauczyć jeżeli chodzi o tenis, ale z drugiej strony rywalizacja w turze to pewnego rodzaju poświęcenie: rodziny, życia prywatnego, imprezowego życia. Przecież jestem tylko dzieckiem. Tęsknię za domem, rodziną, przyjaciółmi. Brakuje mi tych wszystkich rzeczy, które moi przyjaciele spoza tenisowego środowiska mają na wyciągnięcie ręki. Jednak sama wybrałam takie życie, w hotelu na walizkach, z tysiącami wylatanych kilometrów. I naprawdę mi się to podoba, w końcu to moja praca.

Kiedyś powiedziałaś, że treningi po sześć godzin dziennie, mecze, wyjazdy na różne kontynenty na najtrudniejsze aspekty do zaakceptowania w zawodowym tenisie.

Jasne. Mam zaufaną grupę przyjaciół z którymi utrzymuję kontakt. I nie jest ich kilkunastu tylko kilku, którym mogę bez względu na wszystko zaufać. Czasem staramy się umówić na spotkanie i jak to kobiety. Wiesz, babskie sprawy, pogaduchy, obgadywanie chłopaków. Jednak zwykle większość dnia spędzam na treningach, więc dopiero jak mam godzinę, czy dwie wolnego możemy się spotkać.

Jak to jest z tymi przyjaźniami na korcie? Znasz może jakąś młodą tenisistkę z Polski?

Oczywiście. Pamiętam Zuzę Maciejewską, grałyśmy ze sobą wyrównane spotkania w czasach juniorskich. Szczerze, to przede wszystkim utrzymuję kontakt z dziewczynami w moim wieku, w większości nadal pozostajemy przyjaciółkami. Ale przecież nadal jestem dużo młodsza niż większość tenisistów i tenisistek. Więc dosyć ciężko utrzymać taki poziom koleżeństwa z innymi, żeby powiedzieć, że traktujesz ich, jak swoich przyjaciół. W większości, jeśli chodzi o juniorki znamy się bardzo dobrze. Z resztą jesteśmy na ?Cześć?, jesteśmy dla siebie miłe, ale nie tak, że ze sobą cały czas gadamy.

 

W Londynie rozmawiał: Piotr Dąbrowski