Paryska klątwa Kubota przełamana!

20

20141028_152646Paryż nie jest najszczęśliwszym miejscem dla Łukasza Kubota. Polak tylko raz w karierze zdołał przebić się przez pierwszą rundę francuskiego Mastersa. Miało to miejsce w 2010 roku, kiedy w parze z Olivierem Marachem udało mu się wygrać jedno spotkanie. Kolejne trzy edycje BNP Paribas Paris Masters zawsze kończyły się dla Łukasza już po pierwszym, inuguracyjnym spotkaniu. W zeszym roku po niezwykle zaciętym spotkaniu Kubot wraz ze swoim obecnym partnerem ulegli 6:7, 6:7 świetnemu duetowi Max Mirnyi/ Horia Tecau.

 

W tym sezonie na początek zmagań w Bercy Arena przyjdzie im stanąć naprzeciw grającym z dziką kartą reprezentantom gospodarzy: Jeremy’m Chardym oraz Kenny’emu de Schepper. O ile Łukasz może nieco obawiać się tenisisty z Pau, to grający wraz z nim rówieśnik, mierzący 2,03 m podopieczny Jeana Chistophe’a nie powinien sprawiać polsko-szwedzkiej parze większych problemów. O ile w singlu radzi sobie naprawdę całkiem nieźle (gra w turniejach główych rangi ATP, a ostatnio doszedł nawet do ćwierćfinału w Bazylei) i już w poprzednich latach potrafił pozytywnie zaskoczyć. Widać wyraźnie, że od przyszłego sezonu chce przestać być graczem challengerowym i postarać się o dalszy awans w rankingu singlowym.

 

Co do debla, to mimo tego, że obaj zawodnicy są równolatkami to w rozgrywkach gry podwójnej dzieli ich bardzo wiele. Chardy to doświadczony deblista, który ma już za sobą występy w końcowych fazach największych turniejów (także w parze z Łukaszem Kubotem). Kenny to deblowy żółtodziób, który jedyne o co może się postarać to sprawienie sensacji i wyeliminowanie wyżej notowanych Polaka i Szweda. Co ciekawe, obaj tenisiści spotkali się we wtorek w I rundzie singla, gdzie po wyczerpującym, ponad dwugodzinnym pojedynku Chardy pokonał rodaka 7:6, 7:6. Jako, że spotkanie singlowe od debla dzieli niewielka ilość czasu należałoby oczekiwać, że Francuzi do meczu z Kubotem i Lindstedtem przystąpią nieco zmęczeni intensywnym pojedynkiem.

 

W Paryżu zagrają 24 deble, w tym cała czołówka za wyjątkiem Daniela Nastora i Nenada Zimonjicia, którzy jako druga para sezonu (za braćmi Bryan) ma już pewny udział w ATP World Tour Finals w Londynie. Właśnie O2 Arena jest celem większości par, które spotkały się w stolicy Francji. Wszyscy przystępują więc do rywalizacji wyjątkowo skoncentrowani i na pewno do samego końca będą walczyć o awans. Kubot ze Szwedem o występ w Londynie powalczą z duetami Pospisil/Sock, Dodig/Melo oraz Butorac/Klaasen. To właśnie pomiędzy tymi czterema parami rozstrzygnie się kto ostatecznie znajdzie się w gronie ośmiu najlepszych par deblowych sezonu. Jako, że polsko-szwedzka para nie broni żadnych punktów za ubiegłoroczny występ, wszystko jest możliwe. Obecnie z dorobkiem 2990 punktów zajmują oni 10. lokatę.

Spotkanie w którym Kubot walczył o przełamanie paryskiej niemocy rozpoczęło się po południu na korcie numer 2. Na początku spotkania oba duety grały punkt za punkt. Co ciekawe, po obu stronach siatki widzieliśmy bardzo mało błędów własnych. Wymiany były szybkie, pełne niekonwencjonalnyh rozwiązań, a przez to bardzo miłe dla oka. Jednak dużo większa dokładność zagrań ze strony Kubota i Lindstedta pozwoliła im bardzo szybko opanować sytuację. Jednak rywale także bardzo „pomogli” „naszej” parze w zwycięstwie. Chociaż błędy nie zdarzały im się często, to jednak przychodziły one w najważniejszych dla losów meczu momentach. I chociaż rosły de Scheppers raz po raz popisywał się potężnym smeczem, to jednak taka taktyka nie wystarczyła na grających opanowany i spokojny tenis Łukasza i Roberta. Właśnie dzięki konsekwencji ósmy gem I seta padł łupem Polaka i Szweda, a to właśnie wtedy swoją szansę mieli rywale. Na całe szczęście ją zmarnowali i to bliższa sercom polskich kibiców para mogła wznieść ręce w geście triumfu.

 

II set to całkowita dominacja polsko-szwedziego debla. Wielkim archtektem zwycięstwa w drugiej partii był Lindstedt, który wykorzystując najprostrze środki potrafił spychać przeciwników do defensywy. Utrata tylko jednego gema pokazuje, że w tej partii na Kubota i Szweda nie było mocnych.

 

Dzięki zwycięstwu obecnie dziesiąta para rankingu Race wciąż liczy się w walce o awans do kończącego sezon turnieju Masters w Londynie. Jeżeli Robert i Łukasz uporają się z parą Tecau/Rojer będą potrzebować tylko jednego zwycięstwa, aby znaleźć się w najlepszej ósemce sezonu.