Agnieszka Radwańska, która dotarła do ćwierćfinału Australia Open, powiedziała że chce w każdym turnieju zajść jak najwyżej. Z naszą najlepszą tenisistką rozmawiał dziennik Polska.
ćwierćfinał Australian Open osiągnięty. Czekają teraz pozostałe wielkoszlemowe turnieje. Czy apetyt rośnie w miarę jedzenia?
Chyba każdemu?! Ale przecież po jednym ćwierćfinale nie powiem teraz, że w Paryżu, w Londynie i w Nowym Jorku będzie podobnie jak w Melbourne. Doskonale pamiętam, jak w ubiegłym roku w Roland Garros odpadłam już w pierwszej rundzie. Zatem w tym roku podstawowym celem będzie zajście wyżej, oczywiście najwyżej, jak się tylko da. Jeżeli zaś chodzi o Wimbledon i US Open, to celem minimum będzie trzecia, czwarta runda, czyli powtórzenie ubiegłorocznych wyników.
W Melbourne także Marta Domachowska grała bardzo dobrze. Czyżby była to zapowied?, że polski tenis będzie miał w tym sezonie dwie „eksportowe” zawodniczki?
Nie miałabym nic przeciwko temu. Już w Australii było bardzo miło, kiedy sporo i dobrze mówiono o nas obu. Zaznaczę też, że my z sobą nie rywalizujemy. Po prostu obie chcemy grać jak najlepiej i w turniejach dochodzić jak najwyżej.
A w odwodzie jest jeszcze siostra Urszula…
Nie tylko ona. Choć naturalnie Ula jest mi najbliższa i mocno wierzę w jej powodzenie! Niech będzie nas jak najwięcej. A mnie pozostaje dalej bardzo ciężko pracować, bo cały czas jest we mnie wiara, że mogę się wspinać szczebelek po szczebelku. I skutecznie walczyć z tenisistkami z najściślejszej światowej czołówki.
Więcej w dzienniku Polska