Awatar użytkownika
wwojtek
Obywatel Forum
Obywatel Forum
Posty: 810
Rejestracja: 18 wrz 2013, 20:17

Re: Amatorskie możliwości

Też miałem w tamtym roku podobny przypadek zetknięcia się z "pro": w półfinale turnieju zagrałem z DWA RAZY młodszym chłopakiem, który jest bodajże w pierwszej 30 do lat 18 w Polsce. Mimo szczerych chęci ugrałem po dwa gemy w secie, głównie ze względu na jego błędy własne (przede wszystkim dużo podwójnych).
8:7 40:15
Awatar użytkownika
Jacek iREM
Weteran
Weteran
Posty: 1875
Rejestracja: 20 sie 2013, 09:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt: Strona WWW

Re: Amatorskie możliwości

A co za problem zapłacić porządnemu trenereowi z klasą sportową i przeszłością zawodniczą i zagrać z nim seta. Ja miałem tylko jeden taki trening, zagrał pewnie na 30% a ja fruwałem po ścianach.
Jak chcesz się sprawdzić u nas lokalnie, wygraj ligę DonBalona, potem wystartuj w lidze ziaja cup, wygraj ją, jak zajmie Ci to mniej niż 4 lata znaczy że jesteś wybitny. Ale uwierz, że takich nawet w 3city jest całkiem sporo.
A to dopiero początek drabinki. Różnica między poziomem tych grup jest gigantyczna. Rywalizacja jest zajefajna, ale na karierę, sorry jesteś za stary, cokolwiek miłego Ci ktoś nie powiedział.
Aktualnie: Rehabilitacja po artro drugiego kolana
NTRP chwilowo zero | BLOG | ZABAWKI | USO 2005 | TENISpo50.
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Amatorskie możliwości

Wszystko zależy też od sposobu podejścia do meczu. Ze 12-15 lat temu umówiłem się z kumplem na dwa sparingi.
Ja tenis od lat traktuję rekreacyjnie i odżywiam się wiadomo jak. ;) Dlatego braki kondycyjne są ogromne. :P
Czyli kiepska wydolność i słabsze nogi - wiadomo co to znaczy w tenisie ...
Wtedy było o wiele lepiej niż teraz, ale mimo wszystko daleko od ideału. ;)
Jeżeli chodzi o kumpla to zajął się po zakończeniu trenowania samemu szkoleniem innych, głównie zawodniczo młodych. To dawało utrzymanie fajnego ogrania.
Umówiliśmy się tak, że jeden mecz gramy "wojnę", ładujemy ile wlezie. A w drugim gramy typowo na wynik wykorzystując słabe strony rywala.
W pierwszym meczu, tym z waleniem na pałę, było jeszcze całkiem znośnie. Ja popełniłem zdecydowanie więcej błędów, ale nie było przepaści. Jego błędy robiły dobrą kompensatę.
Natomiast gdy zagraliśmy typowo na wynik to już mnie rozjechał. Zwyczajnie ustawił się na granie pod górę na sporej rotacji i mnie szybciutko zabiegał. A jak płuc brakło to i nogi poszły, a jak nogi i płuca poszły to ... pod prysznic i do McD. :P :P :P

W tenisie amatorskim nie technika odgrywa najważniejszą rolę. Najistotniejsze jest ogranie, nogi, wydolność i dobra głowa do gry.
Dobrym przykładem jest choćby nasz kolega JCz czy Gary.
Jacka tenis technicznie nie porywa, repertuar solidny ale bez fajerwerków, o kompletności nie ma mowy. Ale Jacek nadal pewnie ma świetną głowę - dobrą analizę gry rywala, spokój i opanowanie oraz pewność siebie, oraz miał świetnie noszące Go nogi.
Kilka lat temu zauważyłem, że nogi Mu siadają, i to nie zbieg okoliczności, że pogorszyły się też wyniki meczowe.
Gary to samo - było ogranie, chłodna ocena przeciwnika pewnie jest nadal, gotowanie się na korcie, ale w pozytywnym znaczeniu dla siebie i szybkie wytrzymałe nogi. Technikę u Garego nawet nie z grzeczności ;), a z litości :P, przemilczę. rotfl
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Zgadzam się z wami.
Artlight, ten trener żyje tenisem. Ale jeśli Ty byś zaczął grać tyle co on? Myślę, źe role by się mogły odwrócić. Jakby amator nagle zaczął trenować dużo, bardzo dużo a ten były zawodnik by tenis już traktował zarobkowo a tylko czasem grając dla przyjemności na swoim poziomie to amator by cały czas zmniejszał przepaść między nimi. Na ile? Dużo czynników ma na to wpływ. :)
Jacek, o karierze (zawodowej) zapomniałem zanim zacząłem grać. :) Jednak, że ja jestem typem człowieka jaki opisał Artlight. Chciałbym być na korcie ile wlezie, grać jak najwięcej i oczywiście poziom podnosić. Dlatego zacząłem kursy instruktorskie. Owszem potrzebna jest dobra umiejętność gry, ale do pewnego poziomu. A co lepsze: to, że ktoś był zawodnikiem to tylko 10% sukcesu trenerskiego. Przykładem jest tutaj pewien Pan Nick z Florydy. Nie wiem jak umie grać ale na pewno nie jak zawodnik a mimo to jest bardzo cenionym trenerem. Jedni się zgadzają inni nie. Ale zna go każdy i wypuścił "na rynek" sporo czołowych zawodników. Jest to jeden z moich celów. Nie, nie mieć Akademii i plejady gwiazd tylko być dobrym trenerem.
Kolejnym być jak najlepszym amatorem. Grać w turniejach typu Ziaja, GPW itd. Ale przede wszystkim chcę swój tenis wznieść na poziom jaki tylko najwyższy przy warunkach jakie mam mogę osiągnąć.
Skutki zobaczymy. :) Czy pokonam byłego zawodnika lub będę z nim w stanie trenować jak równy z równym? Może tak, może nie. Ale ile osiągnę to moje. I sprawia mi to radość. A jak uda się jeszcze z tego żyć to nie ma nic lepszego. Kiedyś słyszałem, że jak w celach zarobkowych robisz coś co lubisz to już nie powiesz, że chodzisz do pracy..... Oby kiedyś się udało. :)
Awatar użytkownika
Jacek iREM
Weteran
Weteran
Posty: 1875
Rejestracja: 20 sie 2013, 09:20
Lokalizacja: Gdańsk
Kontakt: Strona WWW

Re: Amatorskie możliwości

Rozumiem. Szanuję. Też mam plany rozwoju. Wymyśliłem swoją drogę, choć u mnie ze względu na wiek, a właściwie bardziej na to że między piłką ręczną 14(lat) a tenisem (niecałe trzy) było 23 lata kompletnie bez sportu, przy biurku, jest duuuużo trudniejsze. I to nawet nie wydolność a bardziej regeneracja jest największym problemem. Dlatego zawsze Ci kibicuję i mówię że zazdroszcze ilości grania. Moi znajomi się dziwią, że nie gram w tylu turniejach co oni, ja muszę sobie to dawkować.
A na Twoim miejscu zapisałbym się na ligę don balona, będziesz miał sporą różnorodność, szeroki przekrój stylów, choć granie supertajów jednak trochę wnerwia, to jakby inny tenis...
Aktualnie: Rehabilitacja po artro drugiego kolana
NTRP chwilowo zero | BLOG | ZABAWKI | USO 2005 | TENISpo50.
Awatar użytkownika
JCz
Ostatnia Instancja
Ostatnia Instancja
Posty: 1696
Rejestracja: 2 maja 2005, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt: Strona WWW

Re: Amatorskie możliwości

Artlight pisze:[...] dla bardzo dobrych amatorów byli zawodnicy (tak opisani, jak zrobiłem to powyżej) są zdecydowanie w zasięgu. Mam tu na myśli takich amatorów jak JCz, a w dalszej kolejności Gary czy Obi. Każdy z nich zawsze będzie miał gorszą technikę, ale umiejętności własne, zaangażowanie w grę, pomysł, waleczność i takie tam :) pomogą w wygrywaniu takich spotkań. I to nawet regularnie. Tak w ogóle, szczególnie cenna byłaby tutaj wypowiedź JCz, którego znam wyłącznie z widzenia, ale który jest (a już zwłaszcza "był" przed problemami ze zdrowiem, które Jacek dość szczegółowo opisywał na Forum) prawdopodobnie najlepszym znanym mi przykładem amatora, który doszedł niezwykle wysoko w rozgrywkach (GPW) zdominowanych przez byłych topowych kadetów, juniorów, a czasem nawet seniorów.
Ok Artlight, faktycznie moja tenisowa historia może posłużyć za przykład - pierwszy raz rakietę tenisową wziąłem do łapy w wieku 19 lat. Opowiem w kilku zdaniach o postępach, może podtrzyma wiarę Sebexa w realizację wymarzonego celu. Dzięki sprawności fizycznej (jestem z pokolenia kiedy po lekcjach zamiast siadać do komputera wychodziło się na podwórko, najczęściej pograć w piłkę) szybko osiągnąłem turniejowy poziom amatorów z kilkunastoletnim stażem, by już pod koniec pierwszego sezonu startów w cyklu Grand Prix Piaseczna wygrać jeden turniej, a w drugim sezonie cały cykl (a trzeba dodać, że był to cykl z tradycją, trwający od czasów tenisowego boomu w latach 70.). Nogi rzeczywiście, jak to zauważył Vivid, nosiły. Po roku gry w tenisa ogrywałem regularnie całą czołówkę amatorską mojego rodzinnego miasta. Ambicja podpowiedziała próbę swych możliwości w turniejach warszawskich i jeszcze w tym samym roku, czyli w moim drugim sezonie gry w tenisa wystartowałem w cyklu warszawskich turniejów o Puchar bardzo poczytnego wtedy w całej Polsce Expressu Wieczornego (dzięki relacjom w dziale sportowym tej gazety i nagrodom był silniej oraz liczniej obsadzony niż Grand Prix Warszawy, na drabince zawsze około 50-60 graczy, a turnieje wymiennie z GPW, więc najlepsi grali), osiągając zaskakująco dobre wyniki, z czołówką Warszawy jeszcze przegrywałem, ale trzecią rundę regularnie zaliczałem, a i czasem do ćwierćfinału udało się wskoczyć. Ostatni w tamtym pierwszym moim sezonie turniej z tego cyklu udało się nawet wygrać, choć po prawdzie dzięki absencji kilku czołowych zawodników. Duża frajda, bo gazetową relacją z tych zawodów moja mama chwaliła się swym koleżankom jeszcze przez długie miesiące. To wszystko bez nawet jednej lekcji tenisa u trenera. Po prostu jeździłem na Merę do Warszawy i podglądałem zawodników. Później studia, sekcja tenisowa SGGW i wygrana w meczu z Politechniką Warszawską z pierwszą rakieta tej uczelni w singlu oraz wygrana w decydującym o końcowym wyniku deblu (jako ciekawostkę podam, że była to pierwsza w historii wygrana mojej uczelni z od wieków silną i naszpikowaną byłymi bądź aktualnymi zawodnikami PW). Bodajże na czwartym roku studiów (czyli po pięciu latach gry w tenisa) wygrałem kilka sparingów z Wojmirem, synem trenera z SGGW, świeżo upieczonym drużynowym mistrzem Polski juniorów z klubem Mera (w rankingu ogólnopolskim był wtedy około 10 miejsca do lat 18). Z braku kasy miałem jedną rakietę, buty jakieś tanie Sofixy, a na korty nie było mnie stać, więc chodziłem na ściankę i godzinami tłukłem. Na trenera oczywiście też mnie nie było stać, czysta amatorka. Po studiach straciłem serce do tenisa, na wiele lat, inne pomysły i rozrywki (między innymi piłkarskie szóstki), odzyskawszy je dopiero dekadę później, po przejściu w wiek seniorski (weterański według dawnej nomenklatury) i zdobyciu z marszu wicemistrza Polski w kategorii +35 lat. Późniejsze postępy można łatwo sprawdzić w wynikach turniejów GPW, na rozkładzie wielu tenisistów trenujących w wieku młodzieżowym w klubach, często z sukcesami, medalami mistrzostw Polski, czy województw. A trzeba dodać, że w tenisa, ze względu na inne obowiązki grywałem już rzadko, najczęściej raz, dwa razy w tygodniu. Mimo to, jakoś udawało się osiągać przyzwoite wyniki. Pamiętam taki mecz w 2011 roku, gdy w finale turnieju na MTC o mały włos nie wygrałem seta (dwie piłki setowe) z Przemkiem, zawodnikiem mających na swoim koncie w przeszłości kilkadziesiąt punktów ATP i kilkanaście lat młodszym ode mnie. Umawiałem się też na treningi z niezłymi zawodnikami, na przykład z Patrykiem, swego czasu około 900 miejsca w rankingu ATP. Teraz to już u mnie oczywiście poziom nie przystający do tego co powyżej opisuję (jak słusznie zauważył Vivid, nogi siadły, ale nie mogło być inaczej, od wielu już lat tryb życia siedzący, i w pracy, i w domu), ale gdyby nie obecne obowiązki i związane zapewne z bezruchem, opisane w moim wątku, problemy zdrowotne, które zniwelowały do totalnego minimum wyjścia na kort mógłbym przez jakiś czas psuć krew czołowym tenisistom GPW.

Niech ta powyższa historia da Ci Sebex do myślenia. Da się. Moim zdaniem, kluczem do osiągnięcia postawionego przez Ciebie celu są między innymi elementy gry w tenisa wymienione przez Vivida: przygotowanie fizyczne (nogi, nogi, i jeszcze raz nogi!) i mentalne do gry na punkty (gra w turniejach, ile się da, na punkty, o coś) oraz liczba godzin poświęconych treningowi, i to na równi tenisowemu, jak i temu przygotowującemu ciało do wysiłku na korcie. Trener personalny się kłania, albo regularne uprawianie sportu uzupełniającego, np. hokeja lub piłki nożnej.
Pacific X-Force 295
Redakcja Tenis NET
Sprzęt | Blog
Ulubiona tenisistka :)
kolt
Weteran
Weteran
Posty: 1990
Rejestracja: 23 mar 2012, 16:48
Lokalizacja: Szczecin

Re: Amatorskie możliwości

Sebex za dużo myślisz. Skoro masz marzenie to są dwie drogi - próbujesz je zrealizować albo nie próbujesz. Jeśli nie spróbujesz to za jakiś czas możesz żałować że tego nie zrobiłeś. Jeśli spróbujesz, a nawet się nie uda to będziesz spał spokojniej. Opinie innych nie mogą ci pomoć, mogą tylko zaszkodzić. Nie ma rzeczy niemożliwych i dobrze, że pojawił się post JCz. Nawet jeśli do tej pory nikt czegoś nie zrobił to może jutro to się zmieni. Sorry ale pytanie które stawiasz jest według mnie szkodliwe i w niczym nie pomoże.
W historii sportu były dziesiątki przypadków pokonywania, wydawałoby się, nieprzekraczalnych barier aż ktoś tego dokonał i potem były wyznaczane kolejne bariery i znów ktoś je przeskakiwał. O tym pomyśl, a nie zastanawiaj się czy warto realizować swoje marzenia bo na 100% warto. Może się udać, a to wystarczy aby próbować. Nie sugeruj się statystykami bo one zawsze dotyczą przeszłości i nigdy nie dają ci gwarancji.
Biomimetic 500 Tour + Dunlop Black Widow

NTRP: 3 (przy bh lewa stopa w lewo podczas przygotowania)
Awatar użytkownika
Nolan
Forumowicz
Forumowicz
Posty: 313
Rejestracja: 28 paź 2010, 16:46

Re: Amatorskie możliwości

Fajnie, że JCz opisał swoją historię. ;)
Jak widać to dobitny i najbliższy forumowiczom przykład, że można.

Oczywiście trzeba wiedzieć, że jest to wyjątek od reguły i taki poziom są w stanie osiągnąć tylko nieliczni -wyjątkowo utalentowani i pracowici amatorzy.

Tak czy inaczej jest to możliwe, więc Sebex bierz się do roboty. ;)
Żeby pokonać przeciwnika trzeba najpierw pokonać samego siebie.
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Odpiszę później, bo właśnie idę na trening! :)
2_D
Orator
Orator
Posty: 583
Rejestracja: 27 sty 2016, 16:08
Lokalizacja: K.G.

Re: Amatorskie możliwości

Odchodząc lekko od tematu amatora, jak sądzicie Panowie czy w ostatnim czasie tenisowy poziom naszych młodych "wyczynowców" idzie w górę? Jeżeli tak - to wracając do tematu - Sebexowi będzie coraz trudniej. ;)
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Amatorskie możliwości

2_D pisze:Odchodząc lekko od tematu amatora, jak sądzicie Panowie czy w ostatnim czasie tenisowy poziom naszych młodych "wyczynowców" idzie w górę ? Jeżeli tak - to wracając do tematu - Sebexowi będzie coraz trudniej ;)
Moim zdaniem:

Chyba idzie w górę.

Pomaga w tym:
- docenienie roli ogólnorozwojówki jako fundamentu bez którego nie ma najmniejszej szansy zbudowania wyczynowego sportowca,
- coraz więcej młodych trenerów, którzy chcą się uczyć i nie zostają w tyle za światowymi trendami w szkoleniu.

A oba te elementy spaja...Internet. To w sieci młodzi zawodnicy mogą zobaczyć, jak tacy mistrzowie jak Djokovic czy Sharapova (czy dziesiątki innych) zapieprzają na ogólnorozwojówce, a trenerzy mogą znaleźć masę materiałów dydaktycznych (technika, plany treningowe, schematy treningów, taktyka, żywienie, regeneracja, i cała reszta) plus ułatwiony dostęp do fachowców z całego świata. Nie trzeba zatem polegać na "wiedzy" przekazywanej przez trenerów starej daty albo PZT w ramach "polskiej myśli szkoleniowej".

Plus normalny efekt rozwoju gospodarczego - jest więcej kortów, a zwłaszcza więcej całorocznych hal tenisowych oraz więcej turniejów dla młodych zawodników. Tyle, że to wystarcza max do poziomu kadeta (16 lat). Potem (choć dla wielu chłopaków zaczyna się to już wcześniej, tj. w wieku 13-14 lat) dalszy rozwój wymaga jeżdżenia poza Polskę na turnieje, sparingi i konsultacje, a wtedy to już wszystko zaczyna się robić bardzo drogie.
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem
Awatar użytkownika
Vivid
Dynamiczny Geriatryczny
Dynamiczny Geriatryczny
Posty: 28703
Rejestracja: 15 sie 2006, 06:47
Lokalizacja: Menelowo

Re: Amatorskie możliwości

Sebex, z grubsza z amatorami to jest tak, że wyżej pewnego tenisowego technicznego "wała" nie podskoczą. I nie ma zmiłuj. Spłycając mocno temat wynika to z tego, że jak się nauczysz, czy raczej jak sobie grę wyrzeźbisz, na początku, tak będziesz miał. A potem to już możesz coś lekko poprzestawiać, ale nie kompletnie przemeblować. Stąd z grubsza ograniczenia.
Do tego jak amator idzie na trening to leci z FH, BH, wolejami itd. No fajnie, ale jak się trenuje od dziecka zawodniczo to trenuje się i poruszanie po korcie, antycypację, rozwiązania taktyczne, grę na małe pola (kara). Trenuje się niby nawet takie "drobnostki" jak umiejętność wplatania w sekwencję zagrania sprawdzenie śladu gdy piłka ląduje przy/na samej linii, czyli odgrywam, szybki rzut oka i ocena piłki, dalsza praktycznie nie zakłócona sekwencja ruchu w trakcie nadal trwającej wymiany.
Jak kiedyś pisałem, grałem z Daroosem i celowo przestałem sędziować na Jego stronie. Zaliczył mi chyba ponad 10 autów (sic!). Większość z tych wymian wygrałem. Przy wyrównanym poziomie gry takie coś ... decyduje o wygranej.

Do jakiej konkluzji zmierzam? Warto starać się poprawić swoją technikę i wszechstronność. Ale jeżeli patrzymy na tenis amatorski to warto też, a raczej przede wszystkim, skupić się na tych mniej teoretycznie stricte tenisowych aspektach - czyli wydolność, gibkość, szybkość, jakaś dobra dieta itd.

A tak przy okazji wytykanych przeze mnie i JCz nóg, kto i gdzie tam się faflunił, że nogi nie mają wielkiego znaczenia przy zagraniach, liczy się prawidłowa praca ręki? ... rotfl rotfl rotfl
Uśmiechaj się, to nieźle wkurza ludzi :)
Lepiej na korcie mądrze stać niż po nim głupio biegać ;)
Skuteczność tenisa zależy od tego jak szybko i jak mocno zrobisz przeciwnika w ch..ja :P
Awatar użytkownika
ekba
Starszy Forumowicz
Starszy Forumowicz
Posty: 462
Rejestracja: 5 mar 2014, 14:28

Re: Amatorskie możliwości

Vivid pisze:Sebex, z grubsza z amatorami to jest tak, że wyżej pewnego tenisowego technicznego "wała" nie podskoczą. I nie ma zmiłuj. Spłycając mocno temat wynika to z tego, że jak się nauczysz, czy raczej jak sobie grę wyrzeźbisz, na początku, tak będziesz miał. A potem to już możesz coś lekko poprzestawiać, ale nie kompletnie przemeblować. Stąd z grubsza ograniczenia.
Do tego jak amator idzie na trening to leci z FH, BH, wolejami itd. No fajnie, ale jak się trenuje od dziecka zawodniczo to trenuje się i poruszanie po korcie, antycypację, rozwiązania taktyczne, grę na małe pola (kara). Trenuje się niby nawet takie "drobnostki" jak umiejętność wplatania w sekwencję zagrania sprawdzenie śladu gdy piłka ląduje przy/na samej linii, czyli odgrywam, szybki rzut oka i ocena piłki, dalsza praktycznie nie zakłócona sekwencja ruchu w trakcie nadal trwającej wymiany.
Jak kiedyś pisałem, grałem z Daroosem i celowo przestałem sędziować na Jego stronie. Zaliczył mi chyba ponad 10 autów (sic!). Większość z tych wymian wygrałem. Przy wyrównanym poziomie gry takie coś ... decyduje o wygranej.

Do jakiej konkluzji zmierzam? Warto starać się poprawić swoją technikę i wszechstronność. Ale jeżeli patrzymy na tenis amatorski to warto też, a raczej przede wszystkim, skupić się na tych mniej teoretycznie stricte tenisowych aspektach - czyli wydolność, gibkość, szybkość, jakaś dobra dieta itd.

A tak przy okazji wytykanych przeze mnie i JCz nóg, kto i gdzie tam się faflunił, że nogi nie mają wielkiego znaczenia przy zagraniach, liczy się prawidłowa praca ręki? ... rotfl rotfl rotfl


Pijesz do mnie więc odpowiem. Nie ośmieszaj się Pan, Panie Vivid. Na szczęście reszta forum potrafi czytać ze zrozumieniem.


Sabex ciekawy temat. :::gd:::

Uważam, że dojście do poziomu pozwalającego na walkę z osobami w przeszłości trenującymi "zawodniczo" jest możliwe ale tylko z takimi co trenowali "za dzieciaka" powiedzmy do 12r. życia i później już grali tylko i wyłącznie rekreacyjnie.
Z panami co trenowali do wieku powiedzmy 15 + będzie praktycznie niemożliwe... nawet przy założeniu, że mieli mega długą przerwę lub od zakończenia "zawodniczej" przygody grają tylko rekreacyjnie. Jednak jeżeli ktoś trenował do 15 roku życia to ma za sobą jakieś 8 lat (a często nawet więcej) solidnego treningu. To poprzeczka nie do przeskoczenia.

Oczywiście zakładając, że mówimy o przeciętnym kowalskim a nie super sprawnym 22 latku który odkąd wziął rakietę w rękę trenuje 4 razy w tygodniu+ sparingi na weekendzie. Taka osoba przy smykałce do tego sportu może w ciągu 3/4 lat rozwinąć się na tyle by być godnym partnerem dla starych wyjadaczy.
Awatar użytkownika
keicam
Weteran
Weteran
Posty: 1711
Rejestracja: 17 kwie 2013, 12:16
Lokalizacja: Kraków (okolice)

Re: Amatorskie możliwości

Łatwiej jest wyćwiczyć fh, bh, serwis itp, nawet nogi ;) , niż wyrobić odpowiednie odruchy dotyczące czytania gry. Grając z moim synem zauważyłem że od pewnego czasu potrafi uderzyć i niejako "w ciemno" udać się w miejsce gdzie spodziewa się otrzymać odpowiedź. To nas amatorów różni od profi najbardziej. Najpierw, ucząc się, reagujemy na piłkę w momencie kiedy przekracza siatkę, z biegiem czasu staramy się reagować już od momentu odbicia piłki przez przeciwnika. Procentowo niedużo amatorów potrafi przewidywać kierunki odpowiedzi w momencie generowania swojego uderzenia w długich sekwencjach wymiany. W tenisie profesjonalnym to podstawa. Nawet przy podobnych wyuczonych parametrach fh bh itd i przy podobnym "wybieganiu" "my" skupiamy się na tym żeby uderzyć mocno czy precyzyjnie w jakimś kierunku, natomiast zawodnik w tym samym czasie będzie uderzał wymuszając określoną odpowiedź tak aby jak najszybciej ustawić się i kolejnym odbiciem uzyskać przewagę w wymianie. Dla mnie wyuczenie techniki odbić nie jest przepustką do załapania się na grę z byłym zawodnikiem. Ogarnięcie i wyprzedzanie w jak największym procencie czasu gry posunięć przeciwnika gwarantuje uzyskanie przewagi. Są ludzie którzy potrzebują kilku lat aby tak grać, są też tacy którzy nie poczują tego nigdy. Ci którzy to czują, są techniczni i sprawni fizycznie, mają szansę na skuteczną grę z byłymi graczami zawodniczymi.
Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów. Stanisław Lem.
:)

https://m.facebook.com/story.php?story_ ... 5536866876
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Ekba, Keicam - zgadzam się. Wszystkiego nigdy nie nadrobimy, bo w innym wypadku by było bez sensu zaczynanie w wieku kilku lat skoro można by był mieć dzieciństwo i osiągnąć to wszystko zaczynając w wieku np. 15 lat. Owszem te wszystkie rzeczy o których piszecie są prawdą ale to już raczej przy grze na punkty. Grając sparing gdzie zawodnik coś ćwiczy a nie gra żeby roznieść przeciwnika 6:0 może już się "udać" z takim "pro" amatorem. W sensie, że nie będzie to nuda dla zawodnika. To samo trening. Będą w stanie sobie razem potrenować a nie, że raczej by to przypominało grę w stylu zawodnik gra piłkę, amator psuje i tak cała godzinę. To bliżej by temu było to trenowania amatora przez zawodnika w roli trenera. :)
JCz pisze:[...]
Niech ta powyższa historia da Ci Sebex do myślenia. Da się. Moim zdaniem, kluczem do osiągnięcia postawionego przez Ciebie celu są między innymi elementy gry w tenisa wymienione przez Vivida: przygotowanie fizyczne (nogi, nogi, i jeszcze raz nogi!) i mentalne do gry na punkty (gra w turniejach, ile się da, na punkty, o coś) oraz liczba godzin poświęconych treningowi, i to na równi tenisowemu, jak i temu przygotowującemu ciało do wysiłku na korcie. Trener personalny się kłania, albo regularne uprawianie sportu uzupełniającego, np. hokeja lub piłki nożnej.
JCz, dzięki za historię! Jest motywująca. I podnosi do na duchu! :) jestem pod wrażeniem wyników. Pokazują, że się da a przy tym pewnie miałeś kupę frajdy grając i dochodząc do takiego poziomu. :)
Nolan pisze:Fajnie, że JCz opisał swoją historię. ;)
Jak widać to dobitny i najbliższy forumowiczom przykład, że można.

Oczywiście trzeba wiedzieć, że jest to wyjątek od reguły i taki poziom są w stanie osiągnąć tylko nieliczni - wyjątkowo utalentowani i pracowici amatorzy.

Tak czy inaczej jest to możliwe, więc Sebex bierz się do roboty. ;)
Czy wybitny? Nie wiem. Ale pracowity jeśli chodzi o tenis to tak! Dzięki za słowa otuchy. Możesz być pewny, że będę próbował! :)

Co do podnoszenia poziomu tenisa: myślę, że tak. Z kilku względów. Wymieniał je Artlight. Wystarczy spojrzeć jak ktoś miał taką możliwość na zawodniczkę 12 letnią 20 lat temu i na zawodniczkę 12 letnią teraz. Zupełnie na innym poziomie tenisowym są. Na korzyść teraźniejszości. Z drugiej strony to jednak prowadzi do częstszego wypalenia się lub zajechania organizmu. Ale temat nie o tym. :)
Vivid pisze:Sebex, z grubsza z amatorami to jest tak, że wyżej pewnego tenisowego technicznego "wała" nie podskoczą. I nie ma zmiłuj. Spłycając mocno temat wynika to z tego, że jak się nauczysz, czy raczej jak sobie grę wyrzeźbisz, na początku, tak będziesz miał. A potem to już możesz coś lekko poprzestawiać, ale nie kompletnie przemeblować. Stąd z grubsza ograniczenia.
SPOILER:
Vivid, zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego nie pisałem o wygrywaniu w meczach z zawodnikami/byłymi zawodnikami. Ale o porównywalnej grze np. Podczas treningu. Np. Grając krosy, koperty czy jakieś zagrania taktyczne typu serwis wyrzucający, return po prostej i ostry kross. Raczej chodzi mi o możliwość dojścia do poziomu powiedzmy takiego, że jak będę z kimś odbijał to nie będzie widać różnicy, że ten zawodnikiem był a ten nie. Grać na punkty to będę... z amatorami. :) i na pewno ostry trening powiedzmy "zawodniczy" pomoże mi w tym.
Co do nóg są podstawa i im będę poświęcał osobne treningi. Myślę, że 3 w tygodniu już poza kortem. Drabinki, skakanki itd.
Awatar użytkownika
Gary
Baby do garów!
Baby do garów!
Posty: 9345
Rejestracja: 13 sie 2007, 14:36
Lokalizacja: Wieś przyklasztorna

Re: Amatorskie możliwości

ekba pisze:Z panami co trenowali do wieku powiedzmy 15 + będzie praktycznie niemożliwe... nawet przy założeniu, że mieli mega długą przerwę lub od zakończenia "zawodniczej" przygody grają tylko rekreacyjnie. Jednak jeżeli ktoś trenował do 15 roku życia to ma za sobą jakieś 8 lat (a często nawet więcej) solidnego treningu. To poprzeczka nie do przeskoczenia.

Oczywiście zakładając, że mówimy o przeciętnym kowalskim a nie super sprawnym 22 latku który odkąd wziął rakietę w rękę trenuje 4 razy w tygodniu+ sparingi na weekendzie. Taka osoba przy smykałce do tego sportu może w ciągu 3/4 lat rozwinąć się na tyle by być godnym partnerem dla starych wyjadaczy.
Ja tam jakimś super sprawnym gościem nie jestem, a jednak w swoich najlepszych latach wygrywałem z graczami, którzy trenowali (i grali w turniejach) do 16 roku życia, a i zdarzyło mi się wygrać z zawodnikiem, który skończył grać w wieku lat 18, będąc całkiem wysoko w juniorach i w "100" seniorów. Faktem jest, że ten akurat gracz strasznie się zapuścił, miał długą przerwę (już drugą - najpierw po grze zawodniczej, a potem już w czasie amatorskiej przygody z GPW), a do tego jego głównym atutem był świetny wolej, a graliśmy na ultra wolnej, mokrej mączce, więc moja defensywa go "zabiła". Wygrałem 9/1. Ale faktem jest też, że wcześniej, gdy po 10-letniej przerwie wrócił na korty, to ogrywał mnie raczej gładko, a ja wtedy może nie byłem jeszcze tak dobry jak w latach 2011-2013, ale już grałem nieźle i niejednemu za skórę zalazłem.

Moim skromnym zdaniem w amatorskim tenisie osoba, która chce prowadzić równe wymiany z byłym zawodnikiem, być partnerem do treningu, to nie będzie z nim wygrywać, ani nawet nawiązywać walki w grze na punkty. Ale jeśli ktoś będzie miał smykałkę do taktyki, mocne nogi i swój upierdliwy, defensywny tenis, to ma spore szanse ze słabszymi byłymi grajkami od czasu do czasu wygrać. Świetnie to pokazuje przykład JCz, a i ja mógłbym się paroma dobrymi wynikami pochwalić.

Kiedyś postawiłem sobie za cel wygranie Challengera na DeSkach i wejście do "20" GPW. Oba te cele udało mi się spełnić, ale partnerem do treningu dla zawodnika bym nie mógł być, bo moja siła polegała zawsze na graniu tego, co nie odpowiada rywalowi, a nie graniu na rakietę. Granie bez punktów mnie nudzi, przez co nie nadaję się do grania crossów z dużą siłą i głębokością (zwłaszcza, że z dużą siłą nie za bardzo umiem :D ).
"The reason people use a crucifix against vampires is that vampires are allergic to bullshit." - Richard Pryor

"Nie jest dyshonorem przegrywać kiedy w grę wkłada się całe swoje serce." - Sir Matt Busby

"Pater postanowił zapytać swoją siostrzenicę o znaczenie wyrazu "real", który jemu samemu kojarzył się z przepłacanymi, narcystycznymi i metroseksualnymi piłkarzami ze stolicy Hiszpanii." - Krajewski, Czubaj, "Róże cmentarne"
Awatar użytkownika
JCz
Ostatnia Instancja
Ostatnia Instancja
Posty: 1696
Rejestracja: 2 maja 2005, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt: Strona WWW

Re: Amatorskie możliwości

A propos pracy nóg. Właśnie wróciłem z meczu challenge'owego na Merze, po drugiej stronie 24-letni gość który trenował w grupie zawodniczej w klubie DeSki do 18 roku życia, później już tylko treningi i sparingi, bez gry turniejowej, a od początku sezonu zimowego starty w challenge'u (m.in. i Obi miał okazję z nim się zmierzyć). W pierwszych dwóch swoich gemach serwisowych zapakował mi co prawda sześć asów, ale po korcie poruszał się tak, że od początku byłem pewny wygranej - na tak sztywnych nogach nie miał szans na dłuższą metę skutecznie odgrywać moich szlajsów. To co wygrał to serwisem, reszta moja, wynik 6/2 6/3. Facet przyzwoicie tenisowo ułożony, i serwis, i forhend, i oburęczny bekhend fajnie śmigają, niby wszystko jest, a jednak nie wystarcza do wygrywania na punkty. Na moje oko zawodzą nogi i koordynacja ruchowa - wszystkie inne elementy zostawiłbym w spokoju, popracował tylko nad tym.
Pacific X-Force 295
Redakcja Tenis NET
Sprzęt | Blog
Ulubiona tenisistka :)
Awatar użytkownika
Sebex
Weteran
Weteran
Posty: 1552
Rejestracja: 28 sty 2012, 16:04
Lokalizacja: Gdańsk

Re: Amatorskie możliwości

Dzięki Gary za wypowiedź.
Ja nie chce wygrywać z zawodnikami na punkty. Tfu, wróć. Chce ale zdaje sobie sprawę, że zacząłem grać 10-15 lat za póżno aby to mogło się dziać. Jednym z moich celów jest być trenerem. Uważam, że do tego jest potrzebny pewien poziom jeśli chcemy my grać z zawodnikiem lub przyszłym zawodnikiem a nie sparingpartner. :) Grać mam na myśl wymianę lub ćwiczenie na treningu a nie na punkty.
Jasne dla mnie jest, że to może się udać ale jasne też jest, że w grze na punkty mogę się nawet nie załapać zbytnio na grę gdyż pokona mnie doświadczeniem, ograniem, kordynacją, czuciem i taktyką.
Jednak uważam, ż dochodząc do tego poziomu mogę też całkiem sporo ugrać w amatorskim tenisie. Oczywiście nie zamierzam wyuczyć się trzymać piłki po crossie i już. Taktyka i strategia też w to wchodzi. Na zawodnika to za mało ale na amatora już może starczyć.

JCz pisze:A propos pracy nóg. Właśnie wróciłem z meczu challenge'owego na Merze, po drugiej stronie 24-letni gość który trenował w grupie zawodniczej w klubie DeSki do 18 roku życia, później już tylko treningi i sparingi, bez gry turniejowej, a od początku sezonu zimowego starty w challenge'u (m.in. i Obi miał okazję z nim się zmierzyć). W pierwszych dwóch swoich gemach serwisowych zapakował mi co prawda sześć asów, ale po korcie poruszał się tak, że od początku byłem pewny wygranej - na tak sztywnych nogach nie miał szans na dłuższą metę skutecznie odgrywać moich szlajsów. To co wygrał to serwisem, reszta moja, wynik 6/2 6/3. Facet przyzwoicie tenisowo ułożony, i serwis, i forhend, i oburęczny bekhend fajnie śmigają, niby wszystko jest, a jednak nie wystarcza do wygrywania na punkty. Na moje oko zawodzą nogi i koordynacja ruchowa - wszystkie inne elementy zostawiłbym w spokoju, popracował tylko nad tym.
Mi to ludzie powtarzają od początku przygody z tenisem. Jak widać nie tylko na amatorskim poziomie jest z tym problem. :)
Awatar użytkownika
JCz
Ostatnia Instancja
Ostatnia Instancja
Posty: 1696
Rejestracja: 2 maja 2005, 20:53
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt: Strona WWW

Re: Amatorskie możliwości

Sebex pisze:
JCz pisze:[...]Na moje oko zawodzą nogi i koordynacja ruchowa - wszystkie inne elementy zostawiłbym w spokoju, popracował tylko nad tym.
Mi to ludzie powtarzają od początku przygody z tenisem. Jak widać nie tylko na amatorskim poziomie jest z tym problem. :)
No to ciężka Cię czeka droga do wyznaczonego celu... :wink:
Pacific X-Force 295
Redakcja Tenis NET
Sprzęt | Blog
Ulubiona tenisistka :)
Awatar użytkownika
Artlight
Senior
Senior
Posty: 2520
Rejestracja: 4 maja 2011, 18:22
Lokalizacja: Mokotów

Re: Amatorskie możliwości

Tenis to nogi. Wie to każdy, kto coś tam grać potrafi. Można nieco nadrobić np. szybką ręką i antycypacją, ale to tylko będzie maskowanie kluczowej wady (słabe nogi), którą prędzej czy później obnaży każdy dobrze ogarnięty amator, o byłych zawodnikach nawet nie wspominając.

Ciekawostka - ja mam cholernie szybką rękę...i bardzo leniwe nogi :). Na niektórych to jeszcze wystarcza, ale na co lepszych grajków zdecydowanie nie :(.
Artlight

Nigdy nie przegrałem z Federerem

Wróć do „Technika, taktyka, trening”