Puchar Davisa: Świetne spotkanie Kamila Majchrzaka!

28

Ależ pięknie potoczyło się dla reprezentantów Polski czwarte spotkanie podczas weekendu z Pucharem Davisa. W pierwszym meczu dnia Kamil Majchrzak w imponującym stylu pokonał Floriana Mayera 6:2, 4:6, 6:2, 6:3.

Nie można powiedzieć nic innego jak tylko to, że był to bezprzecznie najlepsze spotkanie Kamila Majchrzaka w barwach reprezentacji Polski. Sprzyjająca piotrkowianinowi nawierzchnia, a także wybitna forma pozwoliła mu jak równy z równym mierzyć się z niemiecką rakietą numer jeden. A trzeba pamiętać, że Kamil pokonał przedstawiciela czołowej setki rankingu ATP. To, bez względu na to ile opatrunków na obu nogach miał Niemiec i to jak się dziś prezentował, wspaniały wynik, który pozwoli Majchrzakowi uwierzyć, że stać go na wielkie wyniki.

Zawsze wiedziałem, że jestem w stanie rywalizować z zawodnikami z pierwszej setki. Ale teraz jest już pora nie na rywalizację, ale na wygrywanie. Jest to moje pierwsze zwycięstwo w formacie trzysetowym. To też moje pierwsze zwycięstwo o tak wielką stawkę dla polskiej reprezentacji w meczu o tak wielką stawkę, co jest dla mnie najważniejsze. Zmuszałem go do wielkiego ryzyka. Dzięki temu bardzo często popełniał niewymuszone błędy – mówił w rozmowie z TenisNET Majchrzak.

 

To wielkie zwycięstwo biorąc pod uwagę wszystko to, co działo się wokół Kamila w ciągu ostatniego pół roku pozwoli mu na nowo zbudować pewność siebie i pokazać pełnię swoich możliwości.

Przede wszystkim nareszcie wyszedłem z dołka mentalnego, gdzie przez pół roku dosyć słabo grałem. Jednak teraz jest już wszystko w porządku, jestem w pełni dysponowany tak na korcie, jak i poza nim. Teraz nie pozostaje więc nic, jak podtrzymać tą dobrą passę. Byłem świetnie przygotowany taktycznie, a przez to niezwykle pewny siebie. Nie musiałem nic zmieniać, czy kombinować, gdyż cały mecz starałem się grać to, co było ustalone. 

Polak wspomniał także o wspaniałym dopingu rodaków, którzy chociaż byli w mniejszości, to ponownie dyrygowani przez Mateusza Kowalczyka pokazali, że nawet w niewielkiej ilości są w stanie perfekcyjnie dopingować kolegę z drużyny.

Nawet gdy miałem momenty zawachania, to nasza wspaniała ławka nie pozwalała mi zapomnieć co mam grać i jak postępować na korcie. Czujemy się, jakbyśmy grali u siebie. Mateusz jest liderem wśród dpoingujących, ale to także cała reprezentacja i wszyscy polscy kibice na trybunach. Gramy u siebie, Niemcy są przyciszeni, zgaszeni, nie ma ich! – zakończył bohater pierwszego meczu.

 

Z Berlina dla TenisNET: Piotr Dąbrowski