Wywiad z Mario Trnovskym, trenerem Klaudii Jans – Ignacik

105

Ma dopiero 37 lat, a już świętuje drugi wielkoszlemowy finał swojego podopiecznego.  Jak sam mówi, to jego największe tenisowe sukcesy w 15-letniej karierze trenerskiej. Jaki jest naprawdę? Czego możemy się dowiedzieć o Klaudii Jans – Ignacik zza kuluarów? Jak widzi przyszłość polskiego tenisa trener, który ma styczność z „polską tenisową młodzieżą”? To wszystko w tym wywiadzie z Mario Trnovskym, pochodzącym ze Słowacji trenerem między innymi Klaudii Jans – Ignacik, Marty Domachowskiej czy Marcina Gawrona.

Na początku składam na ręce trenera gratulacje z powodu osiągniętego finału Wielkiego Szlema przez Twoją zawodniczkę. Czy spodziewałeś się, że Klaudia Jans – Ignacik podopieczna w MT Academy odniesie taki sukces na kortach Rolanda Garrosa?

Dziękujemy za gratulację. Za każdym razem wierzę w swoich zawodników, że wygrają cały turniej. Ale taki sukces to dla nas wszystkich, w teamie, miłe zaskoczenie i olbrzymia radość. Chyba od 1968 roku, po W. Fibaku i deblu Fyrstenberg/Matkowski, to jedyna Polka, która była w finale Wielkiego Szlema. Jakby się znalazł ktoś złośliwy, twierdząc, że to tylko mikst, to proszę bardzo powtórzyć ten wyczyn. Klaudia jest deblistką, w singlu nie startuje, a w końcu mikst to dyscyplina olimpijska.

Jak wyglądały jej przygotowania do French Open. Czy odbywały się pod Twoim okiem?

Jak na razie nie mogłem podróżować z Klaudią i pomagać jej na turniejach. Tym bardziej należy jej się wielki szacunek, że trzyma formę podróżując sama. To nie jest łatwe dla zawodnika. Przygotowywaliśmy się w Warszawie, na co dzień jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Przed Roland Garrosem Klaudia zdobyła tytuł w Strasburgu i to już był spory sukces. Pracujemy ciągle nad jej przygotowaniem mentalnym wraz z naszym psychologiem, Pawłem Habratem. Są to rozmowy, tłumaczenia i próba odpowiedniego nastawienia do treningów, turniejów oraz życia. Klaudia poprawiła swoją grę w ostatnich miesiącach: uderza szybciej i pracuje nad poruszaniem się po korcie. Jeszcze trochę roboty czeka ją ze mną (śmiech), jeżeli będzie możliwość, żeby jej więcej pomagać, to osiągnie jeszcze więcej. Szukamy wsparcia finansowego, dlatego dziękujemy wszystkim sparingpartnerom, którzy pomagali nam w treningach i przychodzili chętnie zagrać w debla, tak samo ślemy podziękowania dla klubu Sinnet i innym, którzy wspomagają karierę Klaudii. W naszym teamie jest od października Michał Kaznowski, który zadbał o jej przygotowanie fizyczne. Ja, osobiście, byłem pewien, że Jans – Ignacik coś osiągnie w swojej karierze, ale nie spodziewałem się, że aż tak dużo i tak szybko.

Jaka jest naprawdę Jans – Ignacik? 

Jest niesamowicie skromną i miłą osobą. Bardzo doceniam u niej pracowitość i ambicje. Ma cel, kocha tenis i nie można mieć zastrzeżeń do jej podejścia. Dwie zawodniczki, które miałem zaszczyt trenować, czyli Klaudia Jans – Ignacik i Marta Domachowska (2009). Marta i Klaudia są zawsze zaangażowane, każdy krok stawiają sumiennie, dlatego uważam, że te tenisistki powinny być wzorem dla młodzieży próbującej osiągnąć sukcesy w tenisie.

Kiedy następny występ Klaudii Jans – Ignacik?

Teraz, w kolejnych turniejach w Anglii, Klaudia wystąpi w parze z Alicją Rosolską. W Birmingham zagrają we wtorek przeciwko siostrom Chan.

A właściwie, dlaczego w ostatnim czasie Klaudia Jans ? Ignacik nie grała w parze z Alicją Rosolską?

Klaudia szukała nowych wyzwań, gry z innymi partnerkami. Wszystko po to, żeby poprawić i ulepszyć swój tenis.

Jak oceniasz polską, tenisową młodzież?

Obserwując młodych polskich tenisistów, jak ich interesuje trenująca Marta lub Klaudia, muszę stwierdzić, że się martwię o rozwój tenisa w Polsce. Mając np. 14 lat nie spuściłbym z oka i obserwował każdy krok, minę, ruch itd. Wszyscy wiemy, że samo podejście to za mało, ale to jest podstawa! Dzisiejsza młodzież nie ma wzorów, ewentualnie takich wirtualnych typu „chciałbym grać jak Nadal” czy „chciałbym być numerem jeden na świecie”. Ale jak mają pokonywać przeszkody i trudności życia tenisisty, to przestają być wojownikami. Za dużo tłumaczeń, wymówek i powodów, gdy czegoś nie można zrobić. Do kupienia są świetne książki o Federerze, Nadalu itp. Tak samo książki o psychologii tenisa (np. Pawła Habrata), czy masa artykułów w internecie. Chcę przez to powiedzieć, że oprócz lepszej pracy trenerów, trzeba także większego zaangażowania i współpracy z nami ze strony młodych tenisistów. Coraz częściej spotykam się ze zrezygnowaniem dobrych fachowców, którzy decydują się trenować amatorów, ponieważ ci czerpią z tego większą radość, a trener nie jest tak mocno obciążony psychicznie. Na ten temat mógłbym mówić dniami i nocami, bo problem na pewno jest. 

Czy widzisz jakieś talenty na miarę Agnieszki Radwańskiej, czy Łukasza Kubota?

Teraz mniej podróżuję po turniejach. Znam „talenty” bardziej z opisów trenerów, rodziców lub znajomych zawodników. Agnieszka to nie tylko talent, ale także ciężka praca i codzienne poprawianie swojej gry od początku kariery pod okiem ojca, Roberta. Te mordercze treningi przynoszą sukcesy. Są to nerwy każdego dnia, jak nie wyszło nawet parę piłek podczas czterogodzinnego treningu. To jest tzw. Perfekcja! Łukasz to niesamowity profesjonalista, którego bardzo doceniam za jego pracę już od paru lat. Do dzisiaj nie spotkałem tak skupionego człowieka nad swoją profesją. Jego każdy ruch od rana do wieczora musi być wykonany super. Ktoś się z tego śmiał parę lat temu, a teraz? Łukasz jest w top 50! Moim marzeniem, jako trenera, jest obserwowanie właśnie takiej młodzieży na kortach w Polsce.

Czy próbowałeś swoich sił jako tenisista? Jeżeli tak, to z jakim skutkiem? Jak widzę profil na oficjalnej stronie ATP World Tour jest.

Spróbowałem. Słyszałem często takie mity, że byłem nawet w top 100 (śmiech). W każdym razie nie ja taką plotkę wypuściłem. Trenowałem od 4 roku życia. Najpierw w klubie tenisowym w Popradzie, później, jak miałem 14 lat, wykupił mnie klub z Bratysławy, gdzie miałem lepsze warunki i sparingpartnerów. Trenowałem z różnymi znanymi tenisistami ze Słowacji i Czech. Przed dwa lata prawie codziennie trenowałem z Dominikiem Hrbatym. Po maturze, przez pomyłkę, odebrałem list od armii i 2 tygodnie później wylądowałem w koszarach. Przez 10 miesięcy praktycznie nie widziałem tenisa. Potem nie udało mi się powrócić do krajowej czołówki i przebić na światowe turnieje. To były inne czasy i po doznaniach w wojsku nie chciało mi się kompletnie nic. Po półrocznej przerwie zdecydowaliśmy się z moim tatą (trenerem), że spróbuję swoich sił jako zawodnik – trener w Austrii. W 2008 roku na Pozbruk Open zagrałem w turnieju deblowym z moim podopiecznym, który nie miał partnera.

Twoje ulubione tenisowe zagranie?

Return backhand.

Od ilu lat zajmujesz się trenowaniem?

Trenerem jestem już 15 lat.

Jak wygląda Twoja współpraca z firmą Donnay? Na czym ona polega? Jak w ogóle oceniasz sprzęt tej marki?

Jestem trenerem kontraktowym, inaczej mówiąc konsultantem. Donnay gwarantuje sprzęt, po którym nie odczuwam żadnego bólu i to jest dla mnie bardzo ważne. W dwóch słowach: komfort i manewrowość.

Czy praca trenera nie jest dla Ciebie męcząca? Jesteś oficjalnym trenerem Siemens AGD Tennis Team, a także jesteś głównym trenerem w MT Academy. Udaje Ci się łączyć te wszystkie obowiązki?

Jest to dla mnie coraz bardziej męczące. Nawet czasami się zastanawiam, po co to robię, gdy ciągle nie jestem zadowolony i zastanawiam się, co tu zrobić by komuś poprawić forehand. Ale to moja praca, którą kocham i stawiam sobie ambitne cele. Mam jeszcze więcej obowiązków na głowie, ale muszę jakoś dawać radę. Nie jest łatwo… Czasami się zastanawiam, co powinienem zrobić, by komuś nie tłumaczyć, że ja jestem trenerem, który wie, o co chodzi w tenisie? W Polsce w ogóle nie działa słynny „trójkąt”, czyli trener – zawodnik – rodzic. Są ciągłe problemy nawet, jak się wydaje, że wszystko jest ok. To hamuje rozwój polskiego tenisa. Często finanse są przeszkodą nie do przejścia. Dlatego chciałbym tutaj zaapelować do „polskiego światka tenisowego”:  Ludzie nie dajmy się zwariować! Ufajcie swoim trenerom, za to im płacicie, by to właśnie oni pokazywali drogę do sukcesu.

Co do Siemens Team… to bardzo dobry projekt, ale nie jest łatwo zrobić tak, żeby były widoczne efekty. Brakuje warunków do optymalnej pracy i finansów w zespole, które mogłyby dać lepsze rezultaty tego typu teamom.

Masz świetne rekomendacje od czołówki polskiego tenisa. Z kim trenujesz na co dzień, a z kim ?od święta??

Prawie całą moją historię trenerską można przeczytać na mtacademy.pl w dziale ?o nas?. Można znaleźć tam zobaczyć, kogo prowadziłem, z kim trenowałem i kogo często konsultowałem. Na chwilę obecną trenuję z każdym, kto ma chęć stać się lepszym graczem na każdym poziomie zaawansowania. Nie wybrzydzam. (śmiech).

Twój największy sportowy/trenerski sukces?

Mój pierwszy, wielki sukces to finał juniorskiego Wimbledonu, osiągnięty przez Marcina Gawrona, którego trenowałem ponad 10 lat. Teraz srebro w finale miksta Rolanda Garrosa zdobyte przez Klaudię Jans – Ignacik oraz tytuł ze Strasburga. Moi podopieczni wielokrotnie zdobywali mistrzostwo kraju w różnych kategoriach wiekowych. 

Jak wygląda Twoja współpraca z zawodnikami, z którymi teoretycznie zakończyłeś treningi? Chciałbyś im coś przekazać?

Miło wspominam współpracę z Martą Domachowską i Phillipem Greskiem, który stał się numerem dwa w Europie do lat 14. Jestem w kontakcie telefonicznym z wieloma zawodnikami z przeszłości. Rozmawiam z nimi o ich problemach na turniejach i treningach. Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia, a przede wszystkim walczcie i ciężko pracujcie nad sobą, by osiągnąć sukcesy, na jakie was stać. Uczcie się błędach innych ludzi, a nie swoich!