Wtedy to się zaczyna tenis techniczny ...ZiZi pisze:...bo pod linią taśmy zaczyna się hard tennis.
Dokładnie!!Vivid pisze:Wtedy to się zaczyna tenis techniczny ...ZiZi pisze:...bo pod linią taśmy zaczyna się hard tennis.
Zgadza się, dodatkowo na mączce taki serwis można potraktować skrótem (o czym wspomniałeś) i zameldować się przy siatce. Od razu ustawiamy sobie wymianę pod siebie i pod swój pomysł taktyczny.Vivid pisze:Przy serwisie z dołu to trzeba zwyczajnie wejść w kort już przed serwisem, a nie ustawiać się jak do normalnego podania z góry. Gość pewnie przegrał bo tak stawał. To samo robili i nasi Forumowicze na TF-ie kiedy Jacek grający z urazem zmuszony był serwować z dołu. Odpowiednie ustawienie pozwala szachować z returnu - lufa/kąt/skrót. Nie mówię, że tak się samo wygra i jest to proste, ale przynajmniej mocno się utrudnia grę serwującemu. A jak się stoi jak ciele za końcową to co można zrobić? ...
No Vivid tak atakował moje krótkie farfocle, że aż przegrał 0/9.ZiZi pisze:A ja mam nieodparte wrażenie że wielu forumowiczów bardzo lubi mówić jak to się wykonuje i jak to się szachuje z krótkich farfocli a na korcie albo nie bywa albo dziurawi siatkę .
No to masz problem, chyba musisz zwiększyć objętość treningów o kilka godzin i pójdzie jak z płatka, tzn zabijesz farfocla lufą z FH ...jak my wszyscy.ZiZi pisze:A ja mam nieodparte wrażenie że wielu forumowiczów bardzo lubi mówić jak to się wykonuje i jak to się szachuje z krótkich farfocli a na korcie albo nie bywa albo dziurawi siatkę . Jakoś mi się nie chce wierzyć że dla niektórych to takie łatwe punkty . Gram naprawdę dużo bo kilkanaście godzin tygodniowo i farfocle to najtrudniejsze piłki.
To nie są łatwe punkty. Często takie krótkie piłki całkiem rozstrajają przeciwnika. Po linii końcowej większość jako-tako biega, do przodu dobrze biegają już nieliczni. Uważam, że w amatorskim tenisie to jest właśnie klucz do sukcesu. Kto w meczu lepiej kończy krótkie piłki często wygrywa. Kiedy przebijałem się z najniższej ligi w górę i przyszło mi grać z dziadkami którzy sporo piłek odgrywali krótko to miałem problemy. Oczywiście na wszystko jest sposób ale trzeba mieć trochę ogrania aby widzieć rozwiązania. Jeśli rywal gra ci w większości krótkie piłki to po prostu stajesz w korcie. Gorzej jeśli potrafi mieszać długości i to robi, wtedy trzeba często antycypować (da się bo często taką krótszą piłkę po prostu widać podczas uderzenia).ZiZi pisze:A ja mam nieodparte wrażenie że wielu forumowiczów bardzo lubi mówić jak to się wykonuje i jak to się szachuje z krótkich farfocli a na korcie albo nie bywa albo dziurawi siatkę . Jakoś mi się nie chce wierzyć że dla niektórych to takie łatwe punkty . Gram naprawdę dużo bo kilkanaście godzin tygodniowo i farfocle to najtrudniejsze piłki.
Nie zgodzę się z tym. Co najmniej dwaj forumowicze, z którymi grałem (Driver i hohvar) lubią atakować krótkie piłki spod linii taśmy i świetnie im to wychodzi. Samo uderzenie nie jest jakoś nadzwyczaj trudne i jest bardzo nieprzyjemne. Dlaczego? A dlatego, że taśma/siatka zasłania piłkę i nie jest się w stanie dojrzeć, w którą stronę ona leci, zanim nie przeleci nad siatką. A wtedy to już jest najczęściej za późno.ZiZi pisze:Ważne aby do niej dopaść zanim będzie pod linią taśmy bo pod linią taśmy zaczyna się hard tennis.
W ATŚ w rozgrywkach grupy A wg mnie nie ma graczy, którzy mają problem z rozegraniem krótkiej.ZiZi pisze:Jeżdżę jednak po ATŚach i widzę jak ludzie grają, te wspominane przez niektórych lufy to rzecz tak rzadka jak zbijanie piłek zaraz po koźle . Przecież 90% amatorów gra z opadających piłek. I to samo robią przy farfoclach, zamiast go trzepnąć z góry to czekają i w przeważającej ilości przypadków z krótkiej piłki jest albo siatka albo plandeka. Czasem zdarzy się skrót i mocno rotowana piłka w róg. W moim wykonaniu krótką traktuję rotacją ale częściej staram się grywać jak widuję na meczach w TV, czyli jakby pchnięcie piłki pod linię bazową, jest to bezpieczniejsze i nieraz skuteczniejsze niż lufa.
Podpisuję się pod tym. Te odwiedzenie i ruch do piłki mam już wkodowany ale zdarza się właśnie wpadanie na piłkę. Czyli jesteśmy za szybcy.hokej pisze:...nie wykonywanie pełnego zamachu. W momencie startu w przód rakieta odwiedziona, spokojnie przesuwana w kierunku piłki i decydujący dla mnie jest nadgarstek oraz ruch w przód. Inny najczęściej spotykany błąd - wpadanie na taką piłkę i jako przeciwieństwo (ale też skutkujące błędem) start typu "luzik, martwa szmata, zaraz gościa ustrzelę" i nogi zostają gdzieś na końcowej, a ręka pod siatką.
Wbrew pozorom coś w tym jest. Jak widzę to zagranie w wykonaniu dzisiejszej młodzieży trenującej w zawodniczych grupach to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać? Koledzy trenerzy, którzy te grupy prowadzą mają na takich treningach dość wymowne miny.ZiZi pisze:A slajsik to zagranie emerytów
Musisz zagrać z TomemPl, lub z Piotrem69. Tylko mi potem bez chlipania jak gema nie będzie.ZiZi pisze: A slajsik to zagranie emerytów żartuje, też często gram slice.