Ponad miesiąc bez wpisów, nie oznacza to jednak, że próżnowaliśmy. Zagraliśmy 6 sparingów, które wygrałem i raczej w tym roku miana Króla Sparingów mi Driver już nie odbierze.
Inna sprawa, lub powiedzmy "nie tak oczywista", jest z meczami o stawkę.
W ostatni weekend sierpnia zagraliśmy dwa takie mecze. Pierwszy to finał (
) orlikowego turnieju w zasąsiedniej gminie. Jakoś tak wyszło, że cała lokalna czołówka miała w tym czasie inne zajęcia i żaden spośród startujących graczy teoretycznie nie miał prawa zagrozić ani mi, ani Driverowi. Zadbaliśmy by praktyka zgodziła się z teorią.
Jeszcze nigdy nie wygrałem żadnego turnieju, więc w finale mobilizacja była maksymalna. Koncentrowałem się na każdej piłce i powoli, mozolnie zdobywałem przewagę. Uszarpałem 3:0 i gdy ambitnie próbowałem zdobyć kolejnego gema, Driver zaczął nagle rozrzucać mnie niskimi, precyzyjnymi strzałami. Biegałem jak szalony do wszystkiego, ale on był jak w transie. Mecz, nad którym miałem jako taką kontrolę nagle kompletnie wymknął mi się z rąk. Zrobiło się 3:2 i zanosiło się na wyrównanie.
Wtedy pomyślałem sobie, że to dziwne, że Driver zaczął nagle tak świetnie grać i że to niemożliwe, że on tak sam z siebie. Zacząłem szukać winy w sobie. Powziąłem przypuszczenie, że to ja po trzecim gemie zacząłem grać lżejsze piłki, do których Driver miał czas się ustawić i pięknie pierdyknąć. Postanowiłem to naprawić.
Zacząłem grać mocniej, starając się ważyć ryzyko. Nadal Driver mnie przytłaczał, ale coś drgnęło. Zacząłem w końcu zdobywać punkty. Odrobinę więcej niż on.
Nie wiem co zadecydowało, że wygrałem kolejne dwa gemy. Może koncentracja, może pragnienie wygranej... Wszystko szło na styk, ale jednak na moją stronę, a następnie przy 5:2 Driver stracił nadzieję. Ostatni gem poszedł gładko. Po raz pierwszy w życiu zostałem Mistrzem!
A że turnieju o randze najniższej z możliwych? Kto by się tym przejmował. Jak ktoś zapyta "Wygrałeś kiedyś turniej?" to odpowiem "No pewnie!".
Wcześniej, tuż przed rozpoczęciem turnieju, dotarła do mnie wiadomość, że następnego dnia gram baraż o pozostanie w I Lidze Południowego Sąsiedztwa. Moim przeciwnikiem będzie... Driver.
Nie powiem - ucieszyłem się zwłaszcza, że równie dobrze zamiast Drivera mogłem trafić na dwóch jeszcze mocniejszych tenisistów. Poza tym o ile w krótkich jednosetowych meczach Driver jest nieobliczalny, o tyle w dłuższych starciach (tak jak tu do dwóch wygranych setów) przeważałem ja.
Obydwaj zaprezentowaliśmy słabą formę, obydwaj czuliśmy w nogach turniej z poprzedniego dnia. Rzeźbiliśmy i męczyliśmy się okropnie. Do końca wierzyłem, że wygram. Okazało się jednak, że Driver postarał się bardziej. Choć od dłuższego czasu biegał na oparach i wyglądał jakby już na nic nie miał siły, to jednak wyszarpał zwycięstwo. Niesamowite jakie wola walki potrafi uruchomić rezerwy. W nagrodę w przyszłym sezonie zagra w I lidze. Ja za karę w drugiej.
RoTTeN vs Driver(sparing)
2:0 (6:2 6:1)
RoTTeN vs Driver(Turniej Orlikowy)
1:0 (6:2)
RoTTeN vs Driver(Baraż o I Ligę Południowego Sąsiedztwa)
1:2 (3:6 7:5 4:6)
RoTTeN vs Driver(sparing)
2:1 (6:2 3:6 6:3)
RoTTeN vs Driver(sparing)
2:1 (6:3 (2)6:7 1:0(11:9))
RoTTeN vs Driver(sparing)
3:0 (6:3 6:2 7:6(4))
RoTTeN vs Driver(sparing)
3:0 (6:3 6:1 7:6(6))
RoTTeN vs Driver(sparing)
3:0 (7:5 6:3 6:4)
2014 || sparingi: 34:7 // stawka: 3:2
(hala 4:4//0:0 || tartan 24:2//2:1) || trawa 5:1//0:0 || mączka 1:0//1:1)