Korupcja w tenisie?

67

– Mecze w tenisie są ustawiane. Niektórzy zawodnicy przejeżdżają na turniej na wczasy. Zabierają narzeczoną i bawią się, a na boku dorabiają ustawioną porażką – mówi Paweł Ostrowski, trener Marty Domachowskiej. – Dobry tenisista umie przegrać tak, by nikt się nie zorientował – uważa Lech Sidor.

Afera z ustawianiem meczów zaczęła się w sierpniu w Sopocie. Nikołaj Dawidienko z powodu kontuzji przegrał pojedynek z Argentyńczykiem Martinem Vassallo Arguello, choć na początku wyra?nie prowadził. Firma bukmacherska Betfair zaalarmowała władze tenisowe, że aż 7 mln dol. postawiono na przegraną Rosjanina. Pieniądze na jego porażkę wpływały nawet w momencie, gdy czwarty w światowym rankingu Rosjanin gładko wygrał pierwszego seta. Dawidienko do dziś twierdzi, że nabawił się kontuzji. ATP do wyjaśnienia sprawy wynajęła dwóch byłych detektywów Scotland Yardu. śledztwo trwa.

Mecze są ustawiane, każdy, kto zna środowisko, o tym wie – mówi Paweł Ostrowski, były zawodnik i wieloletni trener Marty Domachowskiej. – Sezon jest długi i nie każdy turniej można zagrać na sto procent. Dlatego na mniejsze imprezy niektórzy często przyjeżdżają na wczasy. Zabierają narzeczoną, a żeby nie wyjechać z pustymi rękami, dorabiają u bukmachera – uważa Ostrowski. Jego zdaniem w ustawianiu meczów nie biorą jednak udziału Polacy, bo… grają w nisko punktowanych imprezach, których nie można obstawiać. – Zawodnicy znają się od lat, wiedzą, kto chodzi z jaką dziewczyną, wiedzą też, kto ustawia mecze, ale nie chcą o tym mówić – podkreśla Ostrowski.

Wojciech Fibak: – Tenis był i jest czysty. To biały sport, a to, co się dzieje, to efekt prasowej burzy. Gazety podchwyciły temat i dmuchają balon, ale nic z tego nie wynika – uważa najlepszy polski tenisista. – Siedziałem w Sopocie na meczu Dawidienki obok jego menedżera Ronniego Leitgeba i nie rozumiem wrzawy wokół tego meczu. Przecież gdyby faktycznie oszukiwał, to przegrałby mecz, a nie skreczował – dziwi się Fibak. A co z 7 mln dol. postawionymi na porażkę? – Nie wierzę, by Dawidienko miał z tym coś wspólnego. Jeśli już, to ktoś usłyszał, że ma kontuzję, i to wykorzystał.

„Gazeta Wyborcza”