Zostań mistrzem przekątnej

222

Dziś przygotuj się na wyzwanie. Wyzwaniem może być lektura niniejszego wpisu, wyzwaniem będzie z pewnością zastosowanie się do reżimu treningowego. Reżimu, którym zdarza mi się katować moich podopiecznych, bywa, że przy udziale nieśmiałych protestów. Cóż począć… Taka droga ku dobrej formie tenisowej i ku swobodzie w rozgrywaniu złożonych taktycznie wymian. Żmudna, mało urozmaicona, ale z pewnością skuteczna.

Od czego zacząć budowanie taktyki? Oczywiście, od opanowania w stopniu jak najbardziej zaawansowanym uderzeń crossowych, czyli granych po przekątnej kortu. I nie ograniczaj się do technicznej strony uderzenia, bo co z tego, że cross cieszy się opinią łatwego do realizacji, skoro nadal wielu z nas ma dużo do zrobienia w temacie jego regularności, precyzji i wkomponowania w pomysł na grę?

Dlaczego cross to absolutna podstawa?

1. Bo zmusza przeciwnika do biegania. Być może zdarzyło Ci się spotkać  z opinią o kimś, że świetnie „wykorzystuje geometrię kortu”. Co to oznacza? Gdyby odpowiedzieć, że oznacza to umiejętne granie crossa – popełniłbym może pewne uproszczenie, ale niech na potrzeby niniejszych wywodów taka odpowiedź wystarczy. Bo dobry cross zmusza przeciwnika do wycieczki daleko poza linię boczną kortu.

2. Bo jest bezpieczny. I to w wielu wymiarach tenisowego bezpieczeństwa. Jak pisałem, dość łatwo crossa trafić, bo przecina okolice środka siatki, który to środek jest najniżej zawieszony (91,4 w porównaniu do 107 cm przy słupkach) a i teoretycznie może pokryć swą trajektorią najdłuższy odcinek powierzchni kortu, więc trudniej tu o auta „na długość”.
Bezpieczeństwo crossa wynika też z faktu, że wyrzucony po takim uderzeniu z kortu przeciwnik ma ograniczone możliwości wyrządzenia nam krzywdy. Zazwyczaj znajduje się w niewygodnej pozycji, w biegu, z zawężonym polem decyzyjnym co do sposobu odbicia piłki. Ma w zasadzie do wyboru: odegrać bezpieczne uderzenie w środek kortu, ryzykować po linii lub odpowiedzieć kąśliwym crossem. To ostatnie rozwiązanie ma oczywiście najwięcej znamion zdrowego rozsądku, ale też i siłą rzeczy należy do tych najbardziej przewidywalnych. A i wymaga ogrania, regularności, które to cechy będziemy ćwiczyć już za chwileczkę.

3. Bo otwiera kort, o czym już częściowo napomknąłem wyżej. Trudno o przyjemniejszy widok, niż przeciwnik poza kortem, zmuszony do odegrania łatwej piłki. Oczywiście, takie „zaproszenia do ataku” to często wyzwanie, bo wbrew pozorom nie zawsze łatwo jest je konsekwentnie wykorzystać, zwłaszcza gorącym głowom, ale to już jakby temat na inną okazję.

Powyższe argumenty z grubsza tłumaczą obraz wymian crossowych, który często widzimy podczas pojedynków na najwyższym poziomie.

A jak podnieść nasz poziom gry? Przede wszystkim – ćwicząc crossa. Na różne sposoby, które za chwilę opiszę. Do upadłego. Uczyńmy z tych ćwiczeń znaczący element planów treningowych.

Pisałem wcześniej, że trening crossa (jak każdy zresztą rodzaj treningu regularnościowego) to wyzwanie. Dlaczego? Bo to siłą rzeczy nudne, konsekwentne zajęcie. Nie ma tu drogi na skróty, nie ma cudownych sposobów. Trzeba zwyczajnie te tysiące piłek przebić, by poczuć progres. Z dobrych wieści – konsekwencja naprawdę się tu opłaca. Przepracuj w ten sposób zimę, wiosną z pewnością będziesz grać znacznie swobodniej.

Wybór ćwiczenia na start uzależniony jest od Twojego poziomu zaawansowania.

Jeżeli masz kłopoty z regularnym trafianiem – zacznij od treningu „z kosza”. Oczywiście wymaga taki trening rekwizytów – odpowiedniej ilości piłek do dyspozycji (te łatwo uzbierać, nie muszą być pierwszej świeżości) oraz partnera skłonnego do poświęcenia lub trenera względnie specjalistyczną maszynę. Dla uproszczenia zakładam, że korzystać tu będziesz z pomocy partnera. Partner powinien stanąć z koszykiem w polu kara serwisowego, dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym będziesz uderzać. Tak, by stronę crossową pozostawić Tobie. I w tym ustawieniu poproś o „wyrzucenie” po kolei wszystkich piłek. Jeden koszyk na forhend i jeden na bekhend. W tempie mniej więcej imitującym tempo wymiany. Monotonne? Pewnie, ale nie spiesz się z urozmaiceniami. Docelowo można ćwiczyć naprzemiennie forhend i bekhend, zmieniać kierunki, grać na przemian cross krótki (w narożnik kara serwisowego) i długi  (w narożnik przy linii końcowej) itd., itp. Wariantów jest sporo. Nawet jednak, gdy nabędziesz pewien poziom ogrania, zaczynaj trening od swobodnych koszyków crossowych osobno dla forhendu i bekhendu.

Aby poczuć rytm wymiany w pełni, potrzebna jest para ogranych sparringpartnerów. Ćwiczmy cross w przeróżnych wariantach, poczynając od woleja (granego niemalże wzdłuż siatki), poprzez mały tenis z wykorzystaniem kar serwisowych i uderzeń topspinowych z nadgarstka, skończywszy na wymianach z głębi kortu. Oczywiście z obydwu stron. Poświęć ok. 5-10 minut na każde z ćwiczeń.
Postaraj się też wracać do środka linii końcowej po każdym uderzeniu, tak, jak to powinno mieć miejsce w prawdziwej wymianie na punkty.
A jeżeli zapragniesz odrobinę adrenaliny – zagraj sobie na punkty:

httpv://www.youtube.com/watch?v=8wY3Qp9U_y4&feature=player_embedded

Czy to oznacza, że należy całkowicie zarzucić trening grania wzdłuż linii? Nie, rzecz jasna. Sam dużo i chętnie po linii gram. Może nawet zbyt chętnie, często ryzykując, bywa, że niepotrzebnie. Pamiętajmy bowiem, żeby zdecydowaną większość uderzeń kierować po przekątnej, powody wymieniłem wyżej.  Zagranie po linii traktuj raczej jako element zaskoczenia, zmiany rytmu, „odzwyczajenia” rywala, oczekującego kolejnego crossa. Stosuj jako passing shot. I generalnie traktuj jako kolejny stopień wtajemniczenia.

Bo cross, powtarzam raz jeszcze, to podstawa. Weźmy sobie za przykład debel, gdzie też dominują uderzenia po przekątnej. Pewnie, większość tenisowych teoretyków będzie Tobie uparcie powtarzać , że cross z głębi kortu w deblu gra się raczej tylko przy returnie oraz zagraniach sytuacyjnych. Że debel to pęd do siatki i że albo Twoja para jest przy siatce pierwsza i gra woleje, albo wycofuje się do tyłu i rozpaczliwie próbuje wcisnąć passing shota pomiędzy rywali lub w korytarz, po linii. Moje doświadczenie (wkrótce zaczerpnę z niego szerzej, popełniając wpis na temat gry podwójnej) uczy, że okazji do grania ciasnych, topspinowych crossów będziesz mieć w deblu bez liku.

Trenuj zatem crossa, regularność, konsekwencję taktyczną, a wkrótce bezlitośnie przetestujesz odporność i wydolność przeciwników.