Kubot: mogę zagrać jeden dobry mecz

47

Nie oczekujcie ode mnie cudów – mówił przed przyjazdem do kraju nasz najlepszy tenisista łukasz Kubot. I choć w Porsche Open w Poznaniu radził sobie znakomicie, w Sopocie czeka go prawdopodobnie tylko jedna bitwa. Niestety – pisze Przegląd Sportowy.

To będzie bitwa z siódmą rakietą świata, 25-letnim Hiszpanem Tommym Robredo. ćwierćfinalistą tegorocznego Rolanda Garrosa – przegrał w czterech setach z Rogerem Federerem – oraz pierwszym zwycięzcą w historii Orange Prokom Open.

Jednym z najlepszych specjalistów od gry na ceglanej mączce. Z drugiej jednak strony zawodnikiem lubiącym dobrze się zabawić. W zeszłym roku mistrz z Barcelony tak miło spędzał czas na players party, że dzień po tych harcach gładko uległ przeciętnemu Florianowi Mayerowi. A przecież to on miał wtedy rozdawać karty w największym polskim turnieju.

Jeden tak, kilka nie

Nieważne, z którym „południowcem” walczę. Wszyscy Hiszpanie, Argentyńczycy czy Włosi są niesamowicie wytrzymali, wybiegani. żaden z wychowanych u nas tenisistów nie jest w stanie z nimi rywalizować i wytrzymywać morderczych wymian. Oczywiście zrobię wszystko, by przed polskimi kibicami wypaść jak najlepiej, ale prawda przedstawia się brutalnie: mogę zagrać jeden dobry mecz. Kilku pod rząd już nie, bo nie wytrzymam ich fizycznie. Moją ulubioną nawierzchnią jest beton. Tam piłka „chodzi” szybciej, tam stać mnie na lepsze wyniki – szczerze opowiada Kubot.

Więcej w „Przeglądzie Sportowym”