Agnieszka Radwańska: W Nowym Jorku czuję się wyśmienicie!

32

Agnieszka Radwańska (Polska, 2) w swoim pierwszym meczu na wielkoszlemowym US Open gładko rozprawiła się z Rosjanką Niną Bartchikovą. W rozmowie przeprowadzonej z drugą rakietą świata na pomeczowej konferencji prasowej Polka opowiada o tym jak zaaklimatyzowała się w Nowym Jorku, o swoich problemach z barkiem a także o kolejnej rywalce, Carli Suarez Navarro (WTA 39), z którą starsza z sióstr Radwańskich zmierzy się w czwartek a stawką spotkania będzie III runda US Open. Miejmy nadzieję, że Agnieszka przełamie własne słabości i po raz pierwszy od 2009 roku awans do 1/32 finału nie okaże się ponad siły najlepszej polskiej tenisistki.

 

Agnieszka, ponownie I runda poszła ci wyśmienicie. Jak się czujesz po tak łatwym i szybkim meczu?

 

– Tak, rzeczywiście poszło zadziwiająco szybko.  Jestem bardzo szczęśliwa, szczególnie, że już na samym początku zagrałam całkiem niezły tenis. Dałam z siebie wszystko, nie oszczędzałam się. Pierwszy mecz zawsze jest wyjątkowy, przestawienie się na inną nawierzchnię przyszło mi z niemałym trudem. Każdego tygodnia gram na innej nawierzchni, innymi piłkami. Jestem także bardzo zadowolona z tego, że rogrywając przecież mecz dopiero pierwszej rundy miałam przyjemność wystąpić  na tak pięknym korcie jak ten na Arthur Ashe Stadium.

 

Bałaś się o swoje ramię, czy wytrzyma ono wszystkie obciążenia?

 

– Czasami się zdarzy, że ból się zwiększy ale teraz  czuję się zdecydowanie lepiej . To wszystko na ten temat.

 

Jak trudne były dziś, twoim zdaniem, warunki? Podczas meczu było bardzo wilgotno.

 

– Tak faktycznie, ale w tym roku warunki są wyjątkowo trudne, zwłaszcza kilka ostatnich dni było niesamowicie ciężkich, kiedy na każdym kroku wysoka wilgotność dawała o sobie znać. Wczoraj padało, a dziś znów jest słonecznie ale i wilgotno a do tego wietrznie to dodatkowo utrudniało grę. Chociaż warunki nie są łatwe, to myślę, że zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. uwarunkowania pogodowe, zwłaszcza tutaj, na korcie centralnym najbardziej wpływają na przebieg spotkania, gdzie jak mogliście zauważyć, zarówno ja jak i Rosjanka musiałysmy wciąż walczyć z silnym wiatrem. Z drugiej strony jednak byłam na takie warunki przygotowana.

 

Kontuzja ramienia przeszkadzała Ci już wcześniej, zwłaszcza w New Heaven gdzie skreczowałaś właśnie z powodu tego urazu. Czy coś się od tamtego czasu zmieniło?

 

– Cóż, zaangażowanie sił jest zupełnie inne wtedy kiedy grasz mecz o stawkę niż kiedy rozgrywasz spotkania sparingowe. Wiadomo, że w przypadku braku presji i świadomości wagi spotkania nie dajesz z siebie wszystkiego. Oczywiście, miałam przed US Open czas na regenerację sił i odpoczynek. Obecnie dbam o siebie zdecydowanie bardziej niż w latach poprzednich, gdzie zdrowie nie było aż tak istotne. Takie postępowanie już przynosi wymierny skutek, dziś czuję się zdecydowanie lepiej.

 

Przyjeżdżając do Nowego Jorku jako wiceliderka rankingu WTA czego oczekujesz po swoim tegorocznym występie na kortach Flushing Meadows? Jaki wynik uznasz za sukces podczas tego turnieju?

 

 – Na pewno teraz jest nieco trudniej, ponieważ ludzie oczekują ode mnie dobrej gry i chcą abym jak najdłużej pozostała w turnieju. Ale tak naprawdę staram się w ogóle nie myśleć o ciśnieniu i ciążącej na mnie presji wyniku. Po prostu chcę dać z siebie wszystko aby moi kibice jak najdłużej mogli cieszyć się z moich występów w US Open. Nie bronię w Nowym Jorku wielu punktów za ubiegły sezon [100 za ubiegłoroczną II rundę – przyp. red.] więc przynajmniej to wydaje się być jednym z pozytywów. Wiesz, ja naprawdę staram się osiągać lepsze rezultaty niż to co udało mi się ugrać w ciągu ostatnich kilku lat i uważam, że wychodzi mi to całkiem nieźle.

 

Jak bardzo osiągnięty ostatnio finał Wimbledomu wpłynął na Ciebie tutaj?

 

 – Nie można porównywać obu turniejów. Tu jest zupełnie inaczej, przede wszystkim w Nowym Jorku jest inna nawierzchnia. Jednak myślę, że tak jak na kortach trawiastych udało mi się osiągnąć dobre wyniki tak i tutaj, na US Open, gdzie gramy na twardej nawierzchni uda mi się ugrać jak najwięcej i odnieść sukces. Skoro udało mi się wygrać w Miami to dlaczego nie miałabym grać równie dobrze tutaj? Po prostu postaram się grać jak najlepiej, dam z siebie wszystko i wtedy zobaczymy co zdołałam osiągnąć. 

 

Jak określiłabyś jednym słowem swoją kolejną przeciwniczkę w II rundzie, Carlę Suarez Navarro?

 

 – Cóż, nie grałyśmy ze sobą już od bardzo długiego czasu. Ostatnio było to naprawdę bardzo dawno temu [ w 2010 roku – przyp. red.].  Jednak ja traktuje ten pojedynek jako kolejne wyzwanie. Na pewno Hiszpanka gra zupełnie inny tenis niż moja poprzednia przeciwniczka. Myślę, że teraz będę musiała być przygotowana na zdecydowanie więcej piłek zagrywanych spinem. 

 

Wielu, tak tenisistów jak i tenisistek mówi o tym, szczególnie kiedy po raz pierwszy przyjeżdżają na nowojorskie korty, jak wiele trudności czeka na zawodników. Złe warunki pogodowe,  usytułowanie kortów w bliskiej okolicy zwykłych mieszkańców miasta. Wszystko to zakłóca wam, graczom, normalne funkcjonowanie i właściwe przygotowanie do kolejnych meczów. Jak ty, gdy po raz pierwszy przyjechałaś do Nowego Jorku, czułaś się na Flushing Meadows i czy coś się zmieniło przez te wszystkie lata?

 

 – Wiecie, Nowy Jork to Nowy Jork. Panuje tutaj ogromny ruch, czuć atmosferę tego miasta. Swoje robią także warunki atmosferyczne. Także gra do późna podczas nocnych sesji negatywnie wpływa na nasz organizm, kiedy już właściwie tego samego dnia czeka nas kolejne spotkanie. Jednak uważam, że wszyscy, którzy tutaj przyjechali byli już na to wcześniej przygotowani. To jest impreza podczas której każdego roku jest podobnie, więc większość z nas zdążyła się już przyzwyczaić do panującej tutaj atmosfery. Wiemy, że Nowy Jork się nie zmieni, co jest oczywiście uciążliwe, jednak myślę, że ja sobie z tymi wszystkimi niedogodnościami doskonale poradzę.

Za: USOpen.org