Chyba o tym co starczy na wszystkich poza Jackiem.logigamer pisze: Ale mówimy o uderzaniu czy przepychaniu piłki na drugą stronę?
Chyba o tym co starczy na wszystkich poza Jackiem.logigamer pisze: Ale mówimy o uderzaniu czy przepychaniu piłki na drugą stronę?
Poznaję po pęknięciu.hohvar pisze:A po czym poznajesz, że się skończył? Nie czujesz ręki czy nie czujesz piłki?Gary pisze: Ja gram 3-4 razy w tygodniu, a naciąg zmieniam co miesiąc, może półtora, z rzadka zdarzy się sytuacja, gdy wytrwa 2, a nawet dłużej.
Dziwne. Nacinasz go jakoś przedtem? A może tylko dynamikę uderzenia zmieniłeś?Gary pisze: Poznaję po pęknięciu.
To ciekawe co piszesz, szkoda że wielu o tym nie wie. Znajomi z którymi gram stosują właśnie metodę aż pęknie. A testowanie strun to dla nich jak skok Felixa z przestworzy...hokej pisze:..... Średnio statystycznie - naciąg "siada" o 10% po pierwszych 24h (bez gry), 20% po 10h gry. Trzy razy zrobiłem eksperyment pozwalając naciągowi umrzeć śmiercią naturalną, czyli grać nim ok. 30 godz. - spadek DT o 35-40%. Wszystko w odniesieniu do pomiaru po zdjęciu rakiety z maszyny. Abstrahując od kwestii zdrowotnych, gra się wtedy zupełnie inną rakietą. Znowu posiłkując się średnimi (przelicznik w formie tabeli dodawany do urządzenia mierzącego DT) - spadek DT o 30% oznacza zejście "siły naciągnięcia" np. z 27,5kp do 18kp .
Gram drutem, Plasmą 1,23 i mi strzela średnio po ok. 14 godzinach - tak mniej więcej.pst pisze:Naciąg zmieniam co około 1.5 miesiąca czyli wychodzi jakieś 15-18h. To chyba jeszcze w porządku? Naciągi to głównie druty.
To ja Ci powiem lepszy numer. Nie potrafiłem przetłumaczyć trenerowi II klasy i stringerowi w jednej osobie, że przed turniejem chciałbym wyciąć naciąg i pograć nim ze 2 mecze. Usłyszałem, żebym nie robił z siebie profesjonalisty. Jako, że nie miałem możliwości naciągnięcia gdzie indziej, nie naciągnąłem. W czasie turnieju strzelił mi naciąg w jednej rakiecie. Na szczęście gram tak, że zostawiam sobie zapas, to znaczy jedną rakietą gram ciut więcej niż drugą, ale obie naciągam naraz. Z tego tytułu mam w zapasie czas na 2 mecze, może 3. Jak strzeli w jednej od razu obie idą do przeciągnięcia.pst pisze:Faktycznie nie czuć różnicy po dłuższym graniu bo się stopniowo przyzwyczajamy - staram się to tłumaczyć ludziom z którymi gram, ale czasem to tłumaczenie nie ma sensu.
Ze mną jest tak, że naciąg mi strzela z reguły szybciej, niż umrze . Problemu wtedy nie ma. Parę razy faktycznie było tak, że odszedł do krainy wiecznych łowów i trzeba było wycinać, ale rzadko się to mi zdarza. Maksymalnie chyba grałem jednym naciągiem 18h, ale to musiałbym poszukać w zapiskach.pst pisze:No to Ci dowalili.
Ale to by oznaczało że jestem megaprofesjonalistą bo:
-testowałem Prince'a zanim kupiłem
-testuje sobie różne naciągi lub te same z różnym napięciem
-majstruje przy balansie rakiety (ołów)
A tak naprawdę to nie czuję drastycznego spadku napięcia po tych 15h, ale wiem że jest. Dlatego wycinam i wciągam nowy, a jeśli ktoś robi podśmiechujki to mam go w nosie. Jak mnie przestanie być stać na takie 'fanaberie' to zmienię dyscyplinę i wrócę do pływania .
Ale żeby nie było że OT. Ostatnio się dowiedziałem że 'mój' 'naciągacz' dostaje 12,5pln a drugie 12,5pln idzie do kasy klubu. Ciekawa konstrukcja.