Łukasz Kubot w parze z Marcelo Melo awansowali do finału wielkoszlemowego Wimbledonu. W 1/2 finału polsko-brazylijski duet pokonał najwyżej rozstawionych Henriego Kontinena i Johna Peersa 6:3, 6:7. 6:2, 4:6, 9:7. Finał debla na londyńskich kortach to dla Kubota, poza zwycięstwem w Australian Open, największy sukces w karierze. Polak potwierdził, że jest nie tylko jednym z najlepszych deblistów świata, ale także najlepszym w historii polskiego tenisa.
„To jest to”, „Dalej!”. Takie okrzyki słyszeliśmy niemalże nieprzerwanie unoszące się na korcie numer jeden. To Kubot zagrzewał tak siebie, jak i swojego partnera do jeszcze większego wysiłku. Najważniejszy po korcie centralnym obiekt Wimbledonu prezentował się dziś jako amfiteatr do gry podwójnej najwyższej próby. Mierzyły się bowiem dwie najlepsze pary tego sezonu. A jednak w długich fragmentach tej rywalizacji głównym aktorem tego przedstawienia był Kubot, którego niesamowite returny robiły największe wrażenie na liczącej około 10 tys. osób widowni.
Trzeba też jednak oddać rywalom, że nie bez powodu są w tegorocznym Wimbledonie rozstawieni z numerem pierwszym. Nic dziwnego, bowiem tak świetnie serwujący Peers, jak i robiący cuda przy siatce Kontinen z całą pewnością zasłużyli na miejsce w wielkoszlemowym półfinale. Jednak będący dziś chyba w życiowej dyspozycji Melo i Kubot potwierdzili świetną dyspozycję i to oni zaprezentują się na korcie centralnym w finale turnieju. Szczególnie dla Łukasza to wspaniała sprawa, wiedząc jak wiele musiał przejść żeby znaleźć się w finale tego najbardziej prestiżowego dla tenisistów turnieju.
