Mój blog będzie lepszym miejscem na takie porównania.
----------------------------------------------------------------------------
Driver ma ze mną ciężko. Najpierw telefonem przerwałem mu drzemkę, której nie pozwoliłem mu kontynuować mimo, że wobec wietrznej pogody oraz ciężkich chmur zwiastujących deszcz, drzemka była jedyną rozsądną opcją. Potem zmusiłem go by grał w deszczu.
Samochód mam w naprawie i szedłem do Drivera 1,5 km z torbą na ramieniu, no i gdy dotarłem rozpadało się.
Szkoda mi było wracać, więc Driver nie miał wyboru. Byłem w całkiem wesołym nastroju,
za to Driver się załamał i tylko burczał pod nosem coś, że ma nadzieję, że go żaden sąsiad nie widzi.
Animator był szczerze zdziwiony, gdy w strugach deszczu korygowaliśmy wysokość siatki.
Cały pierwszy set padało, tak więc oprócz walki ze zmęczonymi nogami (ostatnio daję im mocno w kość - tak jak hitman chcę je zrobić na stal
), zmagałem się z... kropelkami deszczu na okularach. Za każdym razem, gdy wiatr dmuchnął mi w twarz, na szkłach pojawiały się nowe kropelki utrudniające śledzenie piłki. Przecieranie okularów tylko pogarszało sprawę - kilkanaście kropli zamieniało się wtedy w kilkadziesiąt malutkich kropelek, na które wiatr nawiewał znowu duże krople...
Seta wygrałem, gdyż całkiem nieźle poukładałem sobie głowę.
Ograniczoną widoczność przyjąłem z godnością jako coś na co nie mam wpływu, a co za tym idzie na co nie warto się denerwować, zaś moje dyskusje ze sobą ucinałem w zarodku stwierdzeniem "Mam prawo popełniać błędy!" (ostatnio mój ulubiony tekst
). Tak więc goniłem wynik dzielnie, aż przegoniłem Drivera i przy 5:4 serwowałem na set. Tu, przyznam się, zżarła mnie trema i doszło w końcu do tie-breaka, którego - to mój wielki sukces - wyciągnąłem z 0:4 na 7:4.
Potem przestało padać, wiec musiałem walczyć już tylko ze zmęczeniem. Dbałem zwłaszcza o regularność i żeby pamiętać o zamachu i... wystarczyło.
Na tartanie jestem na razie niepokonany.
RoTTeN vs Driver
3:0 (7:6(4) 6:3 6:2)
2014 || sparingi: 9:4 // stawka: 0:0
(hala 4:4//0:0 || tartan 5:0//0:0)