WTA Finals: Świetny początek Radwańskiej!

158

caroline-wozniacki-agnieszka-radwanska-petra-kvitova-serena-williams-stacey-allaster-maria-sharapova-ana-ivanovic-eugenie-bouchard-and-simona-halep-pose-ahead-of-the-draw_7imktjvh7ct13c3yfhkc4acrKto przed meczem pokusiłby się o typowanie wyniku spotkania pomiędzy Agnieszką Radwańską, a Czeszką Petrą Kvitovą i postawiłby na końcowy triumf Polki, przez dużą część zainteresowanych tenisem osób zostałby zlekceważony, czy jego przewidywania zostałyby skwitowane uśmiechem politowania. Jak to? 25-letnia krakowianka, ta która ostatnio wydawała się być w drobnym „kryzysie” (o ile kryzysem można nazwać szóstą lokatę w światowym rankingu), teraz miałaby nie tylko godnie się zaprezentować, ale i zwyciężyć silną, wybieganą mistrzynię Wimbledonu, tą która wydawała się, w przeciwieństwie do Radwańskiej, być „w gazie”?

 

Jednak, chociaż sam wynik mógł nieco zaskakiwać, to jednak z przebiegu gry można było wyraźnie zaobserwować to, że to nie Polka grała tenis wybitny tylko akurat tego dnia trafiła na słabszą formę swojej rywalki, którą, co ciekawe, po raz ostatni pokonała przed dwoma laty, właśnie podczas Turnieju Mistrzyń, który jednak ówcześnie rozgrywany był w tureckim Stambule. Pozostałe pięć konfrontacji kończyło się zwycięstwami Kvitowej. Będąca w wyraźnej niemocy Czeszka została przez starszą z sióstr Radwańskich nie tyle pokonana, co pokonała się sama. Oczywiście, Agnieszka wykorzystywała każdą nadarzającą się okazję, aby zdobyć punkt, męczyła oponentkę dropszotami. Dziś po prostu firmowa regularność Polki i jej ogromny spokój podczas podbramkowych sytuacji wystarczył na poradzenie sobie z Kvitovą.

 

Co więcej, Radwańska zadała kłam twierdzeniom, że z zawodniczkami z Touru, które uprawiają masywny, siłowy tenis, filigranowa Agnieszka nie potrafi się przeciwstawić. Ważnym aspektem była także przerwa, jaką zafundowała sobie 25-latka, by w spokoju wraz z trenerem Tomaszem Wiktorowskim przygotować się do ostatniej imprezy sezonu. Cierpliwość opłaciła się bowiem Agnieszka prezentowała się świetnie od strony fizycznej . To właśnie dzięki świetnemu przygotowaniu kondycyjnemu można było odnieść wrażenie, że POlka dawno już nie prezentowała się tak dobrze. Rozstawiona z numerem trzecim Czeszka długimi fragmentami pierwszego meczu w grupie Czerwonej WTA Finals w Singapurze mimo, że raz po raz posyłała znane na całym świecie bomby z forhendu, nie była w stanie przeciwstawić się zabójczej regularności krakowianki.

 

I chociaż nikt na nią nie stawiał (a już bukmacherzy w szczególności) Polka zadziwiła niedowiarków i dała koncert pięknej, ale skutecznej do bólu gry, która okazała się kluczem do pokonania Petry. Po meczu Agnieszka nie kryła szczęścia ze zwycięstwa, ale także z dużym szacunkiem wypowiadała się o swojej przeciwniczce w singapurskiej hali „Petra to prawdziwa mistrzyni. W ostatnich miesiącach pokazała, że potrafi grać niesamowity tenis. Jestem niezwykle szczęśliwa, że udało mi się zwyciężyć.  W tej imprezie gra osiem najlepszych dziewczyn w tym roku. Żeby wygrać musisz naprawdę dać z siebie wszystko. Musisz cały czas grać na najwyższym poziomie, inaczej nie masz tu czego szukać. – mówiła roześmiana Polka. Duże znaczenie miało także doświadczenie nabyte przez Radwańską podczas poprzednich edycji turnieju Masters. Dzięki temu mogłam lepiej się przygotować, dokładanie wiedziałam czego mam się spodziewać i jakich założeń się trzymać. Jestem zadowolona, wszystko, co sobie założyłam, udało się zrealizować. 

 

Wciąż rezonu nie traci także Petra Kvitova, która nadal liczy na awans do półfinału turnieju. Obie przed rozpoczęciem meczu byłyśmy uznawane za faworytki tej grupy. Wiedziałam, że będzie trudno, ale wierzyłam, że uda mi się wygrać. Jednak wszystkie dziewczyny są w nawjwyższej formie, trzeba walczyć do osatniej piłki. Trochę szkoda, bo  mecz się mógł potoczyć zupełnie inaczej. 

 

Zagraniczna prasa po spotkaniu podkreślała, że Polka zagrała niemal idealny mecz i że „już dawno nie widzieliśmy Radwańskiej w takiej dyspozycji”. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko zakrzyknąć: Aga nie przestawaj! Aż do finału…

 

WTA Finals, Singapur:

 

Agnieszka Radwańska – Petra Kvitova 6:2, 6:3