Katerina Siniakova: Nie boję się Radwańskiej!

88

Gratulacje zwycięstwa. Widać wyraźnie, że bardzo dobrze radzisz sobie przeciwko francuskim zawodniczkom.

Dziś grało mi się naprawdę dobrze. Nawet kiedy przegrałam pierwszego seta nadal byłam pewna swoich umiejętności. Obie zagrałyśmy na wysokim poziomie. Dobrze rozpoczęłam drugą partię, przełamałam jej podanie i dzięki temu było mi troszkę łatwiej.Niestety doszła na 4:4, ale nadal starałam się być skoncentrowana. Gra była bardzo wyrównana, ale w końcu Caroline zaczęła popełniać więcej niewymuszonych błędów. Dzięki temu udało się wygrać i jestem bardzo szczęśliwa, że awansowałam do III rundy.

Jak zmieniła się 20-letnia Katka w porównaniu do tego co było rok, czy dwa lata temu?

Jestem teraz dużo pewniejsza siebie, wiem czego chcę i jak po to sięgać. Mam za sobą bardzo dobre pół roku sezonu, naprawdę jestem z siebie bardzo zadowolona. I chociaż mój ranking, z powodu częstego grania trudnych kwalifikacji, nadal nie jest tak wysoki, jak chciałabym żeby był, to jednak wyraźnie widzę postęp w mojej grze. Widzę, że moja forma rośnie z miesiąca na miesiąc.

Co sądzisz o twojej kolejnej przeciwniczce, Agnieszce Radwańskiej?

Agnieszka jest wielką zawodniczką, jedną z najlepszych dziś na świecie. Ma za sobą świetną, pełną sukcesów karierę. Ona jest bardzo ciężką przeciwniczką. Grałyśmy już kiedyś ze sobą, ale to było na kortach twardych podczas zeszłorocznego US Open (Polka wygrała wtedy 6:2, 6:3 ? przyp. red.). Natomiast walka na Wimbledonie, na trawie to zupełnie inna historia. Jednak razem z naszym teamem postaramy się o przygotowanie jak najlepszego planu na ten mecz. Na pewno spróbuję grać agresywnie i często podchodzić do siatki. Aga nie oddaje nigdy inicjatywy, na korcie walczy do ostatnich sił, dobiega do niemal każdej piłki. Będzie starała się mnie zabiegać, ale mam nadzieję, że dotrzymam jej kroku. Jest niemal kompletną tenisistką i wiem, że mecz przeciwko niej będzie niezwykle ciężki, ale jestem na to przygotowana.

Powiedziałaś mi kiedyś, że z turniejów wielkoszlemowych zdecydowanie wolisz Australian Open. Czy po awansie do III rundy w Londynie coś się zmieniło?

(śmiech) Wimbledon to wspaniały turniej i zawsze lubię tutaj wracać, ale i tak trawa nie jest moją ulubioną nawierzchnią. Tym samym dla mnie cały czas prowadzi Australian Open. Jednak z drugiej strony atmosfera tenisowego święta, All England Club, tysiące kibiców to nadal robi na mnie wielkie wrażenie. Mogłabym tutaj wracać cały czas, to w końcu najważniejsza impreza w roku.

Masz okazję na co dzień trenować z legendą światowego tenisa ziemnego, czterokrotną finalistką imprez wielkoszlemowych w singlu i 14 w deblu. Jak współpracuje Ci się z Heleną Sukovą?

Na pewno to prawdziwa legenda tego sportu i niezwykła profesjonalistka. Bardzo cieszę się, że nadal pełni ona rolę mojej trenerki. Czasem jest jednak ciężko ze względu na moje ciągłe podróże, kiedy nie zawsze może zobaczyć wszystkie moje mecze na żywo. To dla mnie niesamowita sprawa, że ktoś taki zgodził się mi pomóc, dzięki czemu mój tenis staje się coraz lepszy oraz wszechstronniejszy. Jej doświadczenie jest nie do przecenienia. Ona kroczyła już ścieżką zawodowej tenisistki, wyciągnęła ze swojej kariery najważniejsze wnioski, które przekazuje mi. Mówi mi też, jak powinnam się zachowywać się na korcie i jak kontrolować emocje. To wielka tenisistka i jestem dumna, że mogę z nią pracować.

Co sądzisz o postępującym trendzie zatrudniania przez najlepszych tenisistów i tenisistki legend sprzed lat?

To zależy od zawodnika, ale ogólnie nie ma w tym nic złego, to na pewno może pod wieloma względami pomóc. Z drugiej strony jest duża grupa tenisistów, która takiego wsparcia nie potrzebuje, radzi sobie w ramach własnego teamu. Zawsze jednak przydaje się dodatkowa pomoc, szczególnie ze strony ludzi, którzy wiedzą na czym polega kariera zawodowego sportowca. Choć sądzę, że w niektórych sytuacjach legendy nie są potrzebne.

Jak to możliwe, że tenis w dosyć małym kraju, jakim są Czechy rozwinął się do poziomu czołówki światowej i ma kilkunastu przedstawicieli w setkach rankingów ATP i WTA i daleko przegonił na przykład swoich sąsiadów z Polski?

(śmiech). To bardzo trudne pytanie. I nawet za bardzo nie wiem, jak na nie odpowiedzieć. Ale myślę, że to dlatego, że Czeska Federacja Tenisowa (CTS) bardzo wspiera najlepszych zawodników, a przede wszystkim czołowych juniorów. Później jednak, im zawodnik starszy, tym ta pomoc jest mniejsza. Oczywiście wszystko zależy od tego, jak radziłeś sobie w juniorach, jeśli byłeś wysoko to pomoc dalej jest. Gdy przechodzisz do seniorów już jest trochę inaczej. Jednak masz rację, bardzo się cieszę, że jest tutaj tylu czeskich zawodników i to coś wspaniałego móc reprezentować ten kraj.

Może kolejną przyczyną jest tyle wspaniałych ośrodków tenisowych w których tenują czołowe postaci tego sportu w Czechach oraz tysiące dzieci marzące o podobnej karierze do Tomasa Berdycha, czy Petry Kvitovej?

Ciężko powiedzieć, to zależy od bardzo wielu czynników, a przede wszystkim od ludzi. Jeśli chcesz grać, ostro trenować i marzysz o sukcesach to nie ważne w którym kraju jesteś. Ale oczywiście czasem w niektórych miejscach, jak na przykład w Czechach jest nieco łatwiej niż w innych krajach. Mamy świetne kluby, które później ułatwiają zawodnikom wkraczanie do zawodowego tenisa.

Nadal jesteś jeszcze młodą osobą. Nie ciągnie Cię czasem, żeby to wszystko rzucić i pojechać gdzieś ze znajomymi?

Racja, jest naprawdę ciężko, ale już w sumie do tego przywykłam. Sama wybrałam sobie takie życie i tenis już zawsze będzie dla mnie na pierwszym miejscu. Nigdy nie żałowałam, że wybrałam taką drogę. Ale wiadomo, przez tenis, ciągłe treningi i mecze nie możesz czasami robić tego samego, co twoi rówieśnicy. Jestem jednak szczęśliwa, że moje życie tak się potoczyło i to pomimo że nie mogę widywać swoich przyjaciół tak często, jak bym chciała. Wybrałam takie życie i nie żałuję! (śmiech).

 

Rozmawiał w Londynie: Piotr Dąbrowski