Puchar Davisa: Okiełznać bałkański wicher!

54

Puchar Davisa Polska ChorwacjaKolejny tydzień zmagań na kortach całego świata rozpoczęli tenisiści znad Wisły. Jednak oczy wszystkich tenisowych kibiców będą zwrócone w stronę stolicy Polski. W Warszawie bowiem, w dniach 4-6 kwietnia będzie miało miejsce wielkie święto białego sportu. Reprezentanci Polski w Pucharze Davisa zmierzą się z drużyną Chorwacji. Kapitan naszego zespołu Radosław Szymanik w starciu z graczami z Półwyspu Bałkańskiego zdecydował się wystawić wszystkich najwyżej klasyfikowanych na światowych listach Polaków. O baraże Grupy Światowej zagrają Jerzy Janowicz, Michał Przysiężny, Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg. Dodatkowo powołany został Piotr Gadomski w roli rezerwowego, oraz młody i utalentowany junior Jan Zieliński.

 

Jak na kilka dni przed tym arcyważnym starciem prezentują się obie reprezentacje? Na tak postawione pytanie nie może być łatwej i jednoznacznej odpowiedzi. Trzeba jednak już na samym początku podkreślić, że będzie to meczu zupełnie inny od tego, który Polacy rozgrywali poprzednio w hali warszawskiego Torwaru. Wtedy to, grająca w bardzo silnym zestawieniu drużnya Australii nie pozostawiła nam złudzeń kto podczas tamtego weekendu bardziej zasługiwał na grę w Grupie Światowej. Jednak wtedy też nasz zespół był pozbawiony swojej najcenniejszej i największej gwiazdy. Dziś, po ponad pół roku Jerzy Janowicz wraca na Torwar, tym razem nie w roli kibica, ale najlepszego naszego singlisty. Bo jak wyglądałby polski zespół bez dwudziestego pierwszego tenisisty świata?

 

Możemy być pewni, że gdybyśmy przed meczem z Chorwacją musieli szukać szans naszego zespołu w meczu z takim rywalem, to musielibyśmy ocenić je jako niewielkie. W starciu z Marinem Cilicem, potężnym i dysponującym niesamowitym serwisem Chorwatem inny z naszych zawodników, Michał Przysiężny miałby niewielkie szanse na zwycięstwo. I chociaż wierzymy w głogowianina całym sercem, to jednak rozum podpowiada, że doświadczony „Ołówek” z pokonaniem 26-letniego Cilica miałby niemałe problemy. Zupełnie inaczej należy rozpatrywać szanse polskich tenisistów w singlu jeżeli w składzie znajduje się Janowicz. Dysponujący niesamowitą energią na korcie, wszechstronnymi uderzeniami z głębi kortu, a przede wszystkim atomowym serwisem łodzianin jest prawdziwym asem w talii Radosława Szymanika i głównym motorem napędowym wyników naszej kadry w Pucharze Davisa. O ile bez Janowicza jesteśmy w stanie nawiązać walkę z pochodzącymi z Bałkanów tenisistami, o tyle z nim pojedynek taki możemy wygrać.

 

Poza dwudziestym szóstym  w rankingu ATP Marinem Cilicem na mecz z Polską kapitan  Zeljko Krajan powołał jeszcze młodą gwiazdę bałkańskiego tenisa 17-letniego Bornę Corica, juniorskiego mistrza wielkoszlemowego US Open i pięciokrotnego zwycięzcę seniorskich imprez rangi ITF Futures. Odmłodzona kadrę Chorwacji uzupełnia 20- letni deblowy mistrz juniorskiego Wimbledonu z 2011 roku i trzykrotny finalista turnieju ATP w Zagrzebiu w grze podwójnej Mate Pavic oraz Marin Dragabja, partner Pavica w deblu. Praworęczny tenisista ze Splitu jest obecnie 51. deblistą świata. Wydaje się więc, że jedyny opór naszym graczom może postawić w piątek i niedzielę Marin Cilic, z którym problemy będzie miał tak Janowicz, jak i Przysiężny. Jednak większych trudności nie powinien przyspożyć im 17-letni Corić, który jest nadal na tyle niedoświadczonym zawodnikiem, że w starciu z doświadczonym Przysiężnym i wysoko notowanym Janowiczem nie powinien stanowić dla Polaków wielkiego wyzwania. Podobnie, choć nieco ciężej, będą mieli nasi debliści. Staną oni naprzeciw niezłej i ogranej już pary niedawnych juniorów – Pavic/Dragabia. Jednak nie z takimi parami w swojej karierze radzili sobie Fyrstenberg i Matkowski i także tym razem wydaje się, że nie pozwolą swoim sobotnim przeciwnikom na wiele. Tym samym o ile Chorwacja opiera się w znakomitej większości na Cilicu o tyle Polska dysponuje kadrą równorzędnych tenisistów. I właśnie to może być elementem rozstrzygającym o wyniku zbliżającego się meczu.

 

Ważnymi ogniwami dobrze działającej i naoliwionej polskiej maszynerii jest także świetny debel. Niesamowicie zgrani przedstawiciele światowej czołówki – Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. Obaj Polacy to prawdziwi weterani Daviscupowych występów. Grający razem od 2003 roku w narodowych barwach tenisiści są dziś pewnym punktem naszej drużyny, często gwarantując nam jakże cenne i potrzebne punkty. Dziś można spokojnie powiedzieć, że kibice białego sportu w Polsce nie wyobrażają sobie Pucharu Davisa bez powszechnie lubianej i szanowanej pary Fyrstenberg/Matkowski. To oni zawsze byli tymi, którzy albo rozstrzygali o końcowym zwycięstwie, albo podtrzymywali płomień nadziei na wygraną. Miejmy nadzieję, że w meczach z Chorwatami sobotni pojedynek deblowy będzie decydował o zwycięstwie Polski i awansie do baraży o Grupę Światową.

 

Jednak siłą polskiej reprezentacji, jak za każdym razem przypomina Szymanik, jest kolektyw. Właśnie atmosfera w zespole może być kluczem do zwycięstwa. Jak zwykło się mawiać zwycięstwa cieszą, ale to niepowodzenia czynią nas silniejszymi. Tak taż, wydaje się, stało się w tym roku z naszą daviscupową drużyną. Polacy nie tylko odbudowali pewność siebie, zwyciężając na ciężkim i grząskim terenie w Moskwie, ale pokazali także, że niezależnie od wyników wspierają się nawzajem i świetnie rozumieją się na korcie, jak i poza nim. Możemy być pewni, że niezależnie od tego co się będzie działo na korcie i jaki wynik będzie widniał na tablicy świetlnej, nasi zawodnicy dadzą z siebie więcej niż sto procent, a wszystkim kibicom zgromadzonym w warszawskiej hali zgotują niezapomniane tenisowe widowisko.