– Do podstawowych języków tenisa kobiet – angielskiego, hiszpańskiego i francuskiego – dołączyły w ostatnich latach, za sprawą awansu do elity tego sportu, rosyjski, chiński i… polski – pisze New York Times. Słyszy się je, w drodze na korty treningowe, w restauracjach dla zawodniczek, a polski nawet w końcowych rundach ważnych turniejów.
– To dobrze nie być zmuszonym mówić wyłącznie po angielsku, mieć możliwość pogadania w ojczystym języku, tak jest wygodniej – uważa Agnieszka Radwańska.
Klasyfikowana na 11. miejscu rankingu WTA Radwańska, największa gwiazda polskiego tenisa od czasów Wojciecha Fibaka, ma teraz wiele okazji mówienia w ojczystym języku i to nie tylko ze swą młodszą siostrą, 18-letnią Urszulą, mistrzynią Wimbledonu juniorek z 2007 r., obecnie na 71. miejscu w klasyfikacji WTA.
Poza siostrami Radwańskimi, coraz więcej na światowych kortach tenisistek polskiego pochodzenia, które mają coraz więcej do powiedzenia i to nie w sensie lingwistycznym, ale w grze. W tej grupie są Caroline Wozniacki z Danii, Aleksandra Wozniak z Kanady i Sabine Lisicki z Niemiec. Wszystkie trzy są córkami pierwszego pokolenia emigrantów. – Kolegujemy się ze sobą. Mamy dobry kontakt – powiedziała Aleksandra Wozniak.
Cały artykuł na stronach Onet.pl
Link do oryginalnego tekstu na stronach New York Times