… i po Wielkim Szlemie a.d. 2007

51

Wielu komentatorów sportowych, kibiców, fanatyków i sympatyków tenisa ziemnego zadaje sobie obecnie zapewne jedno fundamentalne pytanie – czy tak będzie jeszcze długo, czy tak to będzie wyglądało dopóki Roger Federer i Rafa Nadal zakończą swoje kariery zmęczeni lub zmożeni nieustającym wygrywaniem. A owo „tak” znaczy, ni mniej ni więcej – Federer wygrywa Australian Open, Wimbledon, US Open, a Nadal Rolland Garros.

Idąc dalej możemy zadać sobie następne podstawowe pytanie – czy obecny tenis męski nie stał się przypadkiem nudny i przewidywalny? Według mojej opinii, niestety chwilowo – tak. Supremacja Federera, potwierdzona finałowym zmiażdżeniem w US Open Novaka Djokovica – jedynego człowieka, który mógł tak naprawdę w tym turnieju Szwajcara pokonać – jest faktem niepodważalnym. Djokovica w najważniejszych momentach 1 i 2 seta zawiodły nerwy, poraziła perspektywa pierwszego zwycięstwa w turnieju wielkoszlemowym. Ale czyż tenis w dużej mierze grą nerwów nie jest? Jest, i dlatego, między innymi oczywiście, zimny jak lód Roger Federer ma tak olbrzymią przewagę mentalną nad pozostałymi graczami globu ziemskiego. Bajeczna technika wsparta tą właśnie bronią psychologiczną tworzy dla konkurentów jakby materializującą się ścianę, której nie są w stanie w żaden sposób skruszyć. Samo wygranie z Federerem jednego choćby seta (zaznaczam nie dotyczy to Nadala i Djokovica) napawa każdego z stających naprzeciw niego i usiłujących mierzyć się z wzrastająca legendą taką euforią… iż pozostałe sety oddają praktycznie bez większej walki.

Jak już zaznaczyłem, są też i malutkie przebłyski nadziei. Jeden z nich to wspomnany już wyżej 19-letni młodzian z Serbii o nazwisku Djokovic. Chłopak grający widowiskowy tenis bez respektu. Umiejący przechylić szalę zwycięstwa w wydawałoby się definitywnie przegranych pojedynkach. Zawodnik mający niewątpliwie wielki talent, silną osobowość i wielkie pragnienie bycia najlepszym w tym co robi. Parę elementów musi jednak jeszcze poprawić (gra przy siatce), lub zminimalizować (kontuzjogenność).

Drugi ze wspomnianych pretendentów – Rafa Nadal – mistrz gry na korcie ziemnym, rozegrał w tym roku przepiękny, acz przegrany, pojedynek z Rogerem F. w finale Wimledonu. I, trzeba to oddać – bliższy był w nim zwycięstwa aniżeli kiedykolwiek wcześniej. Powiem jednak szczerze – mimo niewątpliwych postępów jakie Rafa Nadal poczynił w grze przy siatce, nie wydaje mi się, aby kiedykolwiek stał się na kortach twardych czy trawiastych graczem tego formatu co Roger Federer. Drugim elementem działającym na jego niekorzyść, a który uwidocznił się szczególnie jaskrawo w tym sezonie jest coraz gorszy stan fizyczny Rafy. Organizm Hiszpana zdaje się dawać wyra?ne sygnały, iż nie wytrzymuje już trudów cyklu turniejowego ATP.
Osobiście tęsknię za większą atrakcyjnością każdego z turniejów, w którym na liście startowej pojawi się nazwisko „Federer”.

Jacek Szok
jacekszok@gazeta.pl