Ranking bez tajemnic – podsumowujemy sezon 2016. Część siódma

28

Czas na kolejne rozliczenie zakończonego sezonu. Tym razem bierzemy pod lupę zawodników, którzy uplasowali się w czwartej dziesiątce rankingu ATP. Wśród nich wielu utytułowanych tenisistów, ale także graczy, którzy startują w challengerach.

Miejsce 40: Paolo Lorenzi – pomimo 35 lat „na karku”, dopiero w 2016 roku najwyżej wzbił się w rankingu. Jako weteran wywalczył w lipcu swój pierwszy tytuł w cyklu ATP World Tour. Co prawda, żaden z rywali nie był notowany w jego okolicach, a tylko Struff plasował się w setce, to i tak zwycięstwo w Kitzbuhel na długo zapisze się w pamięci Włocha. Do tego dołożył dwa triumfy w challengerach: na otwarcie sezonu w Canberrze i w czerwcu w Caltanissetcie. Można skarcić go za występy wielkoszlemowe. Poza US Open, gdzie dotarł do III rundy, nie potrafił wygrać ani jednego meczu.

Najcenniejszy wynik: 3:6 6:2 6:2 6:7 (1) 7:6 (3) z Gillesem Simonem w II rundzie US Open

Wynik do zapomnienia: 3:6 0:6 2:6 z Carlosem Berlocq’em w I rundzie Roland Garros

Ocena: 8/10

Miejsce 39: Nicolas Mahut – Francuz umiejętnie udowadnia, że spokojnie można łączyć grę singlową i deblową, ponieważ rok zakończył jako lider rankingu gry podwójnej. Nic w tym dziwnego, bowiem wraz z Herbertem wygrywał w tym sezonie m.in. na Wimbledonie, Indian Wells, Miami i Monte Carlo. W singlu wygrał natomiast w holenderskim 's-Hertogenbosch, a do tego dołożył półfinał w Rotterdamie, po tym jak musiał przebijać się przez kwalifikacje. Po powrocie do Europy na końcówkę zmagań nieco opadł z sił i jedynym wynikiem wartym odnotowania był finał debla w Paryżu.

Najcenniejszy wynik: 6:1 6:4 6:3 z Davidem Ferrerem w II rundzie Wimbledonu

Wynik do zapomnienia: 7:6 (2) 2:6 3:6 z Vincentem Millot w I rundzie w Marsylii

Ocena: 7/10

Miejsce 38: Juan Martin del Potro – zdecydowanie tenisista, który zasłużył na wyróżnienie. Po kontuzji nadgarstka wrócił w wielkim stylu. Wywalczył srebrny medal na igrzyskach olimpijskich, zdobył tytuł w Sztokholmie, a wraz z drużyną narodową zdobył Puchar Davisa, nie przegrywając ani jednej singlowej potyczki. Już w pierwszym swoim starcie udowodnił, że będzie się liczył w walce o najwyższe cele, bowiem zaczął od półfinału w Delray Beach. Nieco gorzej radził sobie w zmaganiach wielkoszlemowych. Nie zagrał na Australian Open i Roland Garros, na Wimbledonie odprawił go w III rundzie Pouille, a w ćwierćfinale US Open zatrzymał go Wawrinka.

Najcenniejszy wynik: 7:6 (4) 7:6 (2) z Novakiem Djokoviciem w I rundzie igrzysk olimpijskich

Wynik do zapomnienia: 4:6 4:6 z Horacio Zeballosem w II rundzie w Miami

Ocena: 10/10

Miejsce 37: Marcel Granollers – polskim kibicom pozostawił pewien niesmak, ponieważ zagrał w szczecińskim challengerze dzięki „dzikiej karcie”, ale skreczował już w pierwszym pojedynku. W trakcie sezonu udowodnił jednak, że ma twardy charakter. Po dotkliwej porażce w kwalifikacjach w Monte Carlo, skorzystał z gry jako „szczęśliwy przegrany” i dotarł do ćwierćfinału, ogrywając po drodze Goffina. Najciekawszymi wynikami do odnotowania z tego roku to zwycięstwo w challengerze w Irving, cztery ćwierćfinały w cyklu ATP World Tour, a także osiągnięcie IV rundy Roland Garros. Większymi osiągnięciami może pochwalić się w deblu, gdzie sięgał po tytuł w Bastad, Tokio i Bazylei, a w stolicy kraju „kwitnącej wiśni” partnerował mu Marcin Matkowski.

Najcenniejszy wynik:

Wynik do zapomnienia: 3:6 0:6 z Danielem Gimeno-Traverem w II rundzie kwalifikacji w Monte Carlo

Ocena: 7/10

Miejsce 36: Marcos Baghdatis – jest to kolejny sezon, który pokazał, że Cypryjczyk jest daleki od wystrzału formy sprzed dziesięciu lat, kiedy dotarł do finału Australian Open i półfinału Wimbledonu. Potwierdziło się jednak, że jest dobrze przygotowany na początku roku, czego efektem było osiągnięcie finału w Dubaju, gdzie musiał uznać wyższość Wawrinki. Jako małą niespodziankę przyjęło się także jego awans do IV rundy US Open. Co prawda, można było mówić o szczęściu przy losowaniu, ale mecz z Monfilsem udowodnił jak wiele brakuje mężowi byłej tenisistce, Karoliny Sprem, do czołówki.

Najcenniejszy wynik: 7:6 (3) 7:6 (4) z Tomasem Berdychem w I rundzie w Halle

Wynik do zapomnienia: 2:6 4:6 z Marco Cecchinato w I rundzie w Bukareszcie

Ocena: 6/10

Miejsce 35: Martin Klizan – leworęczny zawodnik sięgnął w tym sezonie po dwa tytuły, a miało to miejsce w Rotterdamie i Hamburgu. Na rok Słowaka nie można patrzeć jedynie przez pryzmat laurów, ponieważ na zakończenie zaliczył 7 porażek z rzędu, a w całym sezonie odpadał po pierwszych meczach 12 razy. Nie wygląda to najlepiej biorąc pod uwagę fakt, że wystąpił w 22 turniejach.

Najcenniejszy wynik: 6:7 (1) 6:3 6:1 z Gaelem Monfilsem w finale w Rotterdamie

Wynik do zapomnienia: 2:6 1:6 z Julienem Benneteau w I rundzie w Metz

Ocena: 6/10

Miejsce 34: Gilles Muller – kończy sezon, wyrównując swoje najwyższe miejsce w rankingu. Co prawda chorąży luksemburskiej drużyny olimpijskiej nadal nie wywalczył tytułu, to w tym roku dołożył dwa kolejne finały (’s-Hertogenbosch i Newport), a na dodatek wygrywał z takimi rywalami jak Tsonga, Berdych i Thiem. 33-latek nie popisał się także w zmaganiach wielkoszlemowych. Po ubiegłorocznym osiągnięciu IV rundy na Australian Open, teraz odpadł dwie fazy zmagań wcześniej, a i tak, obok występu na Wimbledonie, były to jego najlepsze starty wśród największych imprez sezonu.

Najcenniejszy wynik: 6:4 6:3 z Jo-Wilfriedem Tsongą w II rundzie na igrzyskach olimpijskich

Wynik do zapomnienia: 4:6 5:7 z Thomas Fabbiano w II rundzie w Chennai

Ocena: 6/10

Miejsce 33: Steve Johnson – w końcu udało się 27-latkowi pokazać szerszej publiczności. W 2016 roku pukał już do drugiej dziesiątki rankingu, a spora w tym zasługa wywalczenia pierwszego tytułu w karierze. Na trawie w Nottingham stracił tylko jednego seta. Do tego, zaraz po sukcesie w Nottingham, zadebiutował w IV rundzie Wielkiego Szlema. Zatrzymać Amerykanina udało się dopiero Rogerowi Federerowi. „Stevie” po raz kolejny pokazał jednak, że nie najlepiej radzi sobie na mączce. W pięciu turniejach odniósł zwycięstwo tylko nad Jużnym.

Najcenniejszy wynik: 6:3 7:6 (6) z Jo-Wilfriedem Tsongą w III rundzie w Cincinnati

Wynik do zapomnienia: 3:6 6:3 3:6 z Matthew Bartonem w I rundzie w Auckland

Ocena: 7/10

Miejsce 32: Philipp Kohlschreiber – w 2016 roku rozegrał ponad 50 spotkań, a po jednym z nich cieszył się z turniejowego triumfu. Tenisista z Augsburga udowodnił, że najlepiej czuje się na niemieckich kortach, czego dowodem jest tytuł w Monachium oraz finał w Stuttgarcie. W obu finałach mierzył się z Thiemem, a laurami panowie się podzielili. Niemiec zdecydowanie zawiódł w zawodach wielkoszlemowych, bowiem za każdym razem odpadał w I rundzie. Co prawda, wielokrotnie „Kohli” wielokrotnie mógł mówić o niefortunnym losowaniu, to w 2016 roku tylko Nishikori był faworytem w starciu z nim. Po meczu z Japończykiem na Australian Open przegrywał kolejno z Almagro, Herbertem i Mahutem.

Najcenniejszy wynik: 3:6 6:3 6:4 z Marinem Ciliciem w ćwierćfinale w Rotterdamie

Wynik do zapomnienia: 6:1 0:6 5:7 z Renzo Olivo w ćwierćfinale w Hamburgu

Ocena: 6/10

Miejsce 31: Sam Querrey – końcówka sezonu zdecydowanie nie należała do najlepszych w wykonaniu 29-latka. Od sierpniowych zmagań w Winston – Salem, gdzie dotarł do II rundy, nie odniósł ani jednego zwycięstwa. Wcześniej jednak potrafił zabłysnąć, czego efektem było odprawianie takich rywali jak Djokovic, Nishikori, czy Pouille. Przez 5 lat Amerykaninowi nie udało się wyrównać IV rundy w zawodach Wielkiego Szlema, a w tym roku po raz pierwszy przebił się do ćwierćfinału. Po wyeliminowaniu „Djokera”, w walce o półfinał urwał seta Raoniciowi. W innych wielkoszlemowych zmaganiach nie dotarł nawet do II rundy. Jego forma był bardzo niestabilna w tym sezonie, bo po nieudanym Australian Open, poleciał do Ameryki Północnej, gdzie najpierw wywalczył półfinał w Memphis, a potem zdobył tytuł w Delray Beach. Po powrocie do Europy zaliczył kolejny regres, który przerywany był krótkimi impulsami bardzo dobrej gry.

Najcenniejszy wynik: 7:6 (6) 6:1 3:6 7:6 (5) z Novakiem Djokoviciem w III rundzie Wimbledonu

Wynik do zapomnienia: 3:6 3:6 z Jurgenem Zoppem w I rundzie kwalifikacji w Sztokholmie

Ocena: 7/10.