„Rzeczpospolita” – Inspektor dzwoni trzy razy

    26

    Światowa Agencja Antydopingowa chce znać miejsce pobytu sportowca z dokładnością do godziny. Tak aby w każdej chwili móc go skontrolować. Czasem o losie zawodnika może przesądzić przebita opona albo opóźniony samolot.

    Międzynarodowa Federacja Tenisowa ITF (także w imieniu WTA i ATP) wymaga, aby tenisiści informowali o tym, gdzie będą przebywać każdego dnia przez jedną godzinę pomiędzy 5 a 23. W ciągu tej jednej wybranej godziny mogą oczekiwać kontroli przeprowadzonej poza zawodami. Nowe reguły dotyczą pięćdziesięciu czołowych zawodniczek i zawodników, dziesięciu najlepszych debli oraz piętnastki graczy na wózkach.

    Są już pierwsze efekty. Nie w postaci wykrytego dopingu, ale narzekań Rafaela Nadala (Hiszpan twierdzi, że to haniebny proceder, bo sportowców traktuje się jak przestępców) oraz Szkota Andy?ego Murraya, który ma dość, bo od początku roku był sprawdzany trzykrotnie.

    Trzy ?zawalone? testy oznaczają poważne kłopoty. Usprawiedliwienia nie są przyjmowane. ? A co jeżeli samolot się spóźni? ? pyta Murray. Dowodem na prawdopodobieństwo podobnej sytuacji jest Mike Bryan, tenisista, który wraz z bratem tworzy najlepszą parę deblową świata. W ciągu sześciu tygodni nie stawił się na dwóch kontrolach ? raz, jak twierdzi, złapał gumę, drugi raz zasiedział się na śniadaniu.

    ADAMS sprawia, że w każdej chwili do domu polskiego żeglarza, tenisisty (sprawa dotyczy pięciorga, w tym dwojga graczy na wózkach) lub przedstawiciela dyscypliny, której centrala wdrożyła system ? m.in. biatlonu, narciarstwa, tenisa stołowego i kolarstwa ? mogą zapukać specjaliści z WADA. Nagła i niezgłoszona decyzja o wyjściu do kina albo wyjeździe na ryby może więc oznaczać wiele dodatkowych emocji.

    Więcej w Rzeczpospolitej