Wiesz, bardziej chodzi mi jednak a całość pewnych wydarzeń z jego kariery. Oczywiście może ta teza jest zbyt daleko posunięta, ale jednak u Rogera coś z głową czasami dzieje się "nie halo". Teraz to się tak nie uwypukla bo Federer jest ciągle nr.1 jeśli chodzi o wygrane WS, ale jak np. za 2-3 lata będzie to wyglądało np. Nadal 22 Djokovic 21 Federer 20, to jednak dużo spotkań będzie bolało... a raczej będzie mu wypominane.
Zaczynając lekko kontrowersyjnie(a może nie?), uważam, że Roger mógł wygrać więcej...W zasadzie, gdyby nie Rafa to Szwajcar pewnie by miał z 2-3 kalendarzowe Wielkie Szlemy. Po prostu zadaję sobie pytanie czy Rafa naprawdę tak wybitnie czysto tenisowo nie leżał Szwajcarowi czy to jednak jego głowa zawodziła. Oczywiście teza "bo grał mu na bh", ale czy to naprawdę była podstawowa przyczyna jego porażek? Przypominam sobie np. ich finał z Rzymu 2005 i już po tamtym finale się pisało "Jak Federer mógł to przegrać". Potem porażki z Rafą na RG, ale czy w tamtych meczach Rafa(oprócz 2008 r.) grał naprawdę aż tak monstrualnie w meczach z Federerem? We wcześniejszych rundach oczywiście tak, ale w finale np. 2011 roku Federer mógł to spokojnie wygrać. Finał Wimbledonu 2008r., epicki mecz, ale jednak była to zadra u Rogera, że stracił swój bastion. Potem ich finał AO 2009, gdzie w zasadzie Federer psychicznie się rozsypał totalnie. Potem te porażki z Djokovicem 2015, gdzie po prostu oczy bolał od finału Wimbledonu i US Open. Ten finał Wimbledonu 2015 naprawdę Federer do finału grał kapitalnie, ale co z tego jak w finale się posypał i to nie dlatego, że Djokovic grał tak wspaniale tylko dlatego, że głowa nie wytrzymała....To samo USO 2015. Oczywiście ja nie mam pretensji do Rogera za dzisiejszą porażkę z Novakiem, bo to wielki turniej Szwajcara, jeśli chodzi o wynik(niekoniecznie jego gra), ale nawet po tym meczu jest lekki niedosyt "Bo Szwajcar mógł ugrać coś więcej" i to w zasadzie pojawia się po wielu porażkach Federera.
Żebym nie został źle odebrany, Szwajcar jest wielkim sportowcem i w pewnym sensie niepowtarzalnym, ale jak zdarza Ci się psychicznie lekko wysiąść w meczach raz czy dwa to OK., ale u Szwajcara można naprawdę trochę spotkań wymienić, gdzie nie wytrzymał tak po ludzki...
Oczywiście pewnie ten post wynika też lekko z niemożności pogodzenia się z tym, że Szwajcar pewnie za rok-dwa już nie będzie grał, a zawsze chciałem żeby był tym najwybitniejszym również w wygranych turniejach WS, a jest to mocno zagrożone. Ja źle nie życzę Rafie czy Novakowi, bo zacząłem ich doceniać nawet mocniej od Federera w niektórych aspektach, ale czy to nie będzie jednak lekka ironia losu gdy ten, który miał zgarnąć wszystko w tenisie, zdobywać kalendarzowe wielkie szlemy i być niepodważalnym GOAT straci ten tytuł pod koniec swojej wielkiej kariery.
Pozdrawiam serdecznie.